Gorlice na pierniczkach od Najmniejszej Cukierni Świata. Takiej promocji miasto jeszcze nie miało, a to nie wszystko, co w niej znajdziecie!

Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Pani Agnieszka przez lata łączyła piernikową pasję z pracą zawodową. Niedawno poczyniła postanowienie: tylko pierniki, bo dzielić czas pomiędzy jedno i drugie, było coraz trudniej. Więcej, porzuciła wielki Kraków na rzecz małych, rodzinnych Gorlic. Piecze teraz pełną parą. Pewnie za jakiś czas, do jej pracowni – Najmniejszej cukierni świata - będzie można trafić nie po adresie, a po korzennym zapachu cynamonu, goździków, kardamonu z odrobiną gałki muszkatołowej.

Nasza mistrzyni zapewnia, że piernikowa materia, czyli mąka, miód spadziowy, korzenne przyprawy, masło jest bardzo wdzięczna. Oczywiście pod warunkiem, że proporcja poszczególnych ingrediencji będzie odpowiednia. Tę jednak ma już jednak wypracowaną. Zresztą, jest detalistką – każdy szczegół jest istotny, a w jej słowniku nie ma określenia „ujdzie". Cały czas się szkoli. Gdy w internetową wyszukiwarkę wrzucić trzy słowa, czyli „najmniejsza cukiernia świata" znajdziemy ją choćby w jury Festiwalu Lukru i Pierników we Wrocławiu. Z bliższych spraw – prowadziła warsztaty w Domu Polsko-Słowackim i Klubie Seniora. Cały czas się doskonali, szkoli, dokształca. Szuka inspiracji i... nowych foremek, narzędzi do zdobienia. Pierniczków oczywiście.

- Wyprowadzka z Krakowa uświadomiła mi, że mam ich około tysiąca, co przekłada się na miejsce: zajmują już solidny pokój – śmieje się serdecznie. - Najróżniejsze kształty, materiały, z których są wykonane. Jedne używane sporadycznie, inne bez przerwy – dodaje.

Wycięcie kształtu to tylko pozornie łatwa sztuka. Brzegi nie mogą być postrzępione, ciasteczko musi być idealnie płaskie, w żadnym razie nie może być popękane, bo lukier nie będzie się idealnie trzymał. A lukier lukrowi nie jest równy.

- Pracuję na około siedmiu różnych konsystencjach lukru królewskiego – tłumaczy techniczne szczegóły.

Inny potrzebny jest do wylania tła, a inny do zdobień. Dlatego jej pierniczki mają niemal trójwymiarową formę – miś czy pingwinek mają wyraźny brzuszek i łapki, a renifer rogi.

Talent w ręku szlifowała m.in. na kursach Beaty Prusak (Pierniczki do Zadań Specjalnych) oraz Ewy Kiszowary (Moje pierniki).

W zasadzie potrzebowała kilku podpowiedzi, naprawdę drobnych. Teraz nie ma tematu, którego nie mogłaby przenieść na ciasteczko. Jest więc galeria postaci z bajek, choćby wspomniany Bonifacy, ale zaraz obok – Filemon. Jest Baltazar Gąbka, Krecik, Bolek i Lolek i rzecz jasna Reksio.

Są podziękowania, gratulacje, pamiątki chrztu, komunii czy ślubu, życzenia. Teraz ma na warsztacie pierniczki z motywem Gorlic. Jest ratusz, Tereska Kosibianka, kapliczka na Zawodziu. Szczególnie piękna jest Tereska – ze wszystkimi detalami, że ma się wrażenie, że zaraz zamachnie się wiadrem i chlupnie wodą.

Dla wielu, w tym dziwnym czasie będą kadrem rodzinnego miasta na choince. Padnie pewnie przy tym nie jedno westchnienie.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.