Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Handlowcy rozwiązują zrzeszenie. Zniszczyły ich markety, czy miasto?

Lech Klimek
Od stycznia nie ma już naszego biura przy ul. Piłsudskiego - mówi Maciej Jurusik, prezes GZPHiU.
Od stycznia nie ma już naszego biura przy ul. Piłsudskiego - mówi Maciej Jurusik, prezes GZPHiU. Lech Klimek
Gorlickie Zrzeszenie Prywatnego Handlu i Usług ma zostać rozwiązane. Kto zgasi światło? O zrzeszeniu słychać było raz w roku, z okazji przyznawania nagrody dla przedsiębiorców.

Wszytko wskazuje na to, że prezes Maciej Jurusik zgasi światło w Gorlickim Zrzeszeniu Prywatnego Handlu i Usług: - Niestety, znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że już w styczniu musieliśmy zakończyć działanie naszego biura przy ulicy Piłsudskiego - tłumaczy Maciej Jurusik. - Daliśmy sobie jeszcze trochę czasu na zastanowienie, co robić dalej, ale mam wrażenie, że to naprawdę już ostanie chwile naszej działalności. Może nasi członkowie odnajdą się w Cechu Rzemiosł i Przedsiębiorczości, mają tam otwartą drogę do członkostwa - dodaje.

Na początku lobbing

Zrzeszenie działało w Gorlicach blisko ćwierć wieku. Powstało z inicjatywy tych, którzy na początku transformacji po zmianach ustrojowych postanowili, jak to wtedy było w modzie, wziąć sprawy we własne ręce. Jednym z nich był Zdzisław Mońka. Długoletni i pierwszy prezes zrzeszenia.

- To był rok 1992, zaczęliśmy się spotykać, głównie właściciele powstających wtedy sklepów i zastanawiać się, co robić - wspomina Mońka. - Rok później dokonaliśmy rejestracji i zaczęliśmy działać - dodaje.

Członkowie zrzeszenia postawili sobie za cel lobbowanie na terenie miasta w swoich sprawach. Chcieli, by handel i usługi w mieście rozwijały się, dając pracę ludziom i przyczyniając się do rozwoju Gorlic.

- Długie lata prowadziłem własny sklep spożywczy - opowiada Mońka. - Gdy zaczynałem, zatrudniłem cztery osoby, a maksymalnie pracowało u mnie nawet 12 osób. Oczywiście niektórzy z nich to byli uczniowie, ale zawsze wszyscy mieli u mnie zapłacone wszelkie składki, podatki, ZUS - dodaje.

Zdzisław Mońka miał swój sklep w lokalu wynajmowanym od miasta. Jak mówi, cały czas była to walka o przetrwanie, bo miasto nakładało na najemców lokali coraz to wyższe czynsze.

- Na takich jak ja patrzyło się w mieście, jak na tych, co tylko narzekają, że za drogo i żyją w ciągłym strachu przed dużymi sklepami - relacjonuje. - W tym samym czasie radni miejscy podnosili ręce za sprzedażą czy wymianą działek z inwestorami, którzy pobudowali markety w centrum miasta, już wtedy na zachodzie trend był odmienny. Tam market mógł zaistnieć tylko na peryferiach. Chroniło to małe, rodzinne sklepy - dodaje.

Dyskonty w centrum

Gorliccy kupcy mieli nadzieję, że i u nas tak to będzie wyglądać. Stało się inaczej. Zamiast galerii, w których miały powstać butiki dla lokalnych handlowców powstały wielkopowierzchniowe sklepy dyskontowe. Rozgościły się w najbliższej możliwej odległości od centrum, drenując lokalny rynek i w konsekwencji pozbawiając ich miejsc pracy.

- Czy to były gwoździe do naszych trumien? - zastanawia się Mońka. - Nie do końca. Ja stawiałbym bardziej na politykę czynszową miasta. Choćby taki pomysł, żeby ujednolicić czynsze i doprowadzić do sytuacji, że mały sklep i bank będą płacić tyle samo za metr kwadratowy powierzchni. Tego drobny handel nie był, w stanie wytrzymać - stwierdza.

Jedno jest pewne, z krajobrazu Gorlic zniknęło wiele sklepów, a w ich miejscu nie powstają żadne, które wpisałyby się w pejzaż na dłużej. Ze zrzeszenia odeszło też wielu członków nie zawsze tych, którzy zakończyli działalność.
Inwestycje >> Zobacz krakowskie inwestycje
Firma albo zebrania

Jednym z tych, którzy odeszli z tej organizacji jest Jerzy Kurzawa, prezes firmy Budimet, lider lokalnego rynku składów budowlanych. Jego przedsiębiorstwo zajmuje się również transportem krajowym i międzynarodowym oraz handlem paliwami.

- Tak naprawdę to nawet dokładnie nie pamiętam, w którym momencie nasze drogi się rozeszły - wspomina. - Rozwijając firmę, po prostu nie miałem czasu, by uczestniczyć w pracach zrzeszenia, chodzić na zebrania. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie pani z ich biura z pytaniem, co dalej i jakoś tak wtedy przestałem być członkiem tej organizacji - dodaje.

ZOBACZ TAKŻE: Wielkanoc 2017 tuż tuż

źródło: naszemiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto