Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pospolite ruszenie krawcowych szyje maseczki dla szpitala. Do lecznicy trafiło ich już około półtora tysiąca! Brawa dla Pań!

Halina Gajda
Halina Gajda
Są takie domy w Gorlickiem, gdzie od kilku dni słychać tylko jeden odgłos - terkoczącej maszyny do szycia. Nie, nie chodzi o kreacje na wiosnę. Spod igły wychodzą maseczki ochronne. Jedna po drugiej lądują w pudełkach, by najpierw trafić do sterylizatorni, a później na szpitalne oddziały. W tym trudnym czasie każda jest na wagę złota.

Cała sztuka przy produkcji maseczki sprowadza się do złożenia materiału, bo szycie to już pestka. Zakładki mają być równe, tak by rozkładały się równomiernie na całej twarzy.
- Panie ze szpitala robią to już z zamkniętymi oczami - opowiada Anna, jedna z wolontariuszek. - Przyznam, że na szkoleniu wydawało się to prostsze, ale w domu już pewności było nieco mniej. Po prostu trzeba się skupić. Pierwsze dziesięć maseczek to kilkukrotne poprawianie. Z każdą kolejną jest coraz lepie, a przy sześćdziesiątej to już z zamkniętymi oczami się robi - opisuje Anna.

W ten sposób uszyła już około trzystu maseczek. Gotowe pojadą do szpitala, a na stół, pod igłę maszyny trafiają kolejne partie materiału. Najlepiej, gdy kwitnie współpraca i działa się na cztery ręce. - Jedna z nas składa, zlepia taśmą złożone zakładki, a druga zszywa - opowiada Barbara, kolejna z wolontariuszek. - Krawcową nie jestem, ale z tym daję radę - uśmiecha się ciepło.
Stosik, który wyszedł spod jej ręki, jest już całkiem spory. Ocenia, że około czterystu sztuk maseczek powinno już być. I szyje dalej.

Maseczki odpowiedzią na zapotrzebowanie
Pomysł z maseczkami zaczął się od chęci zrobienia czegoś, co oderwałoby choć na chwilę myśli od informacji o kolejnych zakażeniach, śmierci chorych. Nie tylko w Polsce, Europie. Na całym świecie. W przestrzeni internetu zaczęły się pojawiać informacje o brakujących maseczkach, strojach ochronnych dla personelu medycznego. Ceny poszybowały w kosmos, szpitale zaczęły ponosić coraz większe koszty. Sprawę w swoje ręce wzięli ludzie. Zaczęło się masowe szycie. Dlaczego więc nie zrobić by tego w Gorlicach?
Wespół z Ośrodkiem Kultury Gminy Gorlice dzwonimy do Mariana Świerza, dyrektora gorlickiego szpitala. Z pytaniem, czy można, jak to zrobić, czy jest sens? Odpowiedź postawiła nas wszystkich do pionu: potrzeba nam dziesięć sprytnych krawcowych, bo nasze trzy, w szpitalu, działają pełną parą, ale potrzeby są wielkie.
- Mamy materiał, który nadaje się do sterylizacji - tłumaczył dyrektor Marian Świerz. - Nie ma więc obaw co do ich użyteczności - dodaje.

W ruch poszły telefony. Krótkie pytanie: umiesz szyć na maszynie? Po twierdzącej odpowiedzi padało kolejne: podejmiesz się szycia maseczek dla szpitala? Swoje kanały uruchomił Ośrodek Kultury Gminy Gorlice. W zasadzie nikt nie odmówił. Więcej było takich, którzy z racji innych talentów deklarowali, że gdyby trzeba było coś przewieźć, dowieźć, składać czy pomóc w jakikolwiek inny sposób - są gotowi. Uruchomiła się cała poczta - od człowieka do człowieka a telefony z deklaracją, że podejmą się zadania - od kompletnie nieznajomych - dzwoniły do późnej nocy.

To jest prawdziwe pospolite ruszenie
Pierwsze szkolenia z szycia odbyły się w środę. Było konkretnie, na temat. I skutecznie, bo do tej pory do szpitala trafiło około 1,5 tys. gotowych maseczek. Już wiemy, że do akcji włączyły się lokalne organizacje i stowarzyszenia, między innymi z terenu gminy Gorlice.

Jan Przybylski, wójt tej gminy, deklaruje, że jeśli będzie im potrzebna pomoc, to on jest otwarty do działania. Zapowiada: gdy okaże się, że jest potrzeba, wspomożemy.
- Wszystko to, co dostajemy jest sterylizowane i dopiero wtedy rozdzielane według potrzeb dla szpitala - mówi Renata Białobok-Duda, szefowa centralnej sterylizatorni w szpitalu.

Od chwili rozpoczęcia akcji, nie ma dnia, by nie spływało po kilkaset uszytych maseczek. Telefon z informacją, że kolejna partia jest gotowa, dzwoni niemal bez przerwy. - Te maseczki nie będą przeznaczone dla personelu, który miałby się zajmować pacjentami z koronawirusem, jeśli tacy trafiliby do nas. Dla nich mamy przygotowane zupełnie inne, specjalistyczne środki ochrony osobistej - dodaje Białobok-Duda.
W ramach pospolitego krawieckiego ruszenia, szyte będą także kombinezony i fartuchy dla personelu pomocniczego, który też wymaga zabezpieczenia.
FLESZ - Koronawirus. Nie panikuj. Nie kupuj wszystkiego jak leci

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto