Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dozór policyjny dla Filipa M. podejrzanego o kłusownictwo. Wobec Jana R. prokurator nie zastosował żadnych środków

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
archiwum
Raz w tygodniu Filip M. będzie musiał stawiać się do Komendy Powiatowej Policji. Taką decyzję podjął prokurator po wczorajszym doprowadzeniu i przesłuchaniu mężczyzny podejrzanego o kłusownictwo. Wobec Jana R. prokurator nie zastosował żadnych środków zapobiegawczych.

- Obydwaj zatrzymani 15 listopada są podejrzani o popełnienie przestępstwa. Usłyszeli zarzuty z artykułu 53 punkt 5 i 6 prawa łowieckiego, czyli kto wchodzi w posiadanie zwierzyny za pomocą broni i amunicji innej niż myśliwska, środków i materiałów wybuchowych, trucizn, karmy o właściwościach odurzających, sztucznego światła, lepów, wnyków, żelaz, dołów, samostrzałów lub rozkopywania nor i innych niedozwolonych środków i nie będąc uprawnionym do polowania, wchodzi w posiadanie zwierzyny, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5 - podaje Grzegorz Szczepanek. - Dodatkowo Jan R. usłyszał zarzut z art. 52 punkt 1 prawa łowieckiego, wskazujący, że kto gromadzi, posiada, wytwarza, przechowuje lub wprowadza do obrotu narzędzia i urządzenia przeznaczone do kłusownictwa podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku - dodaje policjant.

Do zatrzymania mężczyzn doszło około pierwszej w nocy 15 listopada. Wtedy straż leśna zatrzymała w Bartnem do kontroli samochód marki opel. Szybko okazało się, że kierowca i pasażer przewożą w aucie zabite dzikie zwierzę. Padło podejrzenie, że tusza łani mogła zostać skłusowana. Na miejsce wezwana została policja.

Mężczyźni, przy których nie znaleziono broni, nie są członkami Polskiego Związku Łowieckiego, nie mają pozwolenia na broń. Co więcej, Filip M. był już karany za kłusownictwo. Wtedy też został wydalony z PZŁ i stracił uprawnienia do posiadania broni. W domu Jana R. podczas wczorajszego przeszukania znaleziono wnyki.

Tusza zwierzęcia znaleziona w zatrzymanym poprzedniej nocy samochodzie została zabezpieczona przez policję i trafiła do zakładu zajmującego się utylizacją padłych zwierząt. Tam w obecności powiatowego lekarza weterynarii i policji wydobyto z tuszy kulę, którą postrzelone zostało zwierzę. To konieczne, by przeprowadzić badania balistyczne i wskazać broń, z której wykonano strzał. Jeżeli jest to zarejestrowana jednostka, tym sposobem policja dotrze również do jej właściciela. Wiadomo, że łania, która padła ofiarą podejrzanych o kłusownictwo, została zastrzelona niezgodnie z zasadami sztuki łowieckiej i etyką łowiecką. Strzelający trafił zwierzę w zad, co w konsekwencji przyniosło ogromne cierpienie i śmierć z wykrwawienia. Z relacji podejrzanych wynikało też, że zwierzę miało zostać zastrzelone przez myśliwego kilka godzin wcześniej, a oni tylko je przewozili. Badanie temperatury tuszy, dokonane w obecności powiatowego lekarza weterynarii i policji miało świadczyć o tym, że łania padła zaledwie godzinę przez zatrzymaniem Filipa M. i Jana R.

O działalności kłusowników na terenie gminy Sękowa jest głośno od 2019 roku. Wówczas właśnie w domu Filipa M. znaleziono 50 kg dziczyzny z niewiadomego źródła, nielegalną broń, amunicję, osiemnaście głów koziołków (samców sarny). Został wówczas skazany na dwa lata pozbawienia wolności. Ze względu na pandemię, karę odbywał w systemie dozoru elektronicznego.

Problem kłusownictwa na terenie powiatu gorlickiego wrócił we wrześniu tego roku. Od tej pory gorliccy policjanci prowadzili śledztwo w sprawie o skłusowanie dzikich zwierząt w Wapiennem. To właśnie w gminie Sękowa przypadkowy przechodzień natknął się na cmentarzysko w środku lasu.

- 28 września otrzymaliśmy anonimowe zgłoszenie o ujawnieniu truchła dzikiego zwierzęcia. Policjanci, którzy pojechali we wskazane w zawiadomieniu miejsce odnaleźli w zagłębieniu terenu jeszcze 10 sztuk skłusowanej zwierzyny – wyjaśnia podkomisarz Grzegorz Szczepanek z Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach.

Truchła, pozbawione głów i mięsa, były w stanie daleko posuniętego rozkładu, ale policjanci w toku prowadzonych czynności wskazali liczbę zwierząt. Kłusownik bez wątpienia połasił się na trofeum, czyli poroże.

Gdy sprawa wypłynęła, służby leśne i policja wzmożyły tu swoje działania. Wiadomo było, że na terenie działa zuchwały kłusownik i wcześniej czy później zostanie zatrzymany.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto