Sprawa rafinerii i odpadów na jej terenie zgromadzonych wydaje się nie mieć końca. W połowie listopada zakończyło się wywożenie pięciu tysięcy ich ton, ale już wcześniej było wiadomo, że do finału droga jeszcze daleka. Zakład to wciąż tykająca bomba. Choć wielu przyzwyczaiło się do tego dźwięku i wyraźnie im spowszedniał, nie zmienia to nic, że czas biegnie na naszą niekorzyść.
Gigantyczne pieniądze za bezpieczeństwo
To już pewne – wywożenie odpadów z rafinerii będzie dużo kosztowniejsze, niż pierwotnie było szacowane. Z przeprowadzonej inwentaryzacji geodezyjnej i jakościowej wynika, że odpadów może być nawet dwa tysiące ton więcej.
- Wystąpiliśmy do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska o zwiększenie dotacji, tak by jeszcze na starych warunkach przetargowych dokonać wywozu pozostałej jeszcze części odpadów – mówi w rozmowie z nami Łukasz Bałajewicz, zastępca burmistrza miasta.
W grę może wchodzić nawet dwadzieścia milionów złotych! Do tej pory składowisko pochłonęło już pięćdziesiąt milionów, z czego 40 stanowiła dotacja zewnętrza, a pozostałe dziesięć to pożyczka zaciągnięta przez gorlicki samorząd w wojewódzkim funduszu ochrony środowiska. Raty rozłożone są do 2034 roku, po spłaceniu 75 procent kapitału, miasto będzie mogło ubiegać się o umorzenie 350 tysięcy złotych. Na razie nie wiadomo, czy i kiedy miasto dostanie pieniądze.
Składowisko, jak góra lodowa. Ciągle widzimy tylko czubek?
Sprawą składowiska na Glimarze zajmowały się między innymi instytucje związane z ochroną środowiska. Ada Słodkowska-Łabuzek, rzeczniczka prasowa RDOŚ w Krakowie przypomina, że w związku z trudnościami wyegzekwowania usunięcia odpadów z terenu byłej rafinerii przez firmy, które je nawiozły oraz zagrożeniem, które stwarzają dla środowiska, burmistrz Gorlic podjął postępowanie na mocy artykułu 26a ustawy o gospodarowaniu nimi.
- W ramach tego postępowania Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Krakowie wydał postanowienie z 13 listopada 2019 r, potwierdzające istnienie przesłanek konieczności niezwłocznego usunięcia odpadów składowanych, magazynowanych w miejscu na ten cel nieprzeznaczonym tj. na nieruchomości przy ul. Wyszyńskiego 2 w Gorlicach, na terenie byłej rafinerii Glimar – wyjaśnia dalej.
Gdy pod koniec listopada byliśmy na terenie Glimaru, ścian z mauzerów i beczek było wyraźnie mniej, ale wszystko, co tam jeszcze zalega i tak jeży włos na głowie. Są bowiem takie miejsca, gdzie pod zbiornikami pojawiły się kałuże. Najpewniej z tego, co z nich wyciekło. Nie brakuje przykładów, gdy do skorodowanego mazuera wpadł inny, który na nim stał. Zawartość wypłynęła, pewnie wsiąkła w grunt. Palety pełne przeterminowanych leków też robią wrażenie – na każdej po kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt zbiorczych pudeł. Najwyraźniej nie zdążyły się sprzedać, bo nigdy nie zostały otwarte. Termin ważności tych na wierzchu minął kilka lat temu.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?