Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice: firmy w powodzi

Magdalena Jadach
Robert Wiklowski pokazuje firmowe auto całkowiecie zniszczone przez powódź. Cztery pojazdy idą na złom
Robert Wiklowski pokazuje firmowe auto całkowiecie zniszczone przez powódź. Cztery pojazdy idą na złom Magdalena Jadach
Nawet 140 tysięcy złotych sięgną straty Roberta Wiklowskiego z Klęczan. Powódź zalała mu firmę, w tym aż sześć samochodów. Cztery z nich nadają się tylko na złom. Zalane silniki nie dadzą się już uruchomić.

Ludzie poszkodowani przez powódź mogą liczyć na szereg zasiłków. Mają one pomóc w powrocie do normalnego życia. Urzędnicy zapomnieli jednak o tych, którzy tworzą miejsca pracy we własnych biznesach. Na razie nie ma żadnego rządowego programu dla firm, które ucierpiały. Robert Wiklowski zatrudnia w swoim skupie złomu i gospodarstwie 20 osób. W regionie, gdzie jest wysokie bezrobocie, to wielki wyczyn dać ludziom pracę. Przedsiębiorca skarży się jednak na urzędników, którzy zapomnieli o takich, jak on.

- Nikt nic nie wie. Zachowują się, jakby od wczoraj wiedzieli o powodzi. Nie ma dla nas informacji - denerwuje się Wiklowski. Sprawdziliśmy się. Rzeczywiście trudno uzyskać informacje na temat ratunku dla firm. W biurze prasowym małopolskiego urzędu marszałkowskiego ustaliliśmy, że są plany, aby fundusze z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego przekierować dla poszkodowanych przedsiębiorców.

- Wypracowujemy zasady, na których można te środki przekazać pracodawcom. Nie ma jeszcze szczegółów - mówi urzędniczka z biura marszałka.
We wtorek Michał Boni, szef doradców premiera Donalda Tuska, przedstawił projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach, związanych z usuwaniem skutków powodzi z maja i czerwca 2010 roku. Jeżeli zostaną wszystkie jej rozwiązania, to będzie pierwsza pomoc dla przedsiębiorców.

Na co mogliby liczyć? Wielu pracodawców poniosło straty, więc nie mogą wypłacić pracownikom wynagrodzeń. Pieniądze na ten cel pracodawcy mogą wziąć z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Jednak wysokość takiej pensji to tylko kwota najniższego wynagrodzenia. Przedsiębiorcy będą również mogli zatrudnić swoich pracowników, otrzymując środki na wynagrodzenia i dodatki z Funduszy Pracy. Starostowie na zalanych terenach będą mogli podjąć decyzję o tym, aby skierować osoby bezrobotne - w ramach prac interwencyjnych i robót publicznych - do wszelkiego rodzaju czynności związanych z usuwaniem skutków powodzi.

Jest to pierwszy sygnał, że pracodawcy są zauważeni przez rząd. W samej gminie Gorlice takich firm jest ponad 50. Ryszard Guzik, wójt gminy, stworzył specjalną listę osób, które prowadziły działalność i poniosły straty. - Przesłaliśmy ją do wojewody. Liczę na to, że ludzie ci otrzymają pomoc. Będę interweniował w ich sprawie - zapewnia wójt.

Robert Wiklowski był ubezpieczony. Niestety, auta nie miały autocasco. Strat za samochody nikt mu więc nie pokryje. Na razie trwa suszenie całego terenu. Ze sprzątaniem trzeba zaczekać na wizytę ubezpieczyciela.- Agenci mają masę zgłoszeń. Poczekam, aż na własne oczy zabaczą ogrom moich strat - mówi przedsiębiorca z Klęczan. Wielu właścicieli firm czeka na rządowe rozwiązania. Będziemy o nich informować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto