Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gorlice. W biurze znalezisk różnych są rowery telefony, była też zardzewiała siekiera

Lech Klimek
halogorlice.info
Niewielu mieszkańców wie o istnieniu gorlickiego Biura Rzeczy Znalezionych. A szkoda, bo można w nim nie tylko odzyskać swoje „zguby”, ale i przynieść rzeczy, które przez przypadek znaleźliśmy.

Danuta Potok nawet przez sekundę nie pomyślała, żeby znaleziony na chodniku telefon odnieść do biura rzeczy znalezionych. Zastosowała zupełnie inną metodę znalezienia właściciela.

- Telefon był zablokowany - opowiada. - Nie mogła więc sprawdzić połączeń i spróbować do kogoś zadzwonić. Uznałam, że po prostu poczekam, aż ktoś będzie się chciał skontaktować z właścicielem i wtedy ustalę, kto to jest - dodaje.

Nie musiała długo czekać, telefon zadzwonił i wyświetlił się komunikat - tato.

- Odebrała i wszystko potoczyło się błyskawicznie - mówi. - Po kilku minutach zjawił się u mnie uśmiechnięty młody człowiek. Oczy mu się świeciły z radości, jak mi powiedział, telefon to jego narzędzie pracy, gdyby stracił zapisane w nim kontakty, miałby poważne problemy - dodaje.

Pani Danuta dodaje jeszcze, że gdyby nie udało jej się odnaleźć właściciela telefonu, to przekazałabym go policji.

- Miałam sprytny plan, że po prostu podejdę do patrolu na mieście i oddam moje znalezisko - stwierdza z uśmiechem.

Większość przedmiotów, jakie w tej chwili znajdują się w prowadzonym przez starostwo biurze rzeczy znalezionych, trafiło tam właśnie poprzez policję.

- To najczęstsza droga - mówi Aleksander Żelazny, naczelnik Wydziału Organizacyjnego i Spraw Obywatelskich starostwa. - Mam wrażenie, że niewielu mieszkańców Gorlickiego wie, że znalezioną rzecz można przynieść również bezpośrednio do nas - dopowiada.

O każdym znalezisku pracownicy starostwa wywieszają specjalne ogłoszenie na internetowych strona biuletynu informacji publicznej. Ostanie wpisy, jakie się tam pojawiły, pochodzą z końca ubiegłego roku i dotyczą telefonu komórkowego samsung oraz elektronicznego banku pamięci.

- W znaleziskach nie ma wielkiego ruchu - mówi naczelnik z uśmiechem. - W tej chwili mamy około 30 przedmiotów a trafia do nas każdego roku dwa, trzy. Właścicieli znajduje góra jeden, ale to i tak procentowo świetny wyniki - dopowiada.

Pracownicy wydziału zajmującego się zgubami starają się ustalić właściciela każdego z depozytów. Robią to poprzez informacje we wspomnianym wcześnie BIP oraz na tablicy ogłoszeń starostwa.

- Depozyt, który nie zostanie przez właściciela odebrany w ciągu roku, staje się własnością znalazcy - wyjaśnia naczelnik. - Jeśli znalazcą jest policja, to wtedy przechodzi na własność powiatu - dodaje.

Znalazcy bardzo rzadko zgłaszają swoje prawa do depozytów.

- Nie ma co ukrywać, te przedmioty najczęściej mają niewielką wartości - mówi Aleksander Żelazny. - Chyba nikomu się nie chce do nas fatygować i dochodzić swoich praw. Pewnie nie ma się tu czemu dziwić - podkreśla.

Biuro rzeczy znalezionych ma prawo do odmowy przyjęcia przedmiotu, którego wartość szacunkowa jest mniejsza niż 100 zł.

- To przepis, który wszedł w życie w 2015 roku. Ułatwia nam pracę, bo nie mamy już obowiązku przyjąć zardzewiałej siekiery, a mieliśmy taki przypadek kilka lat temu, kiedy obowiązywała wcześniejsza regulacja - mówi Aleksander Żelazny.

Co jakiś czas część przedmiotów z biura jest „likwidowana”. Wcześniej konieczna była do tego decyzja sądu a znaleziska trafiały do urzędu skarbowego, gdzie były licytowane. Teraz można to robić automatycznie.

Warto wiedzieć

Jak odzyskać rzecz z biura?

Jeśli przypuszczamy, że nasza własność może być w biurze rzeczy znalezionych, wystarczy udowodnić, że faktycznie jesteśmy jej właścicielem. Najlepiej przynieść dokumenty potwierdzające zakup, czy zawierające numery seryjne na przykład konkretnego telefonu, ale można też po prostu bardzo dokładnie opisać to, co zgubiliśmy, kładąc nacisk na cechy charakterystyczne.

Kontakt z Biurem Rzeczy Znalezionych:
Starostwo Powiatowe, ul. Biecka 3, 38-300 Gorlice, tel. 018 354 87 53


Co czeka jeszcze na właścicieli?

Najdłużej, bo już 16 lat, na swojego właściciela czeka rower górski. W roku 2009 trafiła do biura walizka z zawartością a rok wcześniej pełny plecak. Od siedmiu lat poszukiwany jest właściciel broni pneumatycznej. Do odbioru są też telefony komórkowe różnych firm. Ciekawym znaleziskiem jest choćby kanister na paliwo. Któryś z motocyklistów może odnaleźć też swój kask.

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 1. Dlaczego wychodzimy na pole?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto