Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z Gładyszowa w Beskidzie Niskim do Bolkowa na Dolnym Śląsku, czyli twórcze wędrówki Jakuba Kaczmarczyka, twórcę makiet gier bitewnych

Halina Gajda
Halina Gajda
Jakub Kaczmarczyk, mieszkaniec Gładyszowa jest twórcą makiet do gier bitewnych. Swoje prace wysyłał w różne zakątki świata. W dorobku ma między innymi makietę wojennej Warszawy, rzymskie Koloseum, współczesny poligon, czy sceny ze świata fantasy
Jakub Kaczmarczyk, mieszkaniec Gładyszowa jest twórcą makiet do gier bitewnych. Swoje prace wysyłał w różne zakątki świata. W dorobku ma między innymi makietę wojennej Warszawy, rzymskie Koloseum, współczesny poligon, czy sceny ze świata fantasy Archiwum Prywatne/Jakub Kaczmarczyk
Miniatura wieży zamkowej w Siedlęcinie to ostanie dzieło Jakuba Kaczmarczyka, gładyszowianina, twórcy makiet gier bitewnych. Wspomniana miniatura ma być częścią większego projektu, jakim będzie park z takimi właśnie obiektami, a który stanie w Bolkowie na Dolnym Śląsku. Zapowiada się, że będzie naprawdę ciekawie.

Kuba swoimi kolejnymi projektami chwali się, gdy już zostaną zrealizowane. Tak było z Helmowym Jarem, lądowaniem ufo, popisową wioską smerfów oraz wojenną Warszawą. Tyle tylko, że tym razem skala przedsięwzięcia jest nieco inna. Nie tylko większa, ale odbiegająca mocno od dotychczasowych konstrukcji.

- Czy To Helmowy Jar, czy smerfna osada były projektami, które finalnie zostały pod dachem. Historyczna miniatura ze Siedlęcina miała natomiast trafić pod chmurkę, do przydomowego ogrodu. To kompletnie inny sposób pracy i dobór materiałów – opowiada.

Wierność przeszłości

Wieża będzie jednym z elementów przyszłego parku, w którym pomysłodawca chce wrócić do głębokiej jakby nie patrzyć historii i pokazać historię Piastów i ich śląskie zamki. Z niektórych zostało tylko kilka kamieni gdzieś w lesie. Inne, na skutek kolejnych remontów i przebudów zmieniły swój pierwotny kształt.
- A mojemu zleceniodawcy zależy, by pokazać je w jak najbardziej pierwotnej wersji. Wiąże się to z szukaniem w archiwach, analizowaniem różnych historycznych tekstów. Tworzenie takiej miniatury nie może odbywać się na zasadzie „jakoś to będzie”, bo nam chodzi o wierność historii – podkreśla.

Praca nad wieżą trwała niemal dwa tygodnie. Czasem po kilkanaście godzin dziennie. Trzeba było dobrać takie materiały, które przetrwają próbę pogodową, a jednocześnie pozwolą na jak najlepsze oddanie struktury i konstrukcji.

- Na przykład, na co dzień w swoich pracach używam farb akrylowych, którymi można nadać makietom wizualnej atrakcyjności. Nie można ich jednak stosować na zewnątrz, bo pierwszy deszcz je po prostu zmyje. To samo z klejami. Gdy buduję makietę „pod dach”, to używam kleju na gorąco. Tutaj nie było ro możliwe, bo z kolei w pierwszym upalnym dniu wszystko by się rozpuściło i rozpadło – objaśnia.

Dziewięć projektów do wiosny

Ostatecznie stanęło na łupkach, goncie i pięciu rodzajach ro. Łupki były na wyciągnięcie ręki, w ogrodzie, w którym pracował. Trzeba tylko było nadać każdemu kamykowi odpowiedni kształt. To samo z gontem.

- Trzeba go było pociąć na kawałeczki po mniej więcej trzy centymetry każdy – wylicza. - By pokryć mury obronne i dach wieży, musiałem ich wziąć do ręki kilka tysięcy – dodaje.

Trochę zmęczony, ale mimo wszystko dumny z siebie chce teraz zrobić projektu dziewięciu kolejnych zamków. Oczywiście piastowskich. Daje sobie na to kilka tygodni, tak by wiosną ruszyć do pracy pełną parą. W kolejce do realizacji ma kolejne pomysły. Służą mu kosmiczne klimaty, więc na pewno coś nowego z tej dziedziny zobaczymy. Szykują się również militarne makiety.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto