Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karp to spryciarz. Nie jest go łatwo skusić nawet najbardziej smakowitymi przynętami. Nie jest też specjalnie rodzinny

Halina Gajda
Halina Gajda
Piotr Zapert, wędkarz, którego ulubioną miejscówką są stawy w Siepietnicy, o karpiach może toczyć wiele opowieści, choć w co drugim zdaniu zastrzega, że nie jest ichtiologiem, więc w szczegóły anatomiczne wchodził nie będzie. Poza tym na swoją „złotą sztukę” może czekać tygodniami, a czasem miesiącami. Bo – jak mówi – karp to wymagająca ryba.

Gdy umawialiśmy się na rozmowę o karpiach, od razu zastrzegliśmy sobie, że jedno nie będzie przekonywało drugiego o tym, czym jest wędkarstwo. Bo jedno z nas na pewno szybciej wędkę w drzazgi połamie, niż jakąkolwiek rybę złowi. Drugie natomiast…

- Spokój, cisza, woda, pluskanie. I to wyczekiwanie, które jest najpiękniejsze – Piotr Zapert zachwala naprawdę szczerze. - Dobra. O karpiach mieliśmy gadać – wraca na temat rozmowy.

Od razu wylicza: karp może żyć nawet dwadzieścia lat. Oczywiście wszystko zależy od warunków bytowych, ale gdy mu będą odpowiadały, to dwie dekady jak nic może zaliczyć.
- Pewnie to slogan, ale przypomnę jeszcze, że wielki karp jest jak stara kura, co z niej rosołu nie ugotuje – stanowczo.

Ktoś nowy, czy bywalec?

Najczęściej wędkuje w Siepietnicy. A tam rekordowy karp ważył około 19 kilogramów! Ponoć każdy jest niepowtarzalny, a układ łusek na grzbiecie jest jak linie papilarne – nie ma dwóch identycznych. Co bardziej zaawansowani wędkarze doskonale wiedzą, czy sztuka, która akurat skusiła się na smakołyk na haczyku ich wędki, to ktoś nowy, czy bywalec.
- Stawy w Siepietnicy nie są takie duże, więc takie duble, czyli dwukrotne złowienie tej samej ryby nie jest rzadkością – opowiada.

Zapert w swoim wędkarskim portfolio ma okaz, który ważył mniej więcej 15 kilogramów. Oczywiście po szybkiej sesji fotograficznej trafił na powrót do stawu i pewnie sobie tam gdzieś pływa.

- To ryba, która uczy nawet nie tyle cierpliwości, co pokory – zaznacza wędkarza. - Bywało, że podczas organizowanych zawodów karpiowych, na wędkę nie trafiła żadna konkretna sztuka. Jakby miały radar i nasłuchiwały, a później się ostrzegały, że na brzegu siedzą wędkarze i trzeba ich omijać szerokim łukiem – dodaje.

Bywało też tak, że podczas takiego maratonu, wyciągali z wody nawet 150 sztuk.
- Gdy podliczyliśmy wagi wszystkich złowionych okazów okazało się, że wyciągnęliśmy z wody ponad tonę karpi - dodaje. - Oczywiście wyciągnęliśmy na chwilę, bo wszystkie trafiły do niej z powrotem - podkreśla.

W czasie dwóch dni, zostało złowionych ponad 650 kg ryb. Największy karp ważył 17, a sazan 9,70 kg. Podziękowania dla organizatorów za przygotowanie imprezy i wszystkich startujących za wsparcie tak szczytnego celu - mówi Piotr Zapert z grupy Sazan

Siepietnica & Wróblowa No Kill charytatywnie: takie ryby tyl...

Karp z historią

Jeśli chodzi o kwestie bliższe ciału, a mianowicie karpią miłość, to niestety, nie ma w niej nic romantycznego. Poza temperaturą, bo do tarła karp potrzebuje ciepła. Inaczej nici z potomstwa. Z innych ciekawostek – karp to co najmniej jedna z pierwszych ryb udomowiona przez człowieka.

- Najwcześniej karp został udomowiony w Chinach (V w p.n.e.). Już z roku 350 p.n.e. pochodzą pierwsze wzmianki o karpiu w Europie. Znajdujemy je u Arystotelesa. O karpiu pisze też Pliniusz Starszy (23-79 n.e.) w swojej Historii Naturalnej. W Europie była to pierwsza ryba hodowana w sztucznych stawach, zakładanych przy klasztorach. Od VII do XII wieku nastąpił szybki rozwój rybactwa w majątkach klasztornych Belgii, Francji, Niemiec i na Bałkanach. Jest jedną z najważniejszych ryb hodowlanych – podaje z kolei internetowa Wikipedia. - W Polsce karp jest gatunkiem obcym, sprowadzonym pomiędzy XII a XIII wiekiem, prawdopodobnie z hodowli cystersów czeskich lub morawskich – czytamy dalej.

Karp, jak tatuś rozparty w fotelu

Gdyby chcieć porównać karpia o innych gatunków, na przykład do pstrąga, to karp, jest niczym tatuś rozparty w fotelu, ceni spokój, ciepełko i pełny brzuszek: nie przepada za życiem w biegu, woli wygodny dom i iście pokojową temperaturę.
- Pstrąg natomiast, do wody wpadł jakby wprost z programu fitness - bystrzyny pokonuje niczym fryga. Na wycieczki chętny jako pierwszy, zwłaszcza gdy tylko poczuje wolę bożą. Wtedy, potrafi wiele kilometrów pokonać wbrew nurtowi, w górę rzeki, by tylko miłość życia, a właściwie sezonu znaleźć – tłumaczył nam z kolei Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto Gorlice.
Dorosły karp, jest trochę jak dorosły mężczyzna - przemyślane wybory, spokój, stagnacja. O ile młode rzucą się niemal na każdą przynętę, to taki ustatkowany osobnik, już jest bardziej wybredny. Oj, nie z nim stare wędkarskie numery...
Wędkarze z rzadka wybierają się, by na wigilijny stół, samemu coś złapać. Bo to tak, jak z rodziną: chuchasz, dmuchasz, pielęgnujesz, życia nie odbierzesz.

Karp zawiera sporą ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych oraz łatwo przyswajalne białko. Ma również w swoim składzie cenne witaminy, takie jak: B1, B6, B12. Mięso karpia jest źródłem składników mineralnych, takich jak: fosfor, potas, selen, cynk, żelazo, siarka i magnez.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto