To kolejna odsłona projektu wspomnianej grupy młodych ludzi, którzy postanowili zdobyć Koronę Wodospadów. Mają już za sobą Salto Angel w Wenezueli i Tugela w RPA. Tym razem nie musieli lecieć na drugi koniec globu, a do Norwegii, a więc prawie na wyciągnięcie ręki. Cel? Wspomniana Skorga, czyli drugi w Europie i siódmy pod względem wysokości próg wodny na świecie oraz Vinuffosen, najwyższy na naszym kontynencie i szósty na globie.
- Wodospad Skorga wypływa z jeziora Skorgvatnet w górach Trollheimen – podaje geograficzne szczegóły Miłosz Forczek.
Sprzyjała im norweska noc
Cała operacja rozpoczęła się stosunkowo wczesnym popołudniem 22 czerwca około godz. 15. Pierwsze zjazdy odbywały się w kanionie, przy bardzo wysokim stanie wody, który potęgował topniejący śnieg. Jej ilość zaskoczyła doświadczonych przecież wspinaczy. Wydawało się, że żywioł chce pokazać im swoją siłę – na ich oczach masy wody toczyły potężne głazy i kamienie, które później z impetem spadały w dół. Trzeba było mieć oczy dookoła głowy, by nie oberwać którymś z nich. Byli skupieni, ale też zdeterminowani.
- Zjazd zajął nam dwanaście i półgodziny, wykorzystaliśmy podczas niego specjalistyczny sprzęt alpinistyczny – opowiada dalej Miłosz. - Poszło sprawnie dzięki temu, że norweska noc była jasna. Gdyby chcieć porównać – taka, jak u nas około godziny 21. Miało to swój plus, bo nie musimy po drodze biwakować – opisuje obrazowo.
Zmęczeni, ale zadowoleni wrócili do bazy na odpoczynek. Nie było czasu do stracenia, bo czekał na nich jeszcze jeden wodospad, a mianowicie Vinufossen, zwany również Vinnu. Blogowi globtroterzy rozpisują się nad jego urokiem.
Skład zespołu: Dariusz Pachut, Dimitri Wika, Kuba Poburka, Jan Wierzejski, Miłosz Forczek, Wojciech Kozakiewicz i Tomasz Grodzicki.
Nie mówią „żegnaj”, a do zobaczenia
Vinnu tworzą cztery tak zwane skocznie, skocznie, a najwyższa pośród nich liczy około czterystu metrów wysokości. Atak rozpoczęli 25 czerwca. Po doświadczeniach na Skorga wiedzieli, że będzie trudno i to bardzo. Nie mylili się.
- Już po kilku godzinach trekkingu mieliśmy obraz, jak bardzo przez ten krótki czas zmieniły się warunki – roztopy przybrały na sile, co pociągało za sobą wysoki stan wód w rzekach. Do tego doszło zagrożenie lawinowe, zagrażające obrywem seraki, spadające kamienie – wylicza Miłosz.
Narada „co dalej” nie trwała długo. Zespół był zgodny: odpuszczamy. Bo ważniejsze jest życie i zdrowie. Nie bez znaczenia był pewnie i ten fakt, że gdzieś (w sumie nie tak daleko) czekali na nich bliscy, rodziny, przyjaciele.
- Po raz kolejny natura pokazała, że jest silniejsza od człowieka i to ona decyduje. My przyjmujemy to z pokorą – dodaje Miłosz.
Nie odpuszczają, nad Vinnu wrócą. Pewnie pod koniec projektu, bo zjazd z niego jest potrzebny do realizacji Korony Wodospadów. Będą tę stawiali na inny termin, najpewniej w sierpniu, bo wówczas jest już po roztopach.
Przed nimi wciąż do zdobycia: Cataratas las Tres Hermanas (Peru, 914 m), Olo’upena (USA, 900 m), Catarata Yumbilla (Peru, 896 m), Skorga (Norwegia, 864 m), Pu’uka’oku (USA, 840 m), James Bruce Falls (Kanada, 840 m) i Browne Falls (Nowa Zelandia, 836 m).
- KGW Bobowa-Berdechów. One wiedzą, jak nakarmić, żeby zachwycić!
- Bobowa. Saksofonowe warsztaty muzyczne w szkole
- Regietów. Kulinarna bitwa siedmiu kół. Zwyciężyć nie było łatwo
- W Moszczenicy postawili sobie ambitny cel: remont Domu Młodzieży
- PTTK Karpaty chce remontować schronisko na Magurze. Jest tylko jeden warunek
- Serencza porwała do tańca. Nikt nie myślał o wieczorowych sukniach ani garniturach
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?