MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W Dniu Wędkarza zdradzamy, jakie korzyści niesie stanie pół dnia w lodowatej wodzie oraz kto jest królową rzek. Będziecie zaskoczeni

Halina Gajda
Halina Gajda
23 czerwca wypada Dzień Wędkarzy. Wiele osób zadanie sobie pytanie, co takie ma w sobie wędkarstwo, że przyciąga aż tylu chętnych?
23 czerwca wypada Dzień Wędkarzy. Wiele osób zadanie sobie pytanie, co takie ma w sobie wędkarstwo, że przyciąga aż tylu chętnych? pixabay.com
Żeby zrozumieć wędkarzy, wystarczy raz przyjrzeć się, gdy z wielką pieczołowitością przygotowują stanowisko nad brzegiem jeziora, rzeki czy stawu. Później jest tylko rzut wędką i wielkie oczekiwanie na łup, który, co ciekawe nie trafia na patelnię ani do garnka, tylko po krótkiej sesji fotograficznej, wraca do wody. Wędkowanie jest też sposobem na… udane małżeństwo.

W tym hobby nie chodzi tylko o wielkość ryby, a o szum wiatru, pluskanie wody i święty spokój.

- Głównie świętych spokój naszych drugich połówek, bo z dwojga złego, lepsze to niż, koledzy, piwo i cholera wie, co więcej. Czy uspokaja wędkarza? To już zależy, czy jesteś tym który, łowi rybę za rybą, czy tym, który stoi obok i nic mu nie bierze – Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto Gorlice jest szczery w komentowaniu. - Bo, o ile pierwszy jest spokojny, o tyle stan ducha drugiego, cenzuralnie ciężko opisać – dodaje z przymrużeniem oka.

Nadmienia też, że wędkowanie pozwala przestać myśleć o stukniętym szefie, inflacji, kursie franka czy kredycie hipotecznym.

- Zwłaszcza kiedy postoi się pół dnia po pas w lodowatej wodzie – dodaje z przekąsem. - A jeśli i to nie pomoże, to i tak o pracy nie myślimy, lecząc, bądź co bądź, bolesne zapalenie korzonków – dodaje ze śmiechem.

Wędkarski Dzień Dziecka - PZW koło Miasto Gorlice, stawy w Kobylance, 5 czerwca 2022

Zawody wędkarskie dla dzieci koła PZW Miasto Gorlice na staw...

Gatunek tego, co złapie się na wędkę, też ma znaczenie. Dla przykładu taka głowacica. Dla wędkarza jest jak Everest dla himalaisty. Można poświęcić dni na przygotowania, dopiąć wszystko na ostatni guzik, ale i tak to ona ma ostatnie zdanie. Nie da się przywołać, nie da się skusić na błyszczący haczyk. Sama mieni się złociście, dodatków jej więc nie trzeba.
- Takiej „damy” nie łowi się na patelnię – komentował nam Grzegorz Grzywacz, wędkarz z Gorlic. - Ją się łowi, żeby przez te kilkadziesiąt sekund podziwiać - dodaje.

Drapieżna królowa polskich rzek

Dla Grzegorza Grzywacza głowacica to ważny element wędkarskiego życia. Ma do niej wielki szacunek i cierpliwość. Wyjazd nad San w lutym - bo to najlepszy czas połowy - nie odstrasza go ani trochę. To nic, że woda ma temperaturę bliską zeru. To nic, że trzeba do niej wchodzić dziesiątki razy, przejść brzegiem kilka, kilkanaście kilometrów i zarzucać wędkę setki razy bez gwarancji sukcesu.

- Głowacica jest nieprzewidywalna w swoich zachowaniach - mówi z przekonaniem. - Ona wie, że za dnia jest najlepiej widoczna, więc robi uniki. Chowa się, by wyjrzeć z rzecznych zakamarków bladym świtem albo późnym wieczorem - opisuje.

Podczas jednej z takich wypraw udało mu się złapać nie lada sztukę - 113 centymetrów długości. Ile ważyła, tego nie wie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie pakuje do plecaka wagi, zważywszy na perspektywę długich marszów. Na oko - wyrośnięta sztuka może ważyć kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilogramów.

Największe złowione sztuki, którymi chwalą się wędkarze, mają średnio po 120 centymetrów długości.

-Najpiękniejsze są panie głowacice - większe od panów, połyskują miedzią, odcieniami srebra i czerwieni. W każdym świetle wyglądają inaczej – opisuje.

Rola ryby w wędkowaniu

Miłośnicy „moczenia kija” mają też ulubione powiedzenie: w tym sporcie nie należy przeceniać roli ryby. Czasem bowiem, wędkarz może niemal sam umościć się na haczyku w roli przynęty, spędzić w wodzie całą noc, a i tak nic z tego nie będzie.

- Bo albo pogoda będzie nie taka, albo ryby mają akurat ochotę na coś innego, niż kukurydza, będzie za jasno albo za ciemno. Powodów może być mnóstwo – relacjonowali nam po wielokroć członkowie koła PZW Miasto Gorlice.

Oczywiście, wędkarze chwalą się swoimi zdobyczami. I oczywiście jest tak, że im większy ów okaz, tym zazdrość kolegów rośnie. Piotr Zapert z Bieckiej Grupy Karpiowej Sazan w swoim wędkarskim portfolio ma okaz, który ważył mniej więcej 15 kilogramów. Oczywiście po szybkiej sesji fotograficznej trafił na powrót do stawu i pewnie sobie tam gdzieś pływa.
- Co najpiękniejszego jest wędkowaniu? Spokój, cisza, woda, pluskanie. I to wyczekiwanie na nieodgadnione: załapie się, czy nie złapie – komentuje dowcipnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto