FLESZ - Ceny drobiu idą ostro w górę
Przez pół roku pracowali na halach w Czarnem. W weekendy przy bacówce Klimowskiego ruch był jak na Krupówkach. Gorliczanie chętnie przyglądali się ich pracy. Nie było takich, którzy nie skusiliby się na owcze sery.
Przez pół roku owce są ich rodziną
Choć w Czarnem przysłowiowy diabeł mówi dobranoc, to kraina, którą Józef Klimowski, baca z Nowego Targu wybrał sobie ponad 20 lat temu za miejsce pracy, urzeka. Wokół tylko dzikie połemkowskie sady, ślady po chyżach, jakaś waląca się ziemianka i przydrożne krzyże, świadkowie historii Łemkowszczyzny. Wypasa się tutaj trudniej niż na Podhalu, bo co rusz trzeba chronić stado przed wilkami, które na łakomy kąsek rzucają się nawet w dzień. Poza tym bacówka stojąca nad potokiem na pół roku staje się domem, a juhasi i stado 1200 owiec – rodziną.
Józef Klimowski staje tuż przed obrazem Chrystusa Dobrego Pasterza. Wiosną 36. raz w życiu na pół roku wyjechał z domu z owcami. Wcześniej jeszcze z tatą Janem pasał owce w Bieszczadach, potem zadomowił się w Czarnem i tak jest do dzisiaj, od 22 już lat. Po obu stronach świątka wiosną zawiesił dwie laski pasterskie i góralski kapelusz:
- Pon Bócek tyz z nasymi łowieckami. Cuwo nad nami, a kule (laski) i kapelus to na redyk, dyć droga daleko, a łowce casym niepokorne są - Klimowski tłumaczy tę scenerię.
Do redyku było jeszcze daleko, bo zanim baca i Juhasi spędzą stado przez Radocynę, Konieczną, granicą państwa do Regietowa, a potem Wysową, Ropki, Czertyżne, Banicę, Mochnaczkę, Halę Łabowską, Makowicę do Rytra, i dalej przez Przehybę do Krościenka i do Nowego Targu, przez pół roku pracowali na halach w Czarnem.
Dobrego gospodarza można poznać po obejściu
Przy bacówce około godziny 14 panowała wyjątkowa cisza. Nad wodą stały dwa kare konie. Baca mówi, że przyjechały na wakacje. Oprócz nich były jeszcze trzy, ale tymi trzeba dowieść drewno do wędzenia serów, czy bańki z mlekiem owczym i krowim.
W bacówce porządek jak w niejednym salonie. Na drewnianej podłodze okruszka nie znajdziesz, aż dziw, że rządzą tu chłopy.
Na ścianie wisiały metalowe kubki na żętycę (serwatkę), obok kawałki wędzonej spyrki: - Tu ni ma baby, coby nom cosik uwazyła - mówi Józef Klimowski, zaraz dodając, że po 36 latach bacowania, najbardziej docenia właśnie pracę kobiety w domu.
- Ile się ta moja luba Halinka musi oksontać - kręci głową.
Juhasi, chłopy na... biust „straśnie“ zawzięte
Z daleka słychać tylko pokrzykiwania juhasów. Owce są już przy kosorze (zagroda) i czekają na wejście do pstrągi (miejsca dojenia). Każdy z juhasów wpuszcza do pstrągi jedną owcę, doi ją, a potem pociąga za grubą linkę, która powoduje uniesienie klapy (okiniorki). To sygnał dla zwierzęcia, że może wychodzić, bo w kolejce czeka kolejne do dojenia.
- Dziesięciu chłopa doją owce trzy razy dziennie. Takie to chłopy na biust zawziente - komentuje baca.
W pracy juhasa niewiele jednak zabawnego. Pobudka około 3.30, poranna toaleta na strumieniu albo nad miską z wodą i dojenie - trzy godziny i tak trzy razy dziennie. Potem śniadanie i koło godz. 7 czterech z nich wyrusza na hale z 1200 owcami. Nie wszystkie są Klimowskiego. Część to stada oddane na wypas przez innych gazdów z Podhala. Reszta ekipy zostaje pracować przy serach, sprzątać, rąbać drewno do wędzenia, gotować - proste, jednogarnkowe dania, głównie zupy lub jajecznicę na spyrce. Około 14 znów dojenie, potem wypas i praca przy serach aż do 20 i znów dojenie.
- Jak dzień duksy to nawet do dziewionty sie pasom, a pzed północom końcy sie doić - tłumaczy jeden z juhasów.
Na Podhalu oscypek, tu serek z Czarnego
Przed bacówką przez całe lato podjeżdżał samochód dostawczy po odbiór mleka. Dwa razy w tygodniu przyjeżdżał po nie kierowca ze spółdzielni mleczarskiej z Nowego Sącza. Baca krzątał się, ładuje towar, rozlicza.
- Z resty zrobimy serek z Cornego, bo choć taki som jak na Podhalu, to nazywać się tak ni moze - tłumaczy.
Mleko w pucierze (drewnianej beczce) już się ścięło. Pomocnik bacy wygniata ser, baca „nabija” oscypki - gałkę sera przebija drewnianym patyczkiem - takim jak do szaszłyków, by przez powstały otwór wygnieść ze środka serwatkę. Inny wykańcza - formuje beczułkowate oscypki, które lądują w solance. Po dwóch dniach wyciąga się je ze słonej wody, by obciekły.
- Jak minie pół tyźnia (tygodnia) to się wyndzi. Zeby smaczne były i długo swieze - nawet tydzień tca dymem z dzew liściastych kadzić - tłumaczy baca.
Wracają do gazdówek
Jeszcze przez trzy kolejne dni bacowie i juhasi, wypasający swoje stado w Czarnem, gnać będą owce do Nowego Targu.
Jak co roku wielkie święto będzie w Nowym Targu, gdy górale wrócą do chałupy. Przy muzyce pogonią owce przez Nowy Targ i wrócą do swoich gazdówek.
- Czym zajmuje się baca zimą? - pytam.
- Nadrobio stracony cas - kończy z rubasznym uśmiechem.
- Gorlice. Moto Legendy - 11. Ogólnopolski Zlot Pojazdów [ZDJĘCIA]
- Biecka biblioteka po remoncie to prawdziwie europejski obiekt [ZDJĘCIA]
- Retrodystrybutor paliwa. Dzisiaj mało kto wie, że tak się kiedyś tankowało
- Galopada i Rutycz wybudowali słomiane gospodarstwo w Kobylance
- III Zlot Czarownic na Łysuli za nami [ZDJĘCIA]
Pobierz
Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?