18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biecz: zwalczali plagę komarów. Wytruli pszczoły

Paweł Szeliga
fot. archiwum polskapresse
Zwolnienie lekarskie właścicielki firmy oskarżonej o wytrucie dwóch milionów pszczół wokół Biecza sprawiło, że nie rozpoczął się we wtorek proces wytoczony jej przez 14 poszkodowanych pszczelarzy. Straty oszacowano na 260 tysięcy złotych.

We wtorek przed gorlickim sądem jedynie dopełniono wstępnych formalności. Dziewięciu pszczelarzy zgodziło się występować w roli oskarżycieli posiłkowych, pięciu kolejnych złoży zeznania w charakterze świadków. W związku z chorobą oskarżonej sąd odroczył rozprawę do 21 czerwca. - Nie stawiła, bo pewnie zrozumiała, że jest w opałach - uważa Lucjan Furmanek kierujący bieckim kołem pszczelarzy.

W sądzie pojawił się wiceburmistrz Biecza Janusz Gubernat. Pszczelarze zarzucają mu, że nie powiadomił ich z wystarczającym wyprzedzeniem o planowanym oprysku, który po powodzi w 2010 roku miał zapobiec pladze komarów w regionie. W związku z tym nie zdążyli zabezpieczyć swoich uli i stracili łącznie 360 rodzin pszczelich. Wiceburmistrz Gubernat nie ma sobie nic do zarzucenia. Zapewnia, że urząd poinformował o odkomarzaniu na tydzień przed akcją.

Lucjan Furmanek twierdzi, że urzędniczka z Biecza zawiadomiła go telefonicznie o opryskach 29 czerwca. Prosił wtedy wiceburmistrza o wstrzymanie akcji. Mimo to następnego dnia śmigłowiec rozpylił środki chemiczne wokół Biecza. Jak wykazały późniejsze badania, prócz standardowego środka zastosowano dodatkowy o stężeniu czterokrotnie wyższym od dopuszczalnego.

Pszczoły nie mogły tego przeżyć. - W dodatku wybrano fatalny termin na oprysk - wyjaśnia Furmanek. - Od trzech dni kwitła lipa, temperatura sięgała 30 stopni Celsjusza, pszczoły były w locie. Hodowcy domagają się, aby sąd nakazał oskarżonym wyrównanie strat. Miałaby za nie zapłacić śląska firma oraz miasto i gmina Biecz, która zleciła odkomarzanie.

Poszkodowani dodają, że stracili znacznie więcej niż wspomniane 260 tysięcy. Od dwóch lat zbierają bowiem mniej miodu w swoich pasiekach. Tadeusz Przybyłowicz np. w 2009 r. z 23 uli pozyskał 400 kg, a po fatalnym oprysku tylko 30. Teraz jest jeszcze gorzej. - Jednemu z pszczelarzy z 40 uli zostały dziś zaledwie dwa - mówi Furmanek.

Oprysk zniszczył 360 rodzin pszczelich. Straty wyniosły 260 tys. złotych

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto