Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Na rynku taki skwar, że bez prądu i gazu można jajecznicę usmażyć. Betonoza coraz bardziej daje nam się we znaki

Halina Gajda
Halina Gajda
Rozgrzane mury budynków wokół rynku potęgują skwar. Temperatura w słońcu przekracza pięćdziesiątą kreskę powyżej zera
Rozgrzane mury budynków wokół rynku potęgują skwar. Temperatura w słońcu przekracza pięćdziesiątą kreskę powyżej zera halina gajda
Mniej więcej półtorej godziny zajęło nam „smażenie” jajecznicy na płycie gorlickiego rynku. Potrawa wyszła w wyglądzie oryginalnie, aczkolwiek posypana szczypiorkiem, pachniała całkiem dobrze.

Eksperyment pod hasłem „Jajko” zaczęliśmy około godz. 11.20. Na płycie rynku wylądowała patelnia z masełkiem i termometr. Wskazywał 30 stopni Celsjusza. Plan był może mało ambitny – chcieliśmy doprowadzić do usmażenia, a w zasadzie do upieczenia dwóch jajek na porządnej, żeliwnej patelni. Masło rozpuściło się po kilku minutach…

Urzędy skracają czas pracy. Z powodu tropikalnych upałów
Niech nas nie zmylą zapowiedzi chłodniejszego weekendu. Tak naprawdę lato dopiero się zaczęło, a już mamy masę problemów. Największy – woda. Gminy grzmią, by ją oszczędzać.

- W związku z obniżeniem poziomów wód powierzchniowych i gruntowych, uprzejmie proszę mieszkańców wsi Bystra rejon Pasternik oraz Ropica Polska rejon Magdalena i Zamkowa o niepodlewanie trawników, upraw, nienapełnianie basenów – apeluje Jan Przybylski, wójt gminy Gorlice. - Proszę o oszczędne gospodarowanie wodą, gdyż istnieje zagrożenie wystąpienia jej braku – przestrzega.

Niektóre urzędy, choćby Bobowa, skróciły w minionym tygodniu godziny pracy urzędu. Oczywiście z racji fali upałów. Co będzie w przyszłości, czas pokaże. Tak, czy owak, musimy się liczyć, że systematycznie przesuwamy się w sferę tropików.

Na gorlickiej starówce prawie sześćdziesiąt kresek powyżej zera
Jak się ma do tego miejsca architektura? Skupiliśmy się na Gorlicach, bo przecież koszula bliższa ciału. Głosów, że serce Starówki jest jak patelnia, nie jest przesadą. Naprawdę. W piątkowe wczesne popołudnie temperatura sięgała 60-tej kreski na termometrze. Mniej więcej dwadzieścia minut po rozpuszczeniu masła, wbiliśmy na patelnię dwa jajka. By być uczciwym, trzeba napisać, że wbiłyśmy, bo w eksperymencie „Jajko” wzięła udział tylko żeńska część redakcji. Męska, jako bardziej racjonalna – kategorycznie odmówiła udziału w szaleństwie. Zgodził się jedynie na pokrojenie i dostarczenie szczypiorku. Bo jakże inaczej – jajecznica bez zieleniny, to kulinarna profanacja kury.

- Ale wam dobrze – podsumował nas kolega z Radia Kraków, który wraz z radiową ekipą rozkładał właśnie plenerowe studio.

Tymczasem na patelni zaczęło jakby lekko skwierczeć. Było kilkanaście minut po godzinie dwunastej. Na termometrze było już ponad 40 kresek. Naczynie ustawione na rynkowych schodach zaczęło zwracać uwagę przechodniów. Przystawali, oglądali się, popatrywali. Niektórzy nawet podjęli próbę mieszania zawartości. Zdecydowanie najbardziej zafrapowani byli miłośnicy karmienia gołębi. Na uwagę, że przeprowadzamy poważne doświadczenie, skłonni byli bronić patelni własną piersią.
- My nie damy paniom zrobić krzywdy – dowcipkowali.
Choć nikt nas nie niepokoił, to upał zaczynał być naprawdę dotkliwy. Osoby starsze dosłownie przemykały przez rynek. Jeśli się tylko trafiła sposobność, w cieniu lip. Przejście „na przełaj” było dla nich wyzwaniem nie do przeskoczenia.

Zapraszamy na eko-jajecznicę z gorlickiego rynku
Tymczasem zaczęła się zmieniać sytuacja na patelni. Żółtko powoli zaczynało się ścinać, a białko jakby zanikać. Obok naszej polowej kuchni przechodziły akurat trzy kobiety. Na początku uznały, że to jakaś ukryta kamera, ale zapewnione, że nie – nie ma żadnego ukrytego operatora zaczęły podpowiadać: przykryjcie pokrywką, będzie szybciej. Redakcyjna komisja uznała jednak, że po żadną pokrywkę nie wracamy, bo zwyczajnie przykleiliśmy się do rynkowego betonu. Jakaś kobieta, która nas akurat mijała skomentowała: właśnie wracam z cmentarza. Tam się znicze topią…
Znów wracamy do rynkowej architektury. Przed rokiem ratuszowi urzędnicy znaleźli panaceum na jego betonozę. Na górnej płycie, czyli na dachu Pawilonu Historii Miasta oraz schodach postawione zostały ogromne donice, do których trafiły magnolie i klony oraz kwiaty. Wyszło – średnio, bo niektóre po prostu uschły.

- Będziemy uzupełniać nasadzenia, ale gdy przyjdzie na to odpowiedni czas, czyli jesienią – zapowiada Łukasz Bałajewicz, zastępca burmistrza.

Na temperaturę przed ratuszem remedium nie ma. Gdy rozmawiamy, słupki rtęci szybują. Kurze białko na patelni kompletnie i dosłownie wyparowało. Zostało żółtko, które przybrało wygląd dżemu morelowego.
Jajecznica wyszła nie tyle smażona, co suszona. Gorlickie gołębie ponoć gruchały potem, że w smaku niezła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto