Jeszcze kilka dni temu niewielki skwer z popiersiem Ignacego Łukasiewicza, który stoi przy ulicy Kościuszki, wyglądał mało schludnie. Nawet nie chodziło o bujną trawę pod drzewkami, tylko o chwasty w betonowych donicach. Jedna z nich zdążyła się już rozpaść.
Splendor za porządek?
Przy samym cokole też niczego dobrego nie było – kępy dzikiego prosa, mlecze wrośnięte pomiędzy kostkę brukową, a w roli wisienki na torcie – wyblakła wiązanka bibułkowych kwiatów. Leżała tam od kilku dobrych miesięcy. I to ona zniknęła najwcześniej, zaś w mediach społecznościowych rozgorzała dyskusja, kto powinien miejsce posprzątać, najlepiej w czynie społecznym, by zaskarbić sobie „splendoru”.
Wdzięczny bohater lokalnej historii
Cóż, teren ma właściciela. Obojętnie kim ów jest, powinien choćby w minimalnym stopniu o niego dbać. To nie prywatny ogródek, tylko miejsce publiczne. Uprzątnięcie betonowych donic i uporządkowanie sąsiedztwa popiersia zajęło pewnie z godzinkę. Swoją drogą, zamiast doniczki usuwać, może trzeba było je po prostu naprawić i posadzić w nich najzwyklejsze bratki. Ale dobrze – skoro zapadła decyzja o usunięciu – taka wola właściciela. Łukasiewicz jest z pewnością wdzięczny za to, że już nic go nie łaskocze w postument, zniszczona wiązanka znalazła słuszne dla siebie miejsce, zrobiło się schludniej.**
Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?