Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mural przy ulicy Wąskiej prawie gotowy. Mgr Mors kończy prace i przyznaje – nigdzie nie malowało mi się lepiej niż w Gorlicach

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Sylwetka Ignacego Łukasiewicza namalowana na ścianie kamienicy przy ulicy Wąskiej w Gorlicach to już druga realizacja Mgra Morsa w naszym mieście. Rok temu namalował dziesięć owadów z kolekcji ks. Bronisława Świeykowskiego
Sylwetka Ignacego Łukasiewicza namalowana na ścianie kamienicy przy ulicy Wąskiej w Gorlicach to już druga realizacja Mgra Morsa w naszym mieście. Rok temu namalował dziesięć owadów z kolekcji ks. Bronisława Świeykowskiego Agnieszka Nigbor-Chmura
W czym tkwi fenomen? Nie wiadomo. Ale Mariusz Brodowski, znany sadecki artysta mówi wprost: - Malowałem w wielu miejscach w kraju i za granicą, ale nigdzie nie spotkałem się z tak miłym przyjęciem mieszkańców, zainteresowaniem przechodniów i dobrą atmosferą wokół tego, co robię – komentuje. - Być może wynika to z pomysłów i celnych projektów tutejszego urzędu. Po prostu ludziom podoba się to, co zaplanowano – dodaje.

Mgr Mors nie chce mówić o dniu, w którym sfinalizuje swoją pracę. Wiele zależy przecież od pogody, która była ostatnio kapryśna, a deszcz co rusz przerywał malowanie. Gołym okiem widać jednak, że praca dobiega końca.

Z muralu na miasto spogląda już Ignacy Łukasiewicz, twórca pierwszej ulicznej lampy naftowej na świecie. Jest pogodny i rozpromieniony. Jego sylwetka utrzymana w ciepłych barwach jakby wychodzi z obrazu na ścianie kamienicy. Wszystko za sprawą ręki, którą wystawia przed siebie. Na dłoni trzyma miniaturę kapliczki Chrystusa Frasobliwego z Zawodzia, w której ów lampa została zapalona. Scence z dłoni wynalazcy towarzyszy też latarnik, który lampę naftową odpala. Wszystko po to, by w Roku Ignacego Łukasiewicza przypomnieć niezwykłego wynalazcę, który kilka lat swojego życia spędził w Gorlicach. Mural świetnie odzwierciedla też hasło promocyjne Gorlic jako Miasta Światła.

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku w różnych częściach miasta Mgr Mors namalował dziesięć murali przedstawiających niezwykłe owady z kolekcji ks. Bronisława Świeykowskiego. Po dwóch realizacjach w Gorlicach, chciałby tutaj jeszcze coś namalować, ale tak prywatnie. - Mam pomysł, muszę znaleźć ścianę – mówi tajemniczo.

Początki pracy twórczej Mgr. Morsa to koniec lat 90-tych. Pierwsze lata malował stricte graffiti. Dziś jest to szersza forma tworzenia. Jak mówi, ważnym momentem było obejrzenie filmu „Miłość w rytmie rap” z Robertem Matthew Van Winklem czyli Vanillą Ice. - W tym filmie hip hop i rap przeplatał się z graffiti ale wtedy nie wiedziałem jeszcze co to dokładnie jest. Zacząłem jednak malować na ścianach – opowiadał na łamach Gazety Krakowskiej. Oczywiście miał pseudonimy. Było ich nawet kilka, aż w końcu w 2000 r. przybrał pseudonim Mors. Dlaczego taki? Otóż przejrzał litery w swoim nazwisku i wybrał te, które podobały mu się najbardziej. Zlepek złożył się w słowo Mors. Kiedy obronił tytuł magistra sztuki, dodał go i powstał Mgr Mors. Teraz mało kto zwraca się do niego po imieniu. Znajomi, przyjaciele, bliscy i rodzina używają pseudonimu. Przylgnął do niego bardzo.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto