Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszystkie ręce na pokład - jedenastoletni Hubert potrzebuje stu tysięcy złotych na operację w Barcelonie. Wesprzyjmy go!

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. archiwum prywatne
Hubert Ziewiński z Libuszy ma dopiero jedenaście lat. Inne dzieci w jego wieku szaleją na rowerach, biegają za piłką po boisku, spotykają się z kolegami, chodzą do szkoły. Tymczasem życie Huberta to wędrówki od lekarza do lekarza, ciągłe uważanie na siebie, wizyty w szpitalach i strach o kolejny dzień. Chłopiec jest jedną z kilkuset osób w Polsce, u których zdiagnozowano zespół Arnolda Chiariego, bardzo rzadkie zaburzenie neurologiczne.

Bez leczenia, nie będzie przyszłości, planów, marzeń. Wszystko zaczęło się, gdy Hubert był jeszcze mały. Zaczął skarżyć się na bóle głowy. Trudno uznać, że u kilkulatka to coś normalnego, tym bardziej że dołączyły do tego częste wymioty. Mama zaczęła więc jazdy od lekarza do lekarza. Od podstawowych badań, po bardzo specjalistyczne.

Początkowo lekarze sądzili, że dolegliwości chłopca to zwykły refluks żołądkowy, ale stan Huberta był coraz poważniejszy. Doszło nawet do tego, że zaczął widzieć podwójnie. Tysiące myśli w maminej głowie, godziny poświęcone na szukanie odpowiedzi na pytanie, co się dzieje i strach o przyszłość dziecka – tak wyglądały kolejne dni. Odpowiedź na pytanie o przyczynę, dał dopiero rezonans magnetyczny.
- Okazało się, że syn cierpi na zespół Arnolda Chiariego – opowiada mama chłopca.
To niezwykle rzadka i trudna w leczeniu choroba neurologiczna. W dużym uproszczeniu kłopoty sprowadzają się do tego, że tylna część mózgu nie mieści się w w czaszce i przesuwa się do kanału kręgowego.
- Stąd bóle głowy – dodaje mama.

Trzy lata temu lekarze podjęli decyzję, że Hubert zostanie poddany operacji. Fachowo nazywało się to plastyką otworu potylicznego wielkiego. Po niej chłopiec czuł się w miarę dobrze, ale mama wiedziała, że trzeba być czujnym, bo choroba może kolejny raz zaatakować. Nie myliła się. Kontrolny rezonans nie pozostawiał złudzeń – jest gorzej niż na początku.

- W Polsce ratunku dla Huberta już nie ma. Lekarz, pod którego opieką jest syn, dał mi namiar na Instytut Chiari w Barcelonie. To placówka, która specjalizuje się w leczeniu właśnie zespołu Arnolda Chiariego. Dzieci, które były tam operowane, żyją normalnie, biegają, skaczą, są radosne – opowiada.

Natychmiast skontaktowała się z Instytutem. Dostała polecenie, by wysłać dokumentację medyczną. Tak zrobiła. Oczekiwanie na odpowiedź przeciągało się w nieskończoność. W końcu wieści – Hubert kwalifikuje się do leczenia u nich. Niestety trzeba za nie zapłacić – około stu tysięcy złotych.
- Kwota za leczenie podłamała mnie. Na samą myśl ogarnia mnie rozpacz i strach, muszę jednak spróbować – mówi mama.

Dodaje: nie ma innego wyjścia. Bez leczenia, Huberta czeka kalectwo i cierpienie. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby Hubertowi coś się stało, a grozi mu najgorsze...
W akcję pomocy dla chłopca włączyła się rzesza znajomych i nieznajomych. Na FB utworzony został bazarek, na którym można nabyć wiele ciekawych przedmiotów, atrakcji. Profil nazywa się Szansa na Lepsze Jutro dla Huberta z Libuszy. Cały dochód przeznaczony zostanie na wsparcie Huberta. Im szybciej uda się zebrać pieniądze, tym lepiej dla Huberta.

Zbiórka środków potrzebnych na leczenie Huberta - kliknij TUTAJ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto