Wolontariusze, ci młodzi i ci nieco starsi nad organizacją finału Szlachetnej Paczki pracowali od piątku, od samego rana. Było co robić, bo drzwi Pawilonu Historii Miasta w zasadzie się nie zamykały. Darczyńcy, często daleko spoza Gorlickiego, przywozili przygotowane najczęściej w gronie przyjaciół podarki dla rodziny, którą wybrali z bazy. Potrzeby beneficjentów były różnorakie, od sprzętu gospodarstwa domowego, przez rehabilitacyjny, materiały higieniczne, żywość. Pośród potrzebujących znalazły się osoby samotne, schorowane, dotknięte długotrwałą niepełnosprawnością, doświadczone przez los. To co jednych jest oczywistością, na przykład pralka, lodówka, zwykła komoda, dla innych – marzeniem, na które nie mogą sobie pozwolić. Czasem bywało i tak, że szczytem pragnień był opał na zimę: paleta drewna albo tona węgla. Radość z powszednich rzeczy była ogromna.
- Zadzwoni do mnie jeden z obdarowanych, dziękował i prosił, by przekazać serdeczności dla darczyńcy za materac – opowiada Małgorzata Markowicz, koordynatorka akcji Szlachetna Paczka. - Wzruszony opowiadał, że pierwszy raz od dawna, wyspał się – dodaje.
Do przygotowań Paczki zaangażowali się też młodzi. Gdy przyszli, pewnie nie do końca zdawali sobie sprawę, że pomaganie, poza radością z dawania, to też ciężka, niejednokrotnie fizyczna praca. Przekonali się o tym, na własnej skórze, gdy trzeba było rozładować wspomnianą paletę z drewnem. Trochę czasu zabrało przenoszenie wszystkiego klocek po klocku, ale nikt jakoś szczególnie nie narzekał.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?