Ola jest nauczycielką języka angielskiego w szkole podstawowej we Lwowie. Do Gorlic przyjechała z 14-letnim synem Sewerynem i 7-letnią córką Dzweryslawą. Mąż został w Ukrainie. Marta we Lwowie zostawiła męża i najstarszego syna - Romana. W Centrum Kultury im. Antonycza jest teraz jej dom. Tutaj są z nią dzieci - 15-letnia Solomija, 12-letni Luka, 6-letni Mateji i trzyletni Marko.
Mężowie obydwu kobiet nie są na froncie. Zostali w swoich domach we Lwowie i zgodnie z wytycznymi państwa dbają o zaplecze dla frontu, dla atakowanych miast i jego mieszkańców.
- W wielkich halach zakładów cementowych we Lwowie teraz odbywa sie rozładunek pomocy humanitarnej dla walczącej Ukrainy. Nasi chłopcy, rozładowują tiry, dzielą pomoc według wytycznych, przerzucając ręcznie w ciągu dnia nawet 5-6 ton. To ważne, bo pomoc jest rozdzielana trafia tam, gdzie jest potrzebna - mówi Ola.
Natalia Hładyk ze Zjednoczenia Łemków, która koordynuje akcję pomocy swoim przyjaciołom z Ukrainy, przez cztery lata studiowała malarstwo na Narodowej Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie.
- Mam tam wielu znajomych i przyjaciół, właśnie z czasów studiów. Przez ponad 30 lat organizowania Watry w Zdyni przez scenę też przewinęło się przecież setki zespołów z Ukrainy. To było oczywiste, że w momencie wybuchu wojny, wszyscy dostali od nas informację, że pomożemy, że ugościmy - tłumaczy.
Z organizacją kwater dla uchodźców nie było problemu. Jeszcze przed weekendem Zjednoczenie wciąż dysponowało dziewięćdziesięcioma miejscami, w których mogli przyjąć osoby uciekające przed wojną.
- Pomoc nie zna granic - mówi Natalia. - Na wieść o tym, że przyjmujemy uchodźców, do Zjednoczenia zadzwonił telefon zza oceanu. Mieszkający na stałe w Stanach Zjednoczonych mężczyzna dał nam do dyspozycji swój dom, tutaj w Gorlickiem, właśnie na potrzeby przyjęcia uchodźców - tłumaczy.
Dzisiaj nikogo nie dziwi też, że siedziba Zjednoczenia Łemków stała się magazynem żywności, leków, środków higieny osobistej dla dzieci i dorosłych, a nawet aparatów do resuscytacji, czy ... agregatów prądotwórczych.
- Wciąż są tam nasi znajomi, którzy wiedzą, czego najbardziej potrzeba. To właśnie w konkretne miejsca i na umówiony przeładunek już za granicą jeżdżą busy z pomocą humanitarną. Do tej pory wysłaliśmy pięć takich transportów - mówi Natalia Hładyk.
Siła niesienia pomocy jest tym większa, im większa siła walki i nadzieja na powrót do kraju dla tych, którzy schronienie znaleźli w Polsce.
- Na krótko, u mojej mamy, w rodzinnym domu w Bielance w podróży do Madrytu zatrzymała się 14-letnia córka znajomego z Truskawca. Dziewczynka powiedziała, że jest tym pokoleniem, które ucieka przed wojną, zapracuje i wróci, by odbudować Ukrainę - dodaje Natalia Hładyk.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?