Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spełnił swoje marzenie i powędrował z redykiem bacy Klimowskiego z Czarnego do Nowego Targu

Lech Klimek
Lech Klimek
Przez 5 dni wędrowali z owcami przez góry
Przez 5 dni wędrowali z owcami przez góry Krystian Kiwacz
Przez pięć długich dni wędrował przez Beskidy z redykiem. To, co przeżył i zobaczył, dokumentował swoim aparatem fotograficznym. Krystian Kiwacz to świetny gorlicki fotograf i pasjonat gór, dzisiaj dzięki niemu możemy sobie przypomnieć, jak wyglądało tegoroczne wędrowanie z Czarnego w Beskidzie Niskim do stolicy Podhala Nowego Targu, gdzie baca Józef Klimowski ma swoje gospodarstwo. Może się również zapoznać z relacją z redyku napisaną przez Krystiana Kiwacza.

Redyk Bacy Klimowskiego to pięć dni wędrówki przez góry, lasy, błotniste i asfaltowe drogi oraz łąki, łącznie 150 km pieszo z sumą podejść 3800 m. Baca Józef ze swoim sporym stadem owiec, Marysia i Jurek z Beskidu Niskiego, Mateusz, Józek, Bronek, Bogdan, Staszek, 6 psów, koń i ja gdzieś z boku spełniając małe marzenie, przemierzaliśmy Beskid Niski, Beskid Sądecki i Podhale, aby po sezonie odprowadzić bezpiecznie owce do swoich zagród.

Nie mieli ciepłego łóżka, prysznica, drogiej outdoorowej odzieży. W mroźne noce spali przy ognisku na kawałku rozścielonego siana pod płachtą przeciwdeszczową położoną na prowizorycznych konstrukcjach przygotowanych w poprzednich latach. Sen był krótki, bo trzeba było na zmianę pilnować owiec, ogrodzonych elektrycznym pastuchem. Pomagał im samochód techniczny prowadzony przez Janusza, który szczególnie przez pierwsze dwa dni dostarczał pożywienie i wodę oraz zabierając na pakę kulejące owce. Przez kolejne dwa dni górskiej wędrówki pojazdem technicznym był wóz, ciągnięty przez pięknego, silnego konia pod troskliwym okiem sympatycznego Józka.

Trasa redyku biegła z Czarnego, przez Konieczną, Regietów Wyżny, Wysową-Zdrój, Ropki, Banicę, Mochnaczkę, Krynicę-Zdrój (Słotwiny), Runek, Halę Łabowską, Rytro, Przehybę, Krościenko, Przełęcz Snozka do Nowego Targu.

Najtrudniejszym odcinkiem był czwarty dzień wędrówki. Pobudka po godzinie 3, o godz. 4 rano, przy świetle czołówek wyruszyliśmy z Rytra na Przehybę. W tym dniu przeszliśmy 44,5 km, pokonując ponad 1500 m podejścia (w pionie) a do Mizernej dotarliśmy dopiero po godzinie 18. To był nadzwyczajny wysiłek dla zwierząt i ludzi. Kolejna mroźna noc spędzona przy Jeziorze Czorsztyńskim, z widokiem na Tatry zakończyła się mglistym porankiem. Ostatnie kilometry trasy to uroczyste góralskie stroje i śpiewy góralskiej orkiestry. Po 50 godzinach marszu (średnio 10 godz. na dzień) dotarliśmy do ostatniej zagrody.

Pomimo że głównym moim celem było samo uczestnictwo w redyku, poczucie jego klimatu, powstało kilka interesujących fotografii, które choć trochę oddają piękno, a zarazem trud tej długiej wędrówki. Żadne ze zdjęć nie było sztucznie pozowane. Ta przygoda na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto