Rodzinna potyczka była swego rodzaju ukoronowaniem XI Memoriału im. Józefa Drzymały, zasłużonego działacza sportowego. Klub, właśnie poprzez zawody, co roku wspomina nieżyjącego już prezesa. Po części głównej, w której brały udział z dwóch kategorii wiekowych, a mianowicie Młodzików oraz Orlików, nastąpił finał, albo jak to woli - sportowy bonus, czyli wspomniane starcie Mamy kontra Dziewczyny, co przełożyło się na spotkanie rodzicielek i ich córek.
Jak było? Na pewno z dużym dystansem do siebie, który był mocną stroną mam. Bądźmy szczerzy, kilka z nich „grywa” w piłkę ze swoimi dziećmi, najczęściej we własnym ogródku. Inne, oglądają mecze co najwyżej w telewizji. I nawet tego nie kryły. A tu przyszło im stanąć na prawdziwej murawie, z dwiema bramkami, sędzią, gwizdkami, autami i komentatorem.
Tymczasem Dziewczyny, na co dzień zawodniczki LKS Ogień Sękowa z kopaniem piłki są dobrze zaznajomione. I naprawdę robiły wszystko, by starszyzny nie pogrążyć. Bramki strzelały z delikatnością, starały się nie faulować ani specjalnie za piłką nie biegać. Ta bowiem sama wpadała im pod nogi. W pewnym momencie sędzia pozwolił wejść na boisko wszystkim grającym mamom. Wszystko po to, by ratować ich honor, bo wynik meczu był od początku przesądzony.
Mamy trzymały fason i nawet szósty strzelony im gol, nie odebrał im dobrego humoru. Jedyną poważniejszą chwilą był pechowy upadek jednej z nich. Mecz został przerwany, wszyscy pospieszyli na pomoc i troskliwie zajęli się kontuzjowaną.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 6:2 dla Dziewczyn.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?