Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na ulicy Michny niczym na torze przeszkód. Mieszkańcy skarżą się na tymczasowe dojścia do posesji. Konstrukcje z płytek i palet sypią się

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Tak, jak nie jest łatwo remontować domu, w którym się mieszka, tak samo trudno jest budować od postaw drogę, przy której stoi budynek przy budynku. Nie zwalnia to jednak z obowiązku zachowania bezpieczeństwa mieszkańcom, którzy z pracy, szkoły, czy ze sklepu do domu wrócić muszą, albo z niego wyjść. Na ulicy Michny, która od kilku miesięcy jest w kapitalnym remoncie szczególnie niebezpiecznie zrobiło się dzisiaj - po intensywnych nocnych opadach. Mieszkańcy interweniują.

Trzeba przyznać, że mieszkańcy ulicy Michny wykazują niebywałą cierpliwość. Dzisiaj jednak czara goryczy się przelała, a w interwencji mieszkańców jest sporo racji. Sprawa dotyczy przecież bezpieczeństwa.

- W Wielki Czwartek pracownicy zeszli z placu budowy drogi - relacjonowała nam telefonicznie Czytelniczka, mieszkanka ulicy Michny. - To zrozumiałe. W końcu były święta. Na ich czas przed naszymi posesjami powstały konstrukcje, które miały nam umożliwić bezpieczne wyjście z domu i dojście do niego. O ile przy świątecznej, niemal letniej aurze mogliśmy z nich korzystać, choć uważam, że poruszanie się po nich nie było ani bezpieczne, ani łatwe, to już dzisiaj po intensywnych opadach, jest to niemożliwe. Betonowe płyty jak kostki lodu suną po błocie. Jesteśmy odcięci od swoich domów. Będzie cud, jeśli ktoś nie przypłaci przeprawy upadkiem, albo co gorsza, złamaniem nogi czy ręki - mówi dalej zdenerwowana.

O tym, że nie przesadza, przekonaliśmy się na miejscu. Budowę ulicy Michny śledzimy od początku, bo mieszkańcy w remoncie upatrują nadziei na poprawę warunków dojazdu i dojścia do swoich posesji.

Uwagę zwróciliśmy nie na błoto, czy deszcz płynący przyszłą drogą, niczym korytem i gromadzącą się na dole stromej ulicy wodę, ale właśnie na rzeczone konstrukcje, prowadzące do każdej z furtek.

Fantazję na pewno mieli ci, którzy je budowali. Jedne są z załamanych płyt chodnikowych, inne ze żwiru usypanego przy schodkach prowadzących do posesji. Kolejne to drewniane palety położone jedna na drugiej, a że konstrukcja była za niska, wszystko zwieńczają stare płytki chodnikowe.

Najbardziej karkołomna jest jednak ta, prowadząca do posesji położonej najwyżej korpusu drogi. Tu sytuację budowlańcy uratowali nie tylko płytkami chodnikowymi. Niczym świąteczny tort, przełożyli je w części rozkruszonym już pustakiem.

Przy żadnej z konstrukcji nie ma choćby drewnianej poręczy, która miałaby wesprzeć przy pokonywaniu tych torów przeszkód, na których dzisiaj strach postawić nogę, by nie zjechać po błocie, razem z chodnikową płytką.

- My naprawdę wiele lat czekaliśmy na remont tej drogi. Cieszymy się z postępu prac, ale chcielibyśmy w zdrowiu doczekać ich finału - żali się kobieta.

O sytuację na placu budowy zapytaliśmy w gorlickim ratuszu. Otrzymaliśmy zapewnienie, że sprawa na pewno zostanie podjęta i załatwiona.

AKTUALIZACJA

Mamy zapewnienie wykonawcy, że jutro usterki zostaną naprawione. Dzisiaj wejście na plac budowy nie było możliwe ze względu na fatalne warunki atmosferyczne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto