Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura miała bandytów na talerzu, ale była zbyt łaskawa

Paweł Szeliga
Proszę mi nie robić zdjęć! - krzyczał 20-latek doprowadzony w piątek do sądu. Tak jak kolega, trafił na trzy miesiące za kraty.
Proszę mi nie robić zdjęć! - krzyczał 20-latek doprowadzony w piątek do sądu. Tak jak kolega, trafił na trzy miesiące za kraty. fot. Paweł Szeliga
Sprawcy napadu na jubilerów w Gorlicach oraz Nowym Sączu w końcu trafili do aresztu. Śledczy byli zbyt łaskawi. Uznali, że policyjny dozór wystarczy, a złodzieje zrobili kolejny skok.

Mieli trafić za kraty od razu, ale prokuratura była zbyt łaskawa. Po piątkowym artykule w "Gazecie Krakowskiej", w którym podawaliśmy w wątpliwość sens decyzji śledczych o wypuszczeniu na wolność dwóch bandytów z Nowego Sącza, sprawcy napadów na jubilera zostali aresztowani.

Okazało się, że zaraz po usłyszeniu zarzutów, obaj zdołali jeszcze okraść dom, z którego zabrali pieniądze, biżuterię i laptop.

- Proszę, niech pan mi nie robi zdjęć - krzyczy do naszego reportera 20-latek doprowadzany do sądeckiego sądu.

- Ich działanie jest kompletnie niezrozumiałe - zauważa Waldemar Kriger, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Sączu.

Obaj mężczyźni wpadli w ręce policji 22 stycznia. 18-latek dokonał wtedy napadu na sklep jubilerski przy ul. Jagiellońskiej w Nowym Sączu. Zrobił to tak nieudolnie, że został zatrzymany przez ekspedientkę z sąsiedniego sklepu, która przybiegła na ratunek 64-letniej pracownicy jubilera, zaatakowanej gazem przez napastnika. Wkrótce po tym nieudanym skoku policjanci ujęli także jego 20-letniego kolegę. Nie brał udziału w sądeckim napadzie, ale pięć dni wcześniej pomagał 18-latkowi w skoku na sklep jubilerski w Gorlicach. Ten także się nie powiódł, ponieważ oślepiona gazem ekspedientka odruchowo ściągnęła paletę z biżuterią na swoją stronę lady. Zdążyła też uruchomić alarm. 18-latek uciekł bez łupu.

Obu rabusiom zarzucono usiłowanie rozboju. Dobrowolnie poddali się karze. 18-latek zgodził się na trzy lata więzienia, jego kolega na dwa i pół roku. Prokuratura nie widziała potrzeby stosowania aresztu i objęła ich dozorem policji oraz zakazem opuszczania kraju. Ku zaskoczeniu śledczych, panowie w tym czasie dokonali włamania, powodując straty o łącznej wartości 14 tys. zł.

- 18-latek nie stawiał się na policji, pomimo dozoru, więc wytypowano go jako potencjalnego sprawcę napadu na dom - dodaje Waldemar Kriger. - Gdy został zatrzymany, jego 20-letni kolega sam się do nas zgłosił.

Tym razem prokuratura nie miała wątpliwości, że obaj mężczyźni powinni trafić za kraty. Zwłaszcza, że w tym czasie wyszła na jaw kolejna kryminalna sprawa z ich udziałem. 3 stycznia 20-latek ukradł kartę bankomatową kioskarce i wspólnie z 18-latkiem pobrał z jej konta 7 tys. zł. Złodzieje próbowali też wypłacić kolejne 2,5 tys. zł, ale im się to nie udało ze względu na przekroczenie limitu wypłat. - Rażące lekceważenie prawa, niezgłaszanie się na dozory policji i wysokie zagrożenie karą dwunastu lat więzienia sprawiły, że komenda złożyła wniosek o tymczasowe aresztowanie obu recydywistów - podkreśla Aneta Izworska z sądeckiej policji. Są recydywistami, bo byli już karani za włamania i rozboje.

18-latka doprowadzono do zakładu karnego w piątek przed południem. Kilka godzin później trafił tam także jego starszy kolega. Sąd rejonowy nie miał wątpliwości, że powinien podzielić los kompana.

Szkoda tylko, że śledczy nie widzieli w ich działaniu zagrożenia zaraz po pierwszym zatrzymaniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto