Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Biecz. Młoda bieczanka Paulina Burkot postanowiła sprawdzić, co dzieje się w świecie lokalnej przyrody po dekadzie od wytrucia pszczół

Halina Gajda
Halina Gajda
Paulina Burkot bieczanka napisała pracę licencjacką w oparciu o badania, które prowadziła na terenie swojej gminy. Chciała sprawdzić, co dzieje się w świecie lokalnej przyrody po dekadzie od masowego upadku pszczół spowodowanego akcją odkomarzania po powodzi w 2010 roku
Paulina Burkot bieczanka napisała pracę licencjacką w oparciu o badania, które prowadziła na terenie swojej gminy. Chciała sprawdzić, co dzieje się w świecie lokalnej przyrody po dekadzie od masowego upadku pszczół spowodowanego akcją odkomarzania po powodzi w 2010 roku archiwum prywatne
Paulina Burkot, bieczanka z pochodzenia, studentka biologii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie jest jedyną, która postanowiła sprawdzić, co dzieje się w jej rodzinnej przyrodzie w dekadę po katastrofie biologicznej, do której – jak wszyscy pamiętamy – doszło tam w 2010 roku, gdy efektem walki z plagą komarów, był upadek około dwóch milionów pszczół.

Wydarzenia sprzed ponad dekady może już nie są tak żywe, ale nie ma takiej gumki, która byłaby w stanie wymazać je z pamięci bieckich pszczelarzy. Przypomnijmy, że na terenie całego powiatu doszło wówczas do powodzi na ogromną skalę, ale to nie woda okazała się zabójcza dla bieckich pszczół, a oprysk, który miał zlikwidować popowodziową plagę komarów, a na który zdecydowały się ówczesne władze gminy.

- W następstwie niewłaściwie wykonanych zabiegów odkomarzania nastąpiło masowe wytrucie aż 385 rodzin pszczelich, a także innych zapylaczy, jednak ich liczba do dnia dzisiejszego nie została dokładnie oszacowana. Zastosowany środek był toksyczny dla środowiska wodnego oraz pszczół, szczególnie przy zwiększonym stężeniu składników wchodzących w jego skład – przypomina Paulina.

Dziewięć stanowisk i mrówcze obserwacje

Badaczka, była wówczas uczennicą, ale doskonale zdawała sobie sprawę z wydarzeń wokół. Po latach uznała, iż warto byłoby sprawdzić, co dzieje się po tym czasie w bieckim owadzim świecie. Jak przeprowadziła badania? Otóż wytypowała dziewięć stanowisk obserwacyjnych w różnych lokalizacjach miasta, które obejmowały tereny atrakcyjne dla owadów zapylających

- Były to przydomowy ogródek, sad, łąki w okolicy cmentarza żydowskiego, pole uprawne, nieużytki rolne, leśna polana, skraj lasu i przydroża bogate w rośliny pokarmowe pszczół i motyli – wylicza.

Wytypowanie miejsc było początkiem i chyba najłatwiejszą część pracy, bo później zaczęły się żmudne analizy: każde ze stanowisk musiała odwiedzić kilka razy, by sprawdzić, jakie owady się na jego terenie pojawiają.
- Każda kontrola była prowadzona w określonych godzinach, to znaczy w przedziale czasowym od 10 do 16, czyli w czasie największej aktywności owadów – opowiada Paulina. - Robiłam zdjęcia wszystkim zapylającym, które dostrzegłam, a cała dokumentacja fotograficzna posłużyła mi później do oznaczenia gatunków – dodaje.

Wnioski są zaskakujące

Skrupulatnie opisała zarówno zaobserwowane gatunki roślin, jak i oczywiście owadów. Ponieważ jest pierwszą, która zdecydowała się na taki badawczy krok dotyczący ziemi bieckiej, to wyniki swoich obserwacji porównała między innymi do podobnych badań w innych regionach kraju. Wnioski? Są optymistyczne. Badania stwierdziły obecność zarówno gatunków pospolitych, jak i tych zagrożonych, widniejących na kartach Polskiej Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych

- Wysoką liczebnością na wszystkich stanowiskach wykazywały się pszczoły miodne oraz kilka gatunków pszczół dzikich, co budzi nadzieję w obliczu tragicznej katastrofy przyrodniczej sprzed dekady – wskazuje.

Co ciekawe, wygląda na to, że ziemię biecką upodobały sobie motyle – Paulina wykazała w swojej pracy, że jest ich tam ponad 30 gatunków, a pośród nich objęty ochroną czerwończyk nieparek oraz zagrożony paź żeglarz.
- Warunki środowiskowe na badanym terenie sprzyjają rozwojowi wielu, różnorodnych roślin zielnych, dzięki czemu owady mają zapewnioną dostateczną ilość pokarmu, co sprzyja bioróżnorodności zapylaczy – podkreśla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto