Gorlice. Dzień Dawcy Szpiku dla Iwony. Na rynku można również zajrzeć do stoisk policji, straży, WOT-u albo obejrzeć niezwykłe auta

Od rana na rynku jest głośno. Tuż przy pawilonie historii miasta swoje stanowisko rozstawiła Fundacja DKMS. Wolontariusze rejestrują potencjalnych dawców szpiku. Zainteresowanie jest naprawdę duże. Większość doskonale wie, czym jest dawstwo, że telefon z pytaniem „Czy podtrzymuje Pan chęć oddania szpiku” może zadzwonić w każdej chwili, a od tego, jaka będzie odpowiedź, zależy czyjeś życie.

Pani Iwona, gorliczanka, mama dwójki synów zachorowała dwa lata temu. Wdrażane terapie nie przynoszą efektów, które satysfakcjonowałyby lekarzy, więc zapadła decyzja o przeszczepie. Dla niej to szansa na życie…
W akcję dnia dawcy włączyła się rzesza wolontariuszy – rejestrują, odpowiadają na pytania, opowiadają o idei dawstwa, ale też roznoszą ulotki, namawiają, przekonują.

Magnesem, który przyciąga na rynek, są stoiska WOT-u, straży pożarnej, policji, sanepidu. Ci pierwsi przyjechali do nas wielkimi wojskowymi samochodami. Oczywiście można zajrzeć do środka, o wszystko zapytać, a nawet przymierzyć hełm czy kamizelkę kuloodporną. Z kolei policjanci wjechali na rynek potężnym quadem i oczywiście radiowozem. Mundurowi pokazywali, jak podbiera się odciski palców, gdzie włącza się migające niebieskie światła, jak wygląda tarcza. Tuż obok rozłożyli się strażacy – stoisko z malowankami, sprzętem oblegały przede wszystkim dzieci. Ekipa z sanepidu też miała co robić – tym razem opowiadała o temacie bieżącym. I bynajmniej nie był to covid, ale grzyby. Prelekcje o nich były szybkie, ale pouczające, zwłaszcza że stół wypełniony był leśnymi okazami.

Na płycie rynku zaparkowało również kilkanaście samochodowych klasyków. Grupa „Hermetyczni” z Gorlic z dumą prezentowała choćby wiekowe trabanty.

O atrakcje dla dzieci zadbała grupa animacyjna Zwariowani. Są dmuchańce, skakańce, można też wziąć udział w organizowanych zabawach.