Wyższa była również frekwencja, zarówno jeśli porównamy ją do tej sprzed pięciu lat, jak i do tej sprzed dwóch tygodni. Spośród 87 021 mieszkańców powiatu, którzy mieli prawo oddać głos , skorzystało z tego niemal 48 tys. gorliczan. - Więcej niż poprzednio mieliśmy zaświadczeń. Mimo że zaczęły się wakacje, ludzie pamiętali o wyborach i zabezpieczali sobie prawo do udziału - mówi Andrzej Przeklasa, przewodniczący Obwodowej Komisji Wyborczej nr 11 w Gorlicach. Maria Ziomek z Bobowej przyznaje, że od chwili, kiedy ma realny wpływ na to, co się dzieje w państwie, na przyszłość i kierunki rozwoju kraju - korzysta z przysługującego prawa i idzie do wyborów.
- Dobrze, że wybory mamy już za sobą. Teraz może wreszcie nastąpi koniec dyskusji i nasze władze wezmą się do pracy nad państwem polskim, bo samą demagogią nic się nie da zdziałać. Myślę, że może teraz nie będzie kłótni pomiędzy prezydentem a parlamentem, bo przecież zgoda buduje. I oby tak było - tak gorliczanka Maria Cetnarowska skomentowała wynik niedzielnych wyborów.
Dwutygodniowa, dla wszystkich, którzy interesują się tym, co dzieje się w kraju, nieco nerwowa atmosfera opadła. Urny i zdemontowane kabiny wyborcze trafiły do piwnic. Od niedzieli zaś gorliczanie komentują wyniki.
- Cała władza w rękach jednej partii to według mnie nic dobrego, bo zachęca do różnych, nie zawsze korzystnych dla kraju, rozwiązań - mówi Antoni Karp. Nie ma co przesądzać, zobaczymy, co pokażą - dodał zagadnięty o swoją opinię.
Dwóch pretendentów do prezydenckiego fotela o skrystalizowanych poglądach sprawiło, że mieszkańcy naszego powiatu liczniej niż dwa tygodnie temu poszli do urn wyborczych. Tradycyjnie najwyższą frekwencję odnotowano w gminie Ropa. Dwie godziny po otwarciu lokalu wyborczych z prawa do głosu skorzystało tam niemal 400 osób, czyli ponad 10 procent. Dla porównania w gminie Sękowa, gdzie uprawnionych do głosowania była podobna liczba, do urn poszło zaledwie 80 wyborców, czyli zaledwie 2,1 proc. Ropa do końca dnia była liderem. Gdy w samo niemal południe odwiedziliśmy Obwodową Komisję Wyborczą nr 2 w Ropie, zastaliśmy tłumy.
- W moim domu przyjęło się tak, że jak są wybory, to idę. Do tego samego namawiam też najbliższych. Generalnie jednak do urn idą starsi, wychowani - jak ja to mówię - na innych wierszach. A prezydent, którego dzisiaj wybieramy? Będzie miał sporo pracy, choćby opieka społeczna, polityka zdrowotna. Sam na szczęście nie choruję, ale przecież jest rzesza takich, którzy potrzebują pomocy i trzeba im ją zapewnić. Na arenie międzynarodowej prezydent powinien bronić polskiego interesu, tak jak robią to przywódcy innych państw, nie wyprzedawać Polski - podkreślał Stanisław Korzeń, mieszkaniec gminy.
W jednym z największych obwodów wyborczych w Gorlicach, który mieścił się w szkole muzycznej, spośród 1339 uprawnionych do głosowania do urny przyszło 743 wyborców. O ile w pierwszej turze frekwencja w tym obwodzie wyniosła nieco ponad 52,6 proc., to w minioną niedzielę było to niemal 55,5 proc. - Wyższa frekwencja była widoczna od rana. Do godziny ósmej głosowały 63 osoby. Pierwsza pojawiła się tuż po otwarciu lokalu. O ile dwa tygodnie temu pierwszy wyborca również pojawił się po otwarciu lokalu, to na kolejnych trzeba było długo czekać - mówi Andrzej Przeklasa, przewodniczący komisji.
Witold Kochan, poseł na Sejm RP, poproszony o komentarz wyniku wyborów, powiedział wprost: - Polacy, wybierając Bronisława Komorowskiego, postawili na odpowiedzialność, optymizm i przewidywalność. Komorowski wygrał mimo zdecydowanie niesprzyjających warunków, jakie panowały podczas trwania kampanii - przebiegała ona w cieniu tragedii smoleńskiej i dramatycznych powodzi. Na pewno faworytowi obozu rządzącego nie pomagało spowolnienie gospodarcze i nieprzychylność mediów publicznych. Tym bardziej należy docenić to zwycięstwo. Osobiście bardzo cieszy mnie proces przewartościowania sympatii politycznych w powiecie gorlickim.
W 2005 roku Lech Kaczyński miał 41 punktów procentowych przewagi nad Donaldem Tuskiem, teraz ta przewaga wynosi tylko 27 punktów. Komorowski wygrał w gminie Uście Gorlickie i nieznacznie ustąpił pola w mieście Gorlice - pięć lat temu w Gorlicach Donald Tusk przegrał różnicą 2,5 tysięcy głosów, teraz Komorowskiemu do sukcesu zabrakło poparcia jedynie 370 wyborców - przypomniał. Poseł Kochan zwrócił również uwagę, że wzrost notowań kandydata Platformy widoczny była w każdej gminie naszego powiatu. Poza Uściem Gorlickim i Gorlicami było to widoczne w gminach Lipinki, Łużna, Gorlice i Biecz.
Dorota Pyznar z Gorlic była bardziej sceptyczna. Młoda kobieta oceniła, że nie było dobrego kandydata na prezydenta, a ci, którzy wybrali Bronisława Komorowskiego, wybrali mniejsze zło. - Nie jestem jednak pełna nadmiernego optymizmu - podkreślała. Bez euforii do wyniku podszedł też Emil Masłowski z gminy Łużna. Przyznaje, że dla niego samego ważne są wartości narodowe, patriotyczne, poczucie tożsamości, które wyniósł z domu rodzinnego. Dlatego właśnie stawiał na Jarosława Kaczyńskiego.
- Liczyłem, że wygra. Dla mnie mówienie o Polsce i jej korzeniach jest niezwykle ważne. Gdyby wygrał, przekonywałby nie tyle Europę, ale i świat, że Polska coś znaczy, że może coś wnieść. Wydaje mi się, że teraz to wszystko zostanie wyciszone. Uważam, że zwyciężyła polityka ekonomiczna. Poniesiemy globalne koszty, a zyski z tego będziemy mieli niewielkie - przestrzegał.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?