Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

XI Memoriał im. Józefa Drzymały i wielki mecz Mamy kontra Dziewczyny z LKS Ogień Sękowa. Na boisku rodzicielki i córki, czyli było wesoło

Halina Gajda
Halina Gajda
Jedenasty raz Klub LKS Ogień Sękowa na sportowo uczcił pamięć śp. Józefa Drzymały, zasłużonego działacza sportowego, prezesa LKS Sękowa. Tym razem na finał zagrały Mamy i Dziewczyny
Jedenasty raz Klub LKS Ogień Sękowa na sportowo uczcił pamięć śp. Józefa Drzymały, zasłużonego działacza sportowego, prezesa LKS Sękowa. Tym razem na finał zagrały Mamy i Dziewczyny halina gajda
Mecz, nawet piłkarski, nie zawsze musi być poważną walką o punkty w tabeli i gole na boisku. Czasem może być po prostu dobrą zabawą dla wszystkich, niezależnie od tego, kto gra. I tak było właśnie w Sękowej, gdzie „starły się” Mamy i Dziewczyny, czyli zawodniczki LKS Ogień Sękowa. Cudzysłów ma tu jak najwłaściwsze zastosowanie, bo pokoleniowe spotkanie meczem było tylko z nazwy.

Rodzinna potyczka była swego rodzaju ukoronowaniem XI Memoriału im. Józefa Drzymały, zasłużonego działacza sportowego. Klub, właśnie poprzez zawody, co roku wspomina nieżyjącego już prezesa. Po części głównej, w której brały udział z dwóch kategorii wiekowych, a mianowicie Młodzików oraz Orlików, nastąpił finał, albo jak to woli - sportowy bonus,  czyli wspomniane starcie Mamy kontra Dziewczyny, co przełożyło się na spotkanie rodzicielek i ich córek.

Jak było? Na pewno z dużym dystansem do siebie, który był mocną stroną mam. Bądźmy szczerzy, kilka z nich „grywa” w piłkę ze swoimi dziećmi, najczęściej we własnym ogródku. Inne, oglądają mecze co najwyżej w telewizji. I nawet tego nie kryły. A tu przyszło im stanąć na prawdziwej murawie, z dwiema bramkami, sędzią, gwizdkami, autami i komentatorem.

Tymczasem Dziewczyny, na co dzień zawodniczki LKS Ogień Sękowa z kopaniem piłki są dobrze zaznajomione. I naprawdę robiły wszystko, by starszyzny nie pogrążyć. Bramki strzelały z delikatnością, starały się nie faulować ani specjalnie za piłką nie biegać. Ta bowiem sama wpadała im pod nogi. W pewnym momencie sędzia pozwolił wejść na boisko wszystkim grającym mamom. Wszystko po to, by ratować ich honor, bo wynik meczu był od początku przesądzony.

Mamy trzymały fason i nawet szósty strzelony im gol, nie odebrał im dobrego humoru. Jedyną poważniejszą chwilą był pechowy upadek jednej z nich. Mecz został przerwany, wszyscy pospieszyli na pomoc i troskliwie zajęli się kontuzjowaną.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 6:2 dla Dziewczyn.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto