Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz. Okradł ze spadku piątkę dzieci własnego brata

Paweł Szeliga
Zbigniew J. zataił przed bankiem, że jego brat zmarł i wypłacił z jego konta 289 tys. zł. Twierdzi, że to jego pieniądze, choć nie pracuje. Sierotom nie dał nawet złotówki.

Zbigniew J. przez dziewięć lat pilnował przedłużania lokat terminowych na koncie swojego brata Mariana. Miał upoważnienie do dysponowania kontem, bo brat bezgranicznie mu ufał. Gdy w kwietniu 2014 r. zmarł, Zbigniew sięgnął po zdeponowane w banku pieniądze, które zgodnie z wolą Mariana miały trafić do pięciorga jego dzieci.
Marian J. przez wiele lat pracował w Londynie jako stolarz, więc odłożył w banku sporą gotówkę. Kilka dni przed śmiercią pełnomocnictwa do korzystania z konta przekazał córce Karolinie. Nie zdążyła jednak wybrać ani złotówki, bo ubiegł ją stryj Zbigniew. Wypłacone 289 tys. zł zdeponował w dwóch innych bankach. O tym, że jego brat nie żyje, nie wspomniał, bo zdawał sobie sprawę, że w momencie śmierci właściciela konta jego pełnomocnictwa do korzystania z niego automatycznie wygasły.

Wziął gotówkę na pogrzeb
Na pogrzeb brata mieszkający na Śląsku Zbigniew J. przyjechał do Nowego Sącza z kieszenią wypełnioną 20 tysiącami złotych. Mówił, że to pieniądze na zorganizowanie pochówku, a wybrał gotówkę z konta zmarłego, bo bał się, że sądecki bank może robić problemy z wypłatą takiej sumy. Pogrzeb wraz ze stypą kosztował jednak o połowę mniej. 10 tysięcy złotych, które mu zostały, rodzinie jednak nie zwrócił.

- Marian był pod wpływem brata, bał się go - twierdzi Ewa B., partnerka zmarłego. Respekt przed stryjem czuły też dzieci Mariana J. Podkreślają, że ich ojciec konsultował z nim wszystkie ważniejsze decyzje. Także finansowe. Mimo to nikt się nie spodziewał, że stryj może sięgnąć po pieniądze, które, jak twierdzą najbliżsi zmarłego, w całości należały do Mariana J.

Biedak z majątkiem?
Zbigniew J. przekonuje, że wypłacając z konta brata prawie 300 tys. zł, sięgnął po prostu po swoje oszczędności. Umieścił je tam rzekomo dlatego, że bank, w którym zdeponował swoje pieniądze Marian J., oferował najwyższe oprocentowanie lokat na duże sumy. Według prokuratury, oskarżony nie udowodnił jednak w żaden sposób, że pieniądze należały do niego. Nie umiał też wytłumaczyć, dlaczego trzymał tam swoje rzekome oszczędności, skoro wiedział, że pełne prawo do dysponowania zawartością konta miała córka jego brata. Mogłaby więc wypłacić gotówkę sądząc, że należała do ojca.

- Wujek nie pracuje, nie płaci alimentów na dwójkę swoich dzieci i mieszka w lokalu socjalnym - zauważyła Karolina B. przesłuchiwana przez śledczych. Nie umknęło też ich uwadze, że przyznano mu zasiłek specjalny w wysokości 520 zł miesięcznie na opiekę nad schorowaną matką. Gdyby Zbigniew J. miał na koncie setki tysięcy złotych, to pewnie nie musiałby korzystać z takiej pomocy.

Według prokurator Lucyny Dutki-Waniołek, oskarżony o przywłaszczenie pieniędzy Zbigniew J. nie mógł dysponować kwotą 289 tys. zł, skoro nie pracował. Nie potrafił też wytłumaczyć, skąd mógłby mieć tak dużo pieniędzy, choć deklarował, że przedstawi śledczym niepodważalne dowody, które pokażą, że racja jest po jego stronie.

- Wszystkie pieniądze na koncie należały do mojego zmarłego partnera Mariana - przekonywała przesłuchiwana w prokuraturze Ewa B. - Jego brat miał jedynie zarządzać lokatami terminowymi, bez możliwości pobierania z nich gotówki.

Zbigniew J. stanie wkrótce przed nowosądeckim sądem. Za przywłaszczenie mienia znacznej wartości grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności. Na działaniu stryja poniosły szkodę dzieci zmarłego Mariana J., które nabyły prawa do spadku po ojcu. I to one, wraz z matką, domagają się zwrotu pieniędzy.

W ostatnim dniu 2014 r. na mieniu oskarżonego zabezpieczono 220 tys. zł. Jeśli okaże się, że Zbigniew J. faktycznie sięgnął po gotówkę, która do niego nie należała, te pieniądze zostaną wypłacone dzieciom zmarłego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto