Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wojenna przepowiednia sierżanta Wojtyły: mój syn zostanie papieżem

Redakcja Gorlice
Scena z bitwy gorlickiej namalowana przez Michała Wachowskiego. Na pierwszym planie Karol Wojtyła senior (także na małej fotografii)
Scena z bitwy gorlickiej namalowana przez Michała Wachowskiego. Na pierwszym planie Karol Wojtyła senior (także na małej fotografii) archoiwum
Czy ojciec Karola Wojtyły pod nawałnicą rosyjskiej artylerii, obiecał Bogu, że jak wyjdzie cało, to odda syna na księdza? Można powiedzieć, że to legenda, ale może jest w niej ziarno prawdy?

Czy ojciec Jana Pawła II przepowiedział w czasie bitwy pod Gorlicami (2 - 5 maja 1915 roku), że jego syn zostanie kardynałem, a może nawet papieżem? W świadomości gorliczan nie ulega to wątpliwości. Tu nie podważa się faktu, że sierżant Wojtyła i kapral Koszyk, w obliczu bliskiej śmierci ofiarowali swoich jeszcze nienarodzonych synów na bożą służbę.

Wieść przyszła zza oceanu

To był styczeń 1989 roku - wspominał emerytowany proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Gorlicach. - W czasie kolędy jedna z parafianek pokazała mi artykuł w nieistniejącym już od dawna tygodniku Dunajec. W nim był materiał Zygmunta Broniarka dotyczący między innymi papieża Polaka - dodaje.

Ksiądz przeczytał tekst z zainteresowaniem i jak dziś wspomina, jego treść wywarła na nim wielkie wrażenie. Zygmunt Broniarek, korespondent „Trybuny Ludu” w USA i Kanadzie, trafił w polonijnej gazecie „Nowy Dziennik” na artykuł Stanisława Dąbrowskiego „Jak Karol Wojtyła został papieżem”. Na jego podstawie napisał swój materiał.

Autor źródłowego tekstu, Stanisław Dąbrowski, powołując się na relacje księdza Seweryna Koszyka, który posługiwał wówczas w Kanadzie, stwierdził wprost, że Karol Wojtyła został papieżem, bo jego ojciec, również Karol, w czasie bitwy pod Gorlicami w maju 1915 ofiarował swojego syna na służbę Bogu.

Obiecali Bogu w okopach

Podczas wielkiej wojny światowej ojciec ks. Seweryna Koszyka i ojciec Karola Wojtyły służyli w austriackim wojsku w tej samej kompanii.

Wojtyła był sierżantem, ojciec Seweryna kapralem. W maju 1915 mieli uczestniczyć w krwawej bitwie pod Gorlicami. Obaj znaleźli się w tym samym okopie. Rosjanie ciężko i długo bombardowali pozycje austriackie. Ofiary były ogromne. Koszykowi i Wojtyle, podobnie jak setkom innych żołnierzy, śmierć zajrzała w oczy. Nie wiedząc, czy wyjdą z życiem z tej walki, zwrócili się z prośbą o ratunek do Pana Boga i Matki Boskiej oraz wszystkich świętych.

- Tato, patrząc śmierci w oczy, ślubował Panu Bogu, że jeżeli wyjdzie z tych opałów cało i przeżyje wojnę, to odda syna do stanu duchownego - opowiadał Dąbrowskiemu ks. Seweryn Koszyk.

Wojtyła był sierżantem, ojciec Seweryna kapralem. Obaj znaleźli się w jednym okopie. Trwała nawałnica rosyjskiej artylerii

Sierżant Wojtyła, słysząc obietnice kaprala Koszyka, wyprzedził go w swoim ślubowaniu, mówiąc podobno mniej więcej tak: - Panie Boże, jeśli sprawisz, że wrócę do domu z wojny cało, to mój syn zostanie nie tylko księdzem, ale i prałatem, i biskupem, i kardynałem, i nawet papieżem.

W czasie I wojny Seweryn Koszyk nie miał żony i dzieci, Karol Wojtyła od 9 lat był żonaty z Emilią Kaczorowską. Mieli już syna Edmunda (zmarł mając 26 lat w 1932 r. Był lekarzem, ratując chorą zaraził się szkarlatyną).

Wotum wdzięczności

- Przeczytałem ten materiał i w głowie zaświtała mi myśl - relacjonuje kapłan z Gorlic. - Jeśli prawdą jest to, co było zawarte w tym artykule, to byłoby zasadnym, żeby nasz kościół, jeszcze wtedy niezbudowany, stał się wotum wdzięczności za naszego papieża - dopowiada.

Kapłan uznał jednak, że nie może tak sam z siebie podjąć decyzji. Musi spytać papieża o zgodę.

- Spacerowałem po okolicy i zastanawiałem się, jak to zrobić - relacjonuje. - Los sprawił, że spotkałem na jednej z ulic lokalnego malarza i rzeźbiarza Michała Wachowskiego; to spotkanie otworzyło mi oczy, trzeba namalować obraz i razem z listem zawieźć do Rzymu - stwierdza.

Obraz i list do papieża

Ksiądz i malarz długo rozmawiali o tym, co powinno znaleźć się na malarskim dziele. Kapłan sugerował artyście, by przedstawił na płótnie grozę wojny. Na pierwszym planie miał stać ojciec papieża, gdzieś w tle powinien majaczyć kościół, a nad wszystkich powinna unosić się sylwetka naszego wielkiego rodaka.

- Pan Michał trochę się chyba obawiał tego malowania - wspomina ksiądz. - Przekonałem go jednak, że ma teraz okazję, by jego obraz zawisł w Rzymie. Trochę żartem powiedziałem mu, że nie ma się czego obawiać, bo przecież Jan Paweł już miał okazję spać w cieniu jego obrazu. W Tarnowie wisi przecież jego dzieło, przestawiające koronację Piety w Limanowej - podkreśla.

Artysta obiecał przemyśleć sprawę. Po kilku dniach zjawił się z projektem. To, co zaproponował, zupełnie nie odpowiadało księdzu.

- Scena była piękna - wspomina. - Matka Boża tuląca w swoim płaszczu ojca i syna Wojtyłów. Mnie jednak wydało się to bardzo kiczowate. Bardziej pasujące na jarmarczny stragan niż na watykańskie ściany. Jeszcze raz przekazałem Michałowi, o co mi chodzi i się rozstaliśmy. A czas naglił, niedługo dzieło wraz z listem miało pojechać z pielgrzymką do Watykanu - dopowiada.

Na miesiąc przed wyjazdem Michał przyniósł nowy projekt.

Na pomiętej kartce wyrwanej z zeszytu był szkic. Na nim wszystko to, o co prosił kapłan. Groza wojny, dwaj żołnierze w okopie. Gdzieś daleko w tle majaczy kościół, który dopiero powstanie. Pomiędzy okopem a kościołem z mgły wyłania się postać Jana Pawła II wspierająca się na papieskim pastorale.

- To było właśnie to, o czym myślałem od samego początku - mówi ksiądz. - Michał szybko namalował obraz i w lipcu 1989 roku został zawieziony wraz z listem od naszej wspólnoty do Rzymu - opowiada.

Było coraz mniej czasu, bo parafia miała już pozwolenie na budowę i potrzebna była papieska zgoda, by nowa świątynia stała się wotum wdzięczności Bogu za papieża Jana Pawła II. Ksiądz Andrzej Mucha nie mógł wtedy osobiście pojechać, pielgrzymkę poprowadził inny kapłan parafii, ksiądz Zbigniew Kras. Był on wtedy katechetą w Gorlicach, teraz jest kapelanem prezydenta Andrzeja Dudy.

Scena z bitwy gorlickiej namalowana przez Michała Wachowskiegoarchiwum

Ojciec jak żywy

- O tym, co działo się w Rzymie, wiem tylko z opowieści - relacjonuje kapłan. - Jednym z uczestników tego wyjazdu był długoletni dyrektor Liceum Ogólnokształcącego w Bieczu. On właśnie opowiadał mi, że w chwili wręczenia obrazu Jan Paweł II uśmiechnął się i powiedział: „Ojciec bardzo podobny” i to było wszystko, co na temat malarskiego dzieła lokalnego artysty udało się z ust papieża usłyszeć.

W odpowiedzi na list parafii i obraz papież przesłał do Gorlic swoje specjalne błogosławieństwo i w rok po wizycie gorliczan w Rzymie mogła ruszyć budowa kościoła. W liście, jaki dotarł tu z Watykanu, papież w żaden sposób nie odniósł się do tego, co przedstawia obraz.

- Z tego, co wiem, Jan Paweł II wiedział już wcześniej o artykule w polonijnej gazecie - mówi ksiądz. - Ale nawet jeśli tato mu kiedyś powiedział o swoim ślubowaniu, to jak sądzę, jemu samemu nie wypadało tego potwierdzać, choć milczenie też może być bardzo wymowne - dodaje.

Gorlicki kapłan przeprowadził prywatne śledztwo w tej sprawie. Jego głównym elementem było spotkanie z autorem tekstu w „Nowym Dzienniku”, Stanisławem Dąbrowskim.

- Z własnego doświadczenia wiem, że rodzice rzadko mówią dzieciom o swoich modlitwach w sprawie powołania - opowiada. - Tak było nawet w moim przypadku. To są bardzo intymne rzeczy, zastają między człowiekiem a Bogiem - dodaje.

Księdzu z gorlickiej parafii udało się spotkać i ze Stanisławem Dąbrowskim, i z księdzem Koszykiem. Ten drugi był nawet dwukrotnie gościem parafii w Gorlicach.

- Gdy w latach 90. minionego wieku głosiłem rekolekcje w Kanadzie, spotkałem się z księdzem Sewerynem Koszykiem. Zapytałem go o to, a on wszystko mi potwierdził - relacjonuje ksiądz. - Sugerował też, że ma wiele różnych informacji, jakie przekazał mu ojciec, ale nie może się nimi dzielić bez zgody papieża albo choćby jego kapelana. Uznałem, że nie będę naciskał i pozostanę przy tej relacji o ślubowaniu. Dziś bardzo silnie wierzę, że to wydarzenie miało naprawdę miejsce - kończy gorlicki kapłan.

Bitwa pod Gorlicami

- wielka bitwa podczas I wojny światowej. Walki pozycyjne pod Gorlicami trwały prawie pół roku, ale decydujące starcie rozpoczął niespodziewany atak wojsk niemieckich i austro-węgierskich 2 maja 1915. W dniach 2 - 5 maja 1915 pod Gorlicami został przerwany front rosyjski.

Marsz papieski przeszedł ulicami Gorlic

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto