Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniakowe faworki pani Emilii. Gospodyni z Klęczan korzysta z niego od kilkudziesięciu lat!

Halina Gajda
Halina Gajda
Wideo
od 7 lat
Karnawał w tym roku jest wyjątkowo krótki, więc zewsząd dochodzi zapach pieczonych pączków i chrustu, i jak co roku, przez internetowy świat przetaczają się wszelkie możliwe porady na temat wspomnianych wypieków, poczynając od tego, jak przyrządzić ciasto, jakiej mąki użyć, ile jajek dać, nie wspominając o dyskusjach nad drożdżami: tradycyjne czy suche? Spory potrafią rozgrzać fora do czerwoności. Tymczasem my bazujemy na przepisach, których historia sięga minionego wieku. Uskuteczniają je członkinie Koła Gospodyń Wiejskich w Klęczanach.

Kuchnia w domu ludowym w Klęczanach jest wyposażona we wszelkie dogodności dla gospodyń, więc KGW skwapliwie z tego korzysta. Tym razem wpadły w noworoczno-karnawałowe rytmy i na wiejskie spotkanie postanowiły upiec kilka domowych ciast na czele z chrustem. Zadanie wymagało nie lada logistyki, bo na ograniczonej ostatecznie przestrzeni, musiało pomieścić się kilka ekip.

- Jedne pilnują mięsa na bogracz, drugie dekorują salę, no i jest jeszcze trzecia grupa, która zajęła się właśnie chrustem – opowiada Małgorzata Leszkiewicz, członkini koła i zarazem jego szefowa.

Najpierw bicie...

Faworkowa drużyna działa pod komendą pani Emilii, osiemdziesięciolatki z okładem, która działa w kole od 55 lat! I na chruście zna się, jak mało kto. Sama zagniata ciasto, ale też bacznym okiem spogląda na poczynania koleżanek.
- Słabo wyrobione, jeszcze trochę – instruuje.

Od razu wyjaśnia: ciasto musi być gładkie, musi mieć w sobie koniak, a w ostateczności spirytus. I musi być porządnie wybite. Tak, żeby było widać na nim pęcherze. Jak bić, to bić. Przez dobre pół godziny, po Klęczanach niósł się więc łomot. Tylko wtajemniczeni wiedzieli, skąd dobiegał i czego był wynikiem.
- Wtedy te pęcherzyki w pieczeniu rosną i chrust jest idealny – tłumaczy pani Emila.

Później chłodzenie

Ciasto na faworki wymaga nie tylko wybicia, ale też schłodzenia. Gospodyni ordynuje więc: osiem godzin w lodówce!
- Dla kruchości – wyjaśnia dalej.
Smażenie? Ciasto jest tak cienkie, że wystarczy dosłownie dwie minuty. Pani Emila jeszcze ciepłe posypuje grupą warstwą cukru pudru.
- Smacznego – życzy.

Faworki pani Emilii
Pół litra mąki
5 żółtek
2 łyżki masła do roztopienia
5 łyżek kwaśnej śmietany
1 łyżka koniaku (ewentualnie spirytusu)
Trochę soli, trochę cukru.

Mąkę przesiać, usypać kopczyk na stolnicy, zrobić w nim dołek, do którego wlać żółtka, dołożyć szczyptę soli, roztopione masło, koniak, śmietanę, łyżkę cukru. Wyrabiać, aż będzie idealnie gładkie, ale twarde. W razie potrzeby – dodać mąki „ile zabierze”. Schłodzić w lodówce, nawet przez osiem godzin. Rozwałkować na grubość ostrza noża.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koniakowe faworki pani Emilii. Gospodyni z Klęczan korzysta z niego od kilkudziesięciu lat! - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto