Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odbudować lokalną wspólnotę i sprawić, by mieszkańcom gminy żyło się dobrze to powody mojego startu w wyborach - mówi Ewa Stępień

Lech Klimek
Lech Klimek
Gmina powinna być jak rodzina  -  mówi Ewa Stępień
Gmina powinna być jak rodzina - mówi Ewa Stępień archiwum prywatne Ewa Stępień
W najbliższą niedzielę, w czasie wyborów samorządowych zdecydujemy o tym jak będą się toczyć nasze sprawy w naszych małych ojczyznach. W każdej gminie dokonamy wyboru radnych i gminnego szefa, wójta. To oni będą tak naprawdę przez kolejne lata decydować jak i na co będą wydawane pieniądze, które wspólnie wypracujemy.

Do startu w wyborach, zwłaszcza tych na włodarzy gmin bardzo często startują ludzie o sporym doświadczeniu w samorządowej pracy. Ten bagaż to ich handikap. Zdarzają się jednak również osoby, dla których najbliższe głosowanie ich sąsiadów będzie pierwszym, w którym poddadzą się ocenie.

Samorządowy debiut

Kimś takim jest właśnie Ewa Stępień z Moszczenicy. Jej start to dla mieszkańców gminy spore zaskoczenie, nigdy wcześniej nie kandydowała na żadne stanowisko, którym obdarzają wyborcy.

- Mój pierwszy pomysł na te wybory wcale nie wiązał się ze stanowiskiem wójta - opowiada. - Pochodzę ze Staszkówki, a w Moszczenicy mieszkamy od 3 lat, moje dzieci chodzą tu do przedszkola, a ja sama udzielam się w samorządzie. Wielu spraw nie udało nam się załatwić dla naszych dzieci na poziomie przedszkolnego samorządu, wiec pomyślałam, że powalczę o mandat radnej, by na tym większym forum przedstawiać nasze problemy - dodaje.

Te takie najbardziej przyziemne sprawy, ale ważne dla rodziców to choćby stołówka, czy też place zabaw, które są albo nieużywane, albo ich dostępność dla maluchów jest ograniczona czasowo.
Gdy rozeszła się w jej kręgu znajomych wieść, że będzie mieć komitet wyborczy, zaczęli się oni zgłaszać i deklarować gotowość startu razem z nią.
- Gdy już zebrała się spora grupa kandydatów na radnych, zaczęliśmy dyskusje i wtedy pomyślałam, że może warto się pokusić i wystartować w wyborach na wójta - relacjonuje. - Jestem świeżakiem, mam świadomość, że nie wszyscy muszą mnie znać, ale ja tu mieszkam, widzę te problemy które są mi wspólne z innymi mieszkańcami. Widzę też niestety, że nasza obecna władza nie do końca wsłuchuje się potrzeb mieszkańców, chciałabym to zmienić tak żeby nam wszystkim lepiej się tu po prostu żyło - dodaje.

Opinie z zewnątrz

Gdyby zapytać o zdanie na temat Ewy jej zwolenników czy też przeciwników z terenu gminy to można w ciemno przyjąć, że będą albo entuzjastyczne, albo negatywne. Ciekawym może być jednak, co o niej mogą powiedzieć ludzie, którzy nie będą tu głosować.

- Zagłosowanie na Ewę to będzie dobra inwestycja dla mieszkańców gminy - mówi Małgorzata Markowicz, prezes stowarzyszenia Sprawne Smoki, lider Szlachetnej Paczki na terenie powiatu gorlickiego. - To osoba, która szanuje innych ludzi, jest spokojna, zrównoważona, podejmuje trafne decyzje. Dobrze radzi sobie z problemami, dostrzega różne niedoskonałości i chciałaby dla swoich dzieci stworzyć środowisko przyjazne do życia - podkreśla.

Katarzyna Bednarz lutniczka z Kobylanki, mówi, że na podstawie obserwacji Ewy i jej zachowań może powiedzieć, że jest to kobieta wielofunkcyjna.
- Absolutnie nie boi się żadnych zadań, jest w stanie zrobić naprawdę wszystko i ma odwagę do działania - podkreśla. - Jest na pewno dobrą matką i wiem, że będzie się starać, żeby jej dzieciom, żeby jej bliskim żyło się dobrze - podkreśla.

Gmina jak rodzina

Te przewijające się opinie o dobrym macierzyństwie w kontekście zarządzania gminą mogą być bardzo istotne. Sama kandydatka też to podkreśla, że dla niej gmina, jej mieszkańcy to powinna być taką wielka rodzina, która razem żyje, wspiera się, a gdy zasiądzie przy stole, choćby w czasie świąt to jej członkowie nie patrzą na siebie z spode łba, ale prosto w oczy, z uśmiechem i przyjaźnią.
- To takie moje wielkie marzenie, przywrócić nam poczucie wspólnoty, otwartość, odwagę do wyrażania własnych opinii - mówi Ewa Stępień z przekonaniem. - W tej chwili głos gminy jest zmonopolizowany przez zwolenników obecnej władzy, a to sprawia, że bardzo wielu mieszkańców najzwyczajniej w świecie boi się choćby uczestniczyć w zebraniach wiejskich, by nie narazić się na ataki. A to przecież tam powinniśmy otwarcie i co najważniejsze bez lęku mówić co czujemy i czego potrzebujemy. To mój cel, zachęcić ludzi do dialogu bez strachu - podkreśla.

Kandydatka, jak mówi, już teraz przegląda strony internetowe, gdzie znajdują się informacje o gratach, dotacjach, dofinansowaniach, które można pozyskać, choćby na utworzenie w obydwu wsiach będących częściami gminy prawdziwych oaz wypoczynku. Tu narzucają się dwie idealne wręcz lokalizacje, stara cegielnie w Moszczenicy i park w Staszkówce.

- To mogłyby być idealne miejsca na spędzanie czasu - opowiada. - Pamiętam jaki fajny klimat panował w parku w Staszkówce w czasach mojego dzieciństwa. Nie potrzeba wiele by ten klimat powrócił, by zarówno w Moszczenicy jak i w Staszkówce powstały miejsca, gdzie będziemy mogli się spotykać, miejsca, które będą jakimś zaczątkiem tego co powinniśmy wypracować, by choćby w pełni wykorzystać potencjał wieży widokowej na Wiatrówkach - podkreśla.

Pomysłów ma oczywiście znacznie więcej, dzieli się nimi na swoim fejsbukowym profilu, rozmawia o nich z sąsiadami, kandydaci na radnych z jej komitetu przekazują je swoim sąsiadom, wieść o nowej kandydatce na wójta jest już w gminie silnie zakorzeniona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto