Moda na filofuny, jak i każda inna, ma to do siebie, że wraca. Czasem po latach, a bywa, że i po dekadach. Filofuny są tego doskonałym przykładem, bo przecież w zasadzie każdy miał w plecaku czy tornistrze zwoje żyłki, którą na przerwach pracowicie i w wielkim skupieniu przeplatał, by w ten sposób zrobić oryginalny breloczek do kluczy czy bransoletkę. O „dawnych czasach” przypomniał łużniański GOK, który zaproponował najmłodszym uczestnikom warsztatów w Biesnej swoisty powrót do przeszłości. O dziwo – chwyciło i dzieciaki rozsmakowały się w twórczym dziele, a później z dumą prezentowały to, co im się udało wydziergać.
Podobnie ma się sprawa z makramą. Mieszkanki gminy z zapałem uczyły się najpierw podstawowych, a później tych coraz bardziej skomplikowanych splotów, by w ten sposób przygotować sobie grunt pod przyszłe osłonki na doniczki czy ścienne ozdoby. Wszystko odbywało się w skupieniu, ale równocześnie w doskonałych nastrojach.
![od 7 lat](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.3/images/video_restrictions/7.webp)
Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?