Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Bielance powstaje mural. Inny, niż wszystkie, które znamy. Tworzy go kilkanaście płaskorzeźb na lipowych deskach [ZDJĘCIA]

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. OKGG/Bogdan Malesza
Można powiedzieć tak: na początku była ściana i kawał lipowego drewna. Jedno i drugie, niby daleko od siebie, ale tylko pozornie. Ściana – zwykły żelbeton, szary, brzydki, spękany. Drzewo zostało ścięte na lokalnym cmentarzu, czekało na swoje drugie życie. Oba elementy spotkały się najpierw w głowie Bogdana Gorczycy, artysty rzeźbiarza z Bielanki, by teraz wyjść na światło dzienne, w sposób jak najbardziej namacalny, w postaci muralu z kilkunastu płaskorzeźb, które lada chwila zawisną na wspomnianej na początku ścianie bielańskiej filii Ośrodka Kultury Gminy Gorlice. I naprawdę – zapierają dech w piersiach.

FLESZ - Polacy czytają więcej?

od 16 lat

Tylko artysta może skojarzyć dwie, wydawałoby się, że odległe o lata świetlne rzeczywistości. Bo jak to, betonowa ściana i delikatne, lipowe drewno mogą mieć wspólny mianownik? Jak połączyć ze sobą miękkość, jeszcze niemal otuloną zapachem kwiatów z bezdusznym wytworem chemii budowlanej? Otóż można. Jak widać zresztą bardzo skutecznie.

Podszepty z głębi duszy i drewno, które prowadziło

Bielańska filia Ośrodka Kultury Gminy Gorlice to budynek z czasów dawno minionych. Klockowata bryła, choć odnowiona, to wciąż nijaka. I pewnie można byłoby to jakoś przełknąć, gdyby nie betonowe podwórko. Coś, jak schron bez dachu, za to ze słupem energetycznym w kącie.
- Zastanawialiśmy się, co z tym fantem zrobić – mówi Grażyna Jarkiewicz, dyrektorka OKGG. - Od razu dziesiątki pytań: zamaskować, zagospodarować, przykryć, czym i jak – przytacza głośno.
Gdy wokół zielenią się drzewa, zaczyna się robić ciemno, wręcz klaustrofobicznie. W zimie nic lepiej, bo po wejściu na myśl przychodzi pustostan. Słowem – strasznawo...

-Wygląd miejsca nie dawał mi spokoju, tym bardziej, że jestem tutaj ciągle – przyznaje z kolei Bogdan Gorczyca.

W końcu padało: basta, trzeba coś z tym zrobić! Tak narodził się konglomerat przyrody i techniki. Beton, a gdzieś obok lipa. Konkretnie deski. Drzewo rosło niegdyś na lokalnym cmentarzu. Sporo materiału czekało na dalszy los, kolejne wcielenie, bo przecież nie do pieca miało trafić. Artystyczna dusza Gorczycy wysłała mu sygnały. Deska. Płaskorzeźba. Mural, opowieść...
Ręce zaczęły przekładać myśl na czyn. Niemal rok to zajęło. Wszak opowieści nie pisze się ot tak, na wyścigi. Gorczyca pytany, czy to historia o Bielance, przez chwilę milczy. Zastanawia się.

- Trochę tak – pada w końcu odpowiedź. - Bo przecież ta lipa, gdy rosła czerpała z miejsca spoczynku tych, którzy już odeszli – mówi cicho.

Drewno samo mówiło mu, co ma robić. Nie chciał abstrakcji, artystycznych wizji, które rozumiałby tylko on. Z drugiej strony – nie mogło być też tak, że wszystko jest dosadne, odwzorowane jeden do jednego. Jak przez kalkę. I tak z desek wyłania się wóz. Zapakowany, jak to mówią na wsi, pod sam sznurek. Nie wiadomo do końca, czy to siano czy może tobołki i życiowy dorobek. A może jedno i drugie?

- Cóż, jak wszędzie. Miejsce. Dla jednych ojczyzna, dla drugich obczyzna. Ktoś wyjeżdża, ktoś przyjeżdża do wsi – mówi artysta. - Sam jestem takim przyjezdnym – dodaje.

Jest i lipa. Osobno pień, korona w trzech częściach. W muralu podzielona na części, bo kiedyś drwal też ją rozczłonkował. Mamy dom z kogutem na dachu, cerkiew. Jest postać kobiety i mężczyzny. I łany pól są, a nad wszystkim czuwa anioł.

Ponoć kto rzeźbi, ten wie, że materiał sam prowadzi dłuto. Gorczyca poddał się więc tej fali. I sam przyznaje, że nie kombinował, nie dodawał, nie próbował przekształcać.

Artystyczny przystanek w malowniczym krajobrazie

Zasadnicze, artystyczne prace są na ukończeniu. Teraz trzeba jeszcze płaskorzeźby zaimpregnować.
- Będą powieszone na betonowej ścianie, która wcześniej zostanie pokryta kamieniem. Nie w całości, ale tak, by wraz z drewnem stanowiło to jedność – zapowiada Grażyna Jarkiewicz.
Trzeba też będzie zrobić dach nad ekspozycją. Tu pomoc zadeklarowały władze gminy. Na miejscu był wójt Jan Przybylski. Można powiedzieć, że była to wizyta techniczna, bo samorządowiec ma również stolarski fach w ręku. Podpowiedział więc kilka rozwiązań związanych z montażem konstrukcji.
W nowym-starym ośrodku znajdzie się też miejsce dla rowerzystów. Ów „bunkier” przed wejściem jest na tyle obszerny, że stojak dla nich, zmieści się bez kłopotu. I kilka stolików i drewnianych ław zresztą też.
- Potrwa to parę tygodni i jeśli nic nie pokrzyżuje nam planów, to otworzymy miejsce dla szerokiej publiczności – kończy dyrektorka.

Pobierz

Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto