Decyzja o przeniesieniu ogrzewalni ma za sobą sporą historię. Pierwotnie została przygotowana w przyziemiu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej przy ulicy Reymonta. Wydawało się, że jest to najrozsądniejsza lokalizacja, ale jak to bywa z takimi przedsięwzięciami, logika przegrała z rzeczywistością. A konkretnie z bywalcami miejsca.
- Mieszkańcy skarżą się na zachowanie, które po wielokroć wymaga interwencji policji – przytaczał Adam Piechowicz, radny miejski.
Wcześniej, zgodnie w założeniami ogrzewalnia była otwierana z nastaniem jesiennych chłodów, a zamykana z początkiem wiosny. Od chwili wybuchu pandemii, jest czynna cały czas.
- Średnio korzysta z niej osiem osób – wylicza Andrzej Przybyłowicz, kierownik MOPS w Gorlicach.
Dominują mężczyźni, choć kobiety też się zdarzają. Nie wszyscy to agresorzy, ale niestety to ci z krewkim temperamentem wpływają na kiepskie postrzeganie miejsca, bo konflikty między sobą załatwiają bowiem siłą, często zanim wejdą do wnętrza. Co więcej nie są to osoby rzeczywiście bez formalnego dachu nad głową – mają konkretny adres zameldowania, a nawet rodziny, ale wybrali taki sposób na życie.
Z piwnicznego lokum wprost pod okna policji
Sprawa przenosin zaczęła się jeszcze w 2020 roku. Łukasz Bałajewicz, zastępca burmistrza miasta tłumaczył wtedy: uważam, że powinniśmy mieć empatię do ubóstwa, ale nie do patologii. Nie możemy tych osób zmusić do leczenia, nie możemy ich poddać terapiom, a z drugiej strony mamy obowiązek pseudo-ochrony tych ludzi. Gdyby ogrzewalni nie było, a komuś by się coś stało, kierownik MOPS-u byłby narażony na poważne konsekwencje.
- I tak jesteśmy w błędnym kole – podsumował.
Nowa ogrzewalnia to podwójny kontener mieszkalny. Stanął za bramą siedziby Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej przy ulicy 11 Listopada. Tuż pod oknami komendy policji, a po sąsiedzku z siedzibą straży pożarnej. Miejsce nie zostało wybrane przypadkowo – bliskość mundurowych ma, w pewnym sensie, mieć dyscyplinujący wpływ na zachowanie korzystających, a oddalenie od osiedli wpłynąć na mniejszą uciążliwość lokatorów. Teren jest ogrodzony. Niemal wprost do drzwi, prowadzi do niego osobna, niewielka bramka. Jest dosyć ściśle wydzielony, więc nie ma szans na biesiadowanie gdzieś pod ścianami.
- Koszt to około 70 tysięcy złotych – wylicza Bałajewicz. - Trwają ostatnie prace przygotowawcze i przyłącza – dodaje.
Ogrzewalnia powinna więc zmienić siedzibę jeszcze w tym miesiącu.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?