W okresie od 29 listopada do 7 grudnia – Ministerstwo Zdrowia podało, że w Gorlickiem z powodu Covid-19 zmarło 19 osób. Wiek nie ma tu znaczenia, bo wszystkie te śmierci miały wspólny ciąg dalszy: ciała zostały zdezynfekowane, włożone do plastikowego worka, a później do jeszcze jednego. Każdy szczelnie zasunięty.
- Nie ma mycia, ubierania, całego obrzędu przygotowania do pochówku – opowiada Wojciech Białobok, który na co dzień pracuje w prosektorium powiatowej lecznicy.
Gdy chory umiera w szpitalu, Białobok jest ostatnim, który widzi twarz zmarłego. Czasem rodzina próbuje go przekonać, by otworzył trumnę i worki, by mogli jeszcze raz spojrzeć na bliską osobę, ale nie ma takiej możliwości. Jedyne, co może, to położyć na tych workach garnitur, sukienkę, buty, czasem jakiś osobisty drobiazg. Żyjemy w takim kręgu kulturowym, gdzie ostatnie pożegnanie jest równie ważne, jak narodziny czy ślub. A może nawet najważniejsze.
- Przepisy bardzo jasno określają jednak, jak wyglądają pochówki w czasie pandemii – dodaje.
Ktoś powie: umarli sami starzy ludzie z innymi chorobami. Pewnie tak, ale niekoniecznie musiał udusić ich covid. Nie wiadomo, gdzie się zarazili, ale może ktoś „przyniósł” im go na tacy. Na przykład ukochane wnuczę, które przyjechało w odwiedziny. Ktoś wymyślił, że kwarantanna ma być czasem obserwacji i czujności wobec siebie innych. Gdy zaczyna się coś dziać, nie szukamy wyjaśnień typu „przewiało mnie, przemokłem, pewnie jestem przeziębiony”. Bierzemy pod uwagę najgorsze – covid. Mamy czas na reakcję, która może uratować życie.
- Dla seniorów z całą gamą chorób współistniejących, koronawirus jest śmiertelnie niebezpieczny – po wielokroć przekonywał lek. med. Tomasz Płatek, internista.
Nie do wszystkich to niestety dociera, czego przykład mieliśmy w ostatnich dniach w Gorlicach. Ustalanie na forum publicznym, poprzez internetowy komunikator, całej szczegółowej strategii – kto co potwierdzi, napisze, a nawet pokaże filmik, który będzie rzekomym dowodem na ich korzyść - jak oszukać sanepid, żeby nie wysłał uczestników spotkania na kwarantannę, jeży włos na głowie. Tym bardziej że wszystko dzieje się w ramach grupy prowadzonej przez instytucję, która, choć formalnie z polityką zdrowotną nie ma nic wspólnego, to często i chętnie zabiera w tej sprawie głos.
Na szczęście jednemu z jej członków, zapaliło się w głowie czerwone światło, że coś jednak nie do końca jest w porządku, bo nie chodzi o szybę wybitą piłką podczas zabawy, tylko coś znacznie ważniejszego. Mimo wszystko wspomniana grupa do kwarantanny, choć początkowo próbowali wszystkiemu zaprzeczać.
- W takim przypadku mamy do czynienia z poświadczeniem nieprawdy przed urzędnikiem, które pociąga za sobą poważne reperkusje prawne – mówi nam Grzegorz Szczepanek, oficer prasowy KPP w Gorlicach.
Jakie? Od trzech miesięcy do nawet pięciu lat pozbawienia wolności.
Jadwiga Wójtowicz, szefowa gorlickiej stacji sanepidu na takie postępowanie ma zdecydowaną odpowiedź: w obliczu tego, gdy z powodu koronawirusa umiera tak wielu ludzi, kwarantanna kogoś z rodziny jest tylko chwilową niedogodnością.
- Dlatego jeszcze raz apelujemy o rzetelne podchodzenie do sprawy – apeluje.
Do rozsądku próbuje przemówić także Marian Świerz, dyrektor szpitala im. Klimontowicza. Nie ukrywa, że sytuacja w lecznicy jest dramatyczna. Nie chodzi tylko o covid, ale rzeszę innych pacjentów, którzy wymagają pomocy albo wręcz hospitalizacji.
- Wciąż ograniczamy pracę oddziałów na rzecz powstawania łóżek covidowych najczęściej dla tych, którzy za nic mieli profilaktykę i się nie zaszczepili – mówił podczas ostatniej sesji Rady Powiatu.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?