Do pożaru doszło nad ranem. Około godz. 5 mieszkańców bloków w tej części miasta obudziły syreny strażackie. Ci, którzy mieszkają nad apteką i Marysieńką, a wyjrzeli przez okno, najpewniej pomyśleli – stało się. Auto, które od miesięcy stało w tym samym miejscu, bez tablic rejestracyjnych, właśnie zniknęło. Czy to przypadek? Na to pytanie odpowie policyjne dochodzenie, spłonął również stojący obok VW T4. W którym aucie, jako pierwszym doszło do wybuchu ognia, na razie nie wiadomo. To najpewniej wyjaśni policyjne postępowanie.
Mieszkańcy wspominali nam, że początkowo auto stało na tablicach rejestracyjnych, które później zniknęły.
Nikt jednak nie potrafił określić kiedy do tego doszło – pojazd stanowił już pejzaż miejsca na równi z pomnikiem Łukasiewicza. Niektórzy domniemywali nawet, że najpewniej teraz, gdzieś po Europie jeździ samochód, którego blachy zaczynają się od KGR. Z wnętrza zniknęło radio. Nie było też charakterystycznych znaczków określających markę. Nie wiadomo, czy właściciel je oderwał, czy po prostu same odpadły. Koła od dawna stały na kapciach, zaczęła obrastać je trawa.
Kierowcy, którzy parkowali w tym czasie w pobliżu, mogą mówić o szczęściu. To niewielki parking, na dodatek oddzielony od chodnika żywopłotem. Auta stoją ciasno. Byliśmy tak naprawdę o krok, od nieszczęścia.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?