Kierowcy nawet nie ukrywali, że mają dość główkowania, jak przejechać przez ścisłe centrum Starówki, żeby nie urwać sobie miski olejowej. Temat wielokrotnie wracał na sesjach Rady Miasta. O to, co dalej ze zrewitalizowaną ulicą pytała między innymi Mariola Migdar. W końcu ostrzegawcze pomarańczowe pachołki ustawione tygodnie temu, były jak placebo - ani nie szkodziły, ani nie pomagały. Miesiąc temu trzeba było poprawić przejście dla pieszych, bo też zrobił się z niego tor przeszkód. Teraz zajęli się brukiem. Najgorzej było na odcinku wzdłuż obu płyt Rynku.
- To co zrobiliśmy, to doraźne rozwiązanie - nie ukrywa Wojciech Drzymała, szef Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych w Gorlicach. - Wyrównane zostały miejsca, gdzie wyboje były największe i najbardziej doskwierały kierowcom - dodaje.
To było najprostsze i najtańsze rozwiązanie. Spod ciężkiego sprzętu, który tam pracował, dosłownie wychodziło błoto. Dowód na to, że istota sprawy leży w technologii prac. Drzymała doskonale zdaje sobie sprawę, że wszystko może wrócić do stanu poprzedniego - wystarczy solidny deszcz, a zima i mrozy, to już w ogóle zmora.
Żadne większe naprawy nie są jednak planowane. Raz - koszty, a te trzeba liczyć bardziej w milionach niż setkach tysięcy. Dwa - ulica, a raczej sposób jej wykonania może być dowodem w sprawie sądowej przeciwko wykonawcy, którą założyło miasto.
- Jeśli tak, to dopóki sąd nie skieruje na miejsce biegłego do oceny wykonanych prac, trzeba będzie utrzymywać taki stan nawierzchni, jaki jest - tłumaczył Rafał Kukla.
Na razie jednak sąd milczy, nie ma terminu pierwszej rozprawy, do tematu nie odniósł się też pozwany wykonawca.
WIDEO: Barometr Bartusia. Czy coś grozi firmom z Małopolski?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?