Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Korczyńska szopka Wiesława Czerwienia. Świat jeszcze takiej nie widział. Wszystko powstało z potrzeby ducha

Halina Gajda
Halina Gajda
Wideo
od 16 lat
W Korczynie u Wiesława Czerwienia było już wszystko – kuźnia, wystawy mundurów, wyposażenia ułanów, domowych staroci. Ułan-rekonstruktor wziął się teraz za… szopkę. Od kilku miesięcy uskutecznia odkrytą u siebie rzeźbiarską pasję. Efekt jest co najmniej oryginalny, a już na pewno pracochłonny. Teraz marzy mu się jeszcze, żeby całości nadać ruch. Czyli, żeby krówka łbem ruszała, kowal stukał w kowadło, baba pierogi wałkowała, a Mateczka nad żłóbkiem lekko się pochylała.

Korczyńska szopka postaci ma o wiele więcej, niż w Betlejem. Owszem, zasadnicza część, czyli Święta Rodzina, osiołek pastuszkowie są, ale Wiesław Czerwień nie byłby sobą, gdy czegoś nietuzinkowego nie dołożył. Na przykład pary ułanów, jako żywo na wzór jego i brata bliźniaka.

- Jest jeszcze kowal, który uderza w kowadło, chłop, co sięga wiadrem do studni, baba, która wałkuje ciasto na pierogi, drwal też się znajdzie – oznajmia.

Żłóbek z kuźnia za ścianą

Można więc się pokusić o stwierdzenie, że korczyńska szopka ma trochę z neapolitańskiej. Bo przecież to właśnie we włoskim oryginale, wokół narodzonego Jezusa toczy się całe miejskie życie – przekupki handlują, gospodynie gotują, młodzi brykają po podwórkach, psy biegają za kotami, a matki nawołują z okien dzieci. Włosi tłumaczą, że przecież, gdy rodził się Zbawiciel, ludzie nie mieli pojęcia, co tak naprawdę się dzieje, więc toczyli normalne życie. Czerwień argumentuje podobnie.
- Świat wtedy się przecież nie zatrzymał, więc i u mnie jest ruch – oznajmia.

Ruch do tego stopnia, że integralną częścią całej tej bożonarodzeniowej ekspozycji ma być kuźnia. Prawie taka sama, jak ta, którą kilka lat temu odtworzył na swoim podwórku. Z młotem, miechami, mnóstwem obcęgów i wielkim kowadłem.
- Taka szczypta prywaty. Bo ja kowal przecież jestem – dodaje z dumą.

Lipowe, tylko sezonowane, żeby nie pękało

Korczynianin doświadczenia wielkiego w rzeźbiarstwie nie ma, czego nawet specjalnie nie ukrywa. A pytany, co go natchnęło, z lekkim wzruszeniem ramion odpowiada: Michał Archanioł.

- Mój ulubiony święty, co na kościele w Szalowej miażdży diabła – mówi najszczerzej. - Tak myślę, że to z jego inspiracji, bo z racji kowalskiego fachu, w metalu i żelazie robiłem całe życie. A teraz, tak jakoś, na drewno mnie ciągnie – dodaje.

Wiadomo, że z natchnieniem walczyć trudno. Więc zmobilizował wszystkie siły i środki, jakie miał po ręką i zaczął działać. Przede wszystkim drewna lipowego poszukać. Dobrego, sezonowanego, bo świeże przecież popęka. Nie od razu też podjął się rzeźbienia Bożej Matki czy Józefa. Zaczął od zwierzątek – krówek, owieczek, kurka też się trafiła. Przyjął też dosyć osobliwy styl pracy, bo wszystkie postaci, które wyszły spod jego dłuta, to składanki. Osobno powstawały tułowia, osobno, ręce. I nogi osobno. Głowa, a i skrzydła dla aniołów również. Jak mówi, wszystko po to, by sobie nieco życie ułatwić.

- Bo przecież, jak już cała postać będzie gotowa, to można ją szybko poskładać, śrubkami poskręcać, gwoździkami wzmocnić – wylicza. - Poza tym pierwsze rzeźbienie zawsze marnie wychodzi. Drugie jest już trochę lepsze. Dopiero przy trzecim możemy powiedzieć, że jest ok – wylicza szczerze.

Jak zwalczyć elektroniczne braki?

Na razie wszystko jest złożone w gospodarskiej szopie. I zwierzątka, i ułani, zwierzęta. I Rodzina Święta też. Całość podrasować technicznie.
- I tu by mi się czyjeś wsparcie bardzo przydało. Żeby pomógł nadać temu ruch. Może w postaci jakieś niepotrzebnej już elektroniki, która mogłaby przydać się w szopce – apeluje.
Jeszcze jeden dylemat spędza mu spokój i sen z powiek – czy postaci lepiej ubrać, czy wymalować stosownie do okoliczności.
- Gdyby chcieć ubrać, to ułani musieliby mieć mundury, jak rekonstruktorzy, tyle że w miniaturze – zastanawia się głośno. - Gdyby jednak postawić na malowanie, to trzeba byłoby, naprawdę precyzyjnej ręki – dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Korczyńska szopka Wiesława Czerwienia. Świat jeszcze takiej nie widział. Wszystko powstało z potrzeby ducha - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto