Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przy wymianie strzech w szymbarskim skansenie chcą wzorować się na skandynawskich doświadczeniach. O co chodzi?

Halina Gajda
Halina Gajda
Wideo
od 16 lat
Skansen w Szymbarku zna chyba każdy gorliczanin. Gdy jedni wzdychają, jak to drzewiej bywało, inni martwią się o kondycję całego historycznego zasobu. Kto ma zabytek, ten ma troski, bo koniecznych renowacji, nie można zrobić gospodarskim sposobem. W tym przypadku najwięcej kłopotów sprawiają strzechy. Trzeba je wymienić. Niby proste, ale tylko pozornie.

Katarzyna Szepieniec, dyrektor Muzeum Dwory Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach mówi szczerze: skansen jest takim obiektem, który przysparza najwięcej troski. Myślę, że z moimi słowami zgodzi się każdy dyrektor takiej placówki.

Punktem wyjścia jest rolnictwo

I nie chodzi tutaj ani o brak eksponatów czy małe zainteresowanie ze strony zwiedzających, ale o... strzechy, a dokładnie, brak materiałów potrzebnych do ich wykonania, gdy zachodzi potrzeba wymiany. Jak powszechnie wiadomo, strzecha to nic innego, jak słoma żytnia. Niby nic, ale gdy wspomnieć o kurczącym się rolnictwie, czy nowoczesnych sposobach zbiorów, można poczuć na plecach powiew kłopotów. Jakość też pozostawia wiele do życzenia.

- Dawniej taka strzecha wytrzymywała 30 lat – przywołuje Katarzyna Szepieniec. - Dzisiaj takie pokrycie wytrzyma pięć do maksymalnie dziesięciu lat – dodaje.

I mimo to, że muzea stawiają na to, by słoma żytnia była pozyskiwana tradycyjnymi metodami, to nie zawsze jest to wystarczające.
- Jak mówią eksperci, problem zaczyna się już w nasionach poddanych modyfikacji genetycznej, co powoduje, że słoma już nie jest przystosowana, by mogła długo wytrwać na dachach – dodaje.

Skandynawska konserwacja wzorem?

Szymbarski skansen dostał pozwolenie konserwatorskie na wymianę strzech. Przy tej okazji placówka chciałaby opracować nowe metody konserwacji tego typu pokryć. I tu pewna niespodzianka – wspomniane nowe metody mają wzorować się na tych stosowanych choćby w Skandynawii, Holandii czy Niemczech.
- Wprawdzie tam dachy pokrywane są trzciną, ale w opinii firm, które się tym zajmują, można je zastosować w przypadku pokryć słomianych – dodaje.

Tysiące kiczek na jednym dachu

Warto tutaj też przypomnieć, że w 2014 roku prace związane z wymianą części strzechy prowadzone były na chałupie z Gródka. Wcześniej pokrycie wymieniane było na pozostałych zabudowaniach. Niektóre potrzebowały nawet pięciu tysięcy tak zwanych kiczek.
- Kiczki wykonywano z długiej żytniej słomy w ten sposób, że pęk słomy (mocno ściśnięty miał średnicę ok. 8-10 cm) ustawiano na płaskim podłożu, następnie załamywano górną część (kłosy) na wysokości ok. 80 cm do jednego metra pod kątem 180 stopni i mocno obwiązywano pasemkiem słomy, tworząc tzw. główkę, która później podczas krycia dachu służyła do zamocowania kiczki w strzesze – donosi internetowa Wikipedia.
Słoma na kiczki musi być odpowiednio przygotowana – nie ma mowy o używaniu kombajnu. Najlepiej, by zboże było ścięte sierpem i wymłócone cepami.

O skali przedsięwzięcia, jakim jest wymiana strzechy, mogą też świadczyć przykłady z innych skansenów. W 2021 roku taka operacja była przeprowadzana w Górnośląskim Parku Etnograficznym w Chorzowie. Powierzchnia dachu na znajdującej się w nim chałupie liczyła około 220 metrów kwadratowych powierzchni. Trafiło na nią około czterech ton żytniej słomy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto