Czarna okładka z sercem utkanym z kolorowych koronek kryje czternaście piosenek nagranych a capella we wnętrzach oficyny dworskiej przy kasztelu w Szymbarku.
- Kilka lat dojrzewał w nas pomysł nagrania płyty z muzyką, która przenika każdą dziedzinę życia mieszkańców tego regionu – muzycy już na wstępie wyjaśniają ideę, która przyświecała im przy pracy.
Praca nad płytą trwała trzy lata! To bez wątpienia rzadko spotykana sytuacja, w świecie, w którym muzykę nierzadko generują po prostu komputery. U belfersów było inaczej. Muzyki nie wymyśliła sztuczna inteligencja. Ona od wieków jest obecna pośród beskidzkich gór i lasów. Jeszcze niedawno śpiewali ją nasi sąsiedzi, dziadkowie, nuciły pod nosem babcie. Jedyna współczesna ingerencja, to aranż tychże, którym zajął się Mirek Bogoń, muzyk i kompozytor.
- Dzięki nim proste utwory muzyki ludowej z naszego regionu zyskały nowe brzmienie, a dzięki płycie nowe życie – przekonują dalej chórzyści.
Przekonał się o tym i to na własnej skórze Stanisław Gurba. Jak sam o sobie mówi, tenor, jeden z wielu. Do tej pory nigdy nie występował jako głos solo.
- Mirek przearanżował łemkowską piosenkę, bardzo skoczną i żywiołową, którą często słychać na weselach w kołysankę. Zaśpiewanie jej, zaproponował właśnie mnie – opowiada. - Nie ukrywam, że spore to było wyzwanie, aczkolwiek bardzo miłe – dodaje.
Ów świeży powiew to nie tylko aranżacja, ale też postać dyrygenta młodego pokolenia Łukasza Meygera, który przyznaje, że w pracy z gorlickimi chórzystami był niezwykle wymagający. Bywało, że po kilka razy poprawiali muzyczne detale. Nikt nie narzekał, nie powiedział, że rezygnuje, bo ma dość. Trzeba tutaj powiedzieć, że Meyger współpracuje z francuską Orchestre Perpignan Mediterranee czy Festiwalem Muzyki i Sztuki Krajów Bałtyckich Probaltica w Toruniu. Świat muzyki w różnych jego odmianach zna więc doskonale.
- Ze strony chórzystów spotkałem się z ogromną chęcią do pracy – podkreśla.
Dumy z efektu nie ukrywa. Więcej, uważa, że płyta jest warta tego, by ją pokazać dalej, czyli wyprowadzić Belfersingers z pudełka nazywanego ziemią gorlicką, gdzie niby wszyscy ich znają, ale tak naprawdę nie potrafią powiedzieć zbyt wiele. Ze słów Meygera można wywnioskować, że byli trochę jak nieoszlifowany diament, któremu potrzeba było kilka wskazówek, by weszli na inny poziom. Dyrygent ma plany. Szerokie, bo nie tylko filharmonie i największe sceny w Polsce. Na mapie przyszłych koncertowych podróży jest bowiem również Francja, Hiszpania. A kto wie, co dalej. Takim narzędziem do promocji ma być teledysk do jednej z piosenek. Praca nad nim zacznie się w najbliższych dniach. Gorliczanie będą mogli posłuchać płyty podczas planowanych na wiosnę koncertów.
FLESZ - Abonament RTV w 2020 r. Ile zapłacimy?
- Gorlice. Stary szpital zmienia swoje oblicze
- Album „Kolej na Stary Dworzec”, czyli doprawiona historia
- Tu niemal codziennie jest małe Boże Narodzenie ZDJĘCIA
- Zakonnik miał wysyłać ministrantowi pornograficzne zdjęcia
- Klęczany. Gmina wydała milion złotych. Mają przedszkole
- Gorlice. Adam P. skazany za łapówkarstwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?