MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na plantacji w Szymbarku jest niczym w słonecznej Toskanii. Tu żniwa zaczynają się wcześniej, bo są… borówkowe

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura/archiwum rodzinne
W przysiółku Góry w Szymbarku rozpoczęły się żniwa. Niezwykłe, bo borówkowe. Pod Miejską Górą, gdzie od lat, z pokolenia na pokolenie swoje gospodarstwo prowadzi rodzina Przybylskich zaczął się właśnie sezon zbioru borówki amerykańskiej.

Nie bez powodu ten przysiółek Szymbarku nazywa się Góry. Dla piechurów czy zmotoryzowanych zjazd tutaj od strony Bielanki jest łaskawszy, ale „wspinaczka” od strony Szymbarku dość wąską, stromą drogą, sprawia wrażenie, że to wjazd wprost do nieba. I tu się wszystko zgadza, bo do … nieba w gębie.

„Borówkowe Góry”, bo taką nazwę nosi plantacja są latem krainą prawdziwej szczęśliwości. U jej podnóża leżą Gorlice i choć stąd do miasta jest zaledwie kilkanaście kilometrów samochodem, to prawdziwa ostoja, ciszy, spokoju i słonecznych wzgórz, które na plantacji Przybylskich przypominają słoneczną Toskanię.

Cztery dekady doświadczeń

Pierwsze krzewy pojawiły się przed czterdziestoma laty. Dzisiaj na „Borówkowych Górach” rośnie tysiąc krzewów różnych odmian tej niebieskiej jagody.

- Przez lata prowadziliśmy tutaj gospodarstwo, uprawiając zboża, ziemniaki i hodując zwierzęta. Zresztą tak samo, jak rodzice i dziadkowie – mówi Wojciech Przybylski. - Ziemie są tutaj jednak ciężkie – V i VI klasy, do tego kamieniste. Szukałem więc rośliny, która poradzi sobie w takich warunkach - opowiada.

Pierwsze 40 krzewów Wojciech Przybylski zasadził jako plantację eksperymentalną, blisko domu, by łatwo było doglądać krzewów. Wtedy jeszcze o borówce amerykańskiej słyszeli nieliczni, a w przydomowych ogrodach tego krzewu można było szukać ze świecą. Tak samo zresztą jak wiedzy o nim, dostępnej tylko w specjalistycznej literaturze ogrodniczej, nie jak dzisiaj w Internecie. To była nowość, nie tylko w Polsce, ale i w Europie

- Pamiętam, jak przygotowywałem teren pod plantację i wykopywałem głębokie do kolan doły, potem wypełniałem je trocinami, torfem i w takim podłożu sadziłem krzewy. Na pierwsze owoce czekaliśmy wtedy dekadę – opowiada Wojciech.

Ta część plantacji ma dzisiaj cztery dekady, a wysokość krzewów dawno przekroczyła wzrost przeciętnego człowieka. Krzewy są jednak w doskonałej kondycji i wciąż owocują, dając radość gospodarzom, ale też ich bliskich, sąsiadom, czy przyjaciołom, którzy od lat zaopatrują się tutaj w borówkę amerykańską.

Tysiąc krzewów na hektarze

- Zanim posadziliśmy tysiąc krzewów, wysłaliśmy próbki gleby do badania pod względem jej kwasowości i zawartości mikroelementów. Po nich okazało się, że mamy właściwie idealny grunt, by plantacja powstała. W szkółce, w której kupowaliśmy rośliny poradzono mi jedynie, żebyśmy ciężką rodzimą glebę wymieszali z piaskiem, a co dwa lata już po zasadzeniu krzewów obsypywali je trocinami drzew iglastych – tłumaczą plantatorzy- Wojciech i Marcin.

Na plantacji rodziny Przybylskich borówki mają się niczym przysłowiowe bułki w maśle. Posadzone w szpalerze krzewy, mają dużo miejsca, do każdego można swobodnie dojść, między rzędami – wykosić trawę.

- Marzy nam się jeszcze system nawadniania, by w suchych latach móc wspierać krzewy. Chcielibyśmy umieścić przy domu duży zbiornik na deszczówkę i nią podlewać plantację, ale to dość duża inwestycja, więc i melodia przyszłości – mówi Marcin Przybylski.

Zwykle na plantacjach wysokotowarowych na hektarze sadzi się najczęściej 5000 sadzonek, gęsto niczym w formie żywopłotu, a potem sztucznie, po prostu chemicznie najpierw dokarmia, a potem sprawia, że owoce dojrzewają. W takiej gęstwinie trudno bowiem o słońce, a tym samym słodkie i smaczne owoce. Na „Borówkowych Górach” jest inaczej.

Takie są owoce z "Borówkowych Gór"

- Nasza plantacja jest po prostu ekologiczna. Owoców jest może mniej, ale nie na tym nam zależy, bo nie sprzedajemy owoców ani do skupu, ani hurtowo. Ci, którzy wiedzą, że nasze owoce są naturalne, a tym samym zdrowe, przyjeżdżają prosto na plantację. Kupują do jedzenia na bieżąco, głównie dla dzieci, ale też na dżemy, czy do mrożenia na zimę – tłumaczy.

Trudno się dziwić, wysmagane wiatrem i wymuskane promieniami słońca na tutejszej plantacji owoce są o tej porze nie tylko soczyste, ale też bardzo słodkie. Dobrze wiedzą o tym najmłodsze w rodzinie – czteroletnie bliźniaczki Apolonia i Aniela, które pod okiem mamy i babci, nie tylko pałaszują owoce prosto z krzaka, ale też chętnie wpraszają się do babci na borówkowe ciasto z kokosową pianką.

Gdy sięgnąć do literatury, można się dowiedzieć, że właśnie borówki amerykańskie zawierają jedną trzecią dziennej dawki zapotrzebowania przez człowieka na witaminę C. Gdy do tego dodać, że są bogate również w witaminy z grupy, B, kwas foliowy, witaminę A i E, to tak naprawdę porcja tych niebieskich jagód przyda się każdemu.

Teraz na plantacji plonuje odmiana Duke. To najwcześniejsza z odmian. Zaraz po niej niebieskie owoce pojawia się na odmianie Bluejay, potem na Bluecrop, by ostatecznie zakończyć sezon na Chandler i plonującej do połowy września odmianie o nazwie Nelson.

Pomysł na kwatery z borówkowym menu

Sen z powiek plantatorów o tej porze roku spędzają tylko szpaki i kwiczoły, a także nagie ślimaki. Jedne z nieba, drugie z ziemi podskubują plantację. Dwa lata temu pojawił się też piękny, ale niebezpieczny dla uprawy chrząszcz – kruszczyca złotawka. Niestety w okresie kwitnienia zjada on białe kwiaty borówki, ograniczając plonowanie.

Na „Borówkowych Górach” z naturą się nie walczy, bo wszyscy wiedzą, że to walka z wiatrakami.

- Bardziej niż wielkość zbioru, cenimy sobie jego jakość – śmieje się Marcin Przybylski. - Dla wszystkich wystarczy – dodaje. - Może kiedyś na bazie plantacji powstanie tutaj gospodarstwo agroturystyczne. Takie z pierogami z borówki i ucieranym ciastem w jadłospisie – planuje.

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Na plantacji w Szymbarku jest niczym w słonecznej Toskanii. Tu żniwa zaczynają się wcześniej, bo są… borówkowe - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto