FLESZ - Milionowe kary za cudowną pościel i garnki
Gdy kilka lat temu w Gorlicach miał miejsce taki przypadek, wtedy sprawdziliśmy, czy w naszym mieście można znaleźć urządzenia, dzięki którym łatwo można ratować człowieka.
Defibrylatory są w Gorlicach, w gminach wiejskich jest problem
Defibrylatorów było kilka, ale w większość w instytucjach, które choćby w nocy zamykają dostęp do tych urządzeń. W gminach jest jeszcze gorzej. Ma temu zaradzić Budżet Obywatelski Małopolski. W ubiegłorocznej edycji o pieniądze na te urządzenia walczyła samodzielnie gmina Bobowa. Przegrała. Teraz do walki ma stanąć cały powiat, za sprawą wniosku, przygotowanego w powiatowym zarządzie OSP.
- Tak naprawdę to pomysł trafił do nas od jednego z wójtów - mówi Przemysław Wszołek, sekretarz zarządu powiatowego OSP. - Padł on w rozmowie z Mariuszem Tarsą, wójtem gminy Łużna. Muszę powiedzieć, że my okazaliśmy się bardzo podatnym na ten pomysł gruntem i natychmiast ruszyliśmy do pracy - wyjaśnia.
Mariusz Tarsa nie uchyla się od autorstwa. Podkreśla też, że bardzo go ucieszył pozytywne odzew ze strony druhów.
- Początkowo myślałem tylko o gminnym projekcie - stwierdza Mariusz Tarsa. - Jednak dość szybko przyszła refleksja, że w tym przypadku trzeba patrzeć szarzej, w skali całego powiatu. W mojej gminie mobilne urządzenie jest zainstalowane na remizie w Mszance, z tego, co wiem, podobny aparat mają druhowie w Krygu. Są dostępne i łatwe w użyciu. Czas, żeby podobne znalazły się też w innych miejscach - dodaj.
Zarażeni przez wójta z Łużnej druhowie natychmiast rozpoczęli przygotowania do złożenia odpowiedniego wniosku do budżetu.
Do wykorzystania może być 150 tysięcy złotych z Budżetu Obywatelskiego
- Nasze założenie jest takie, by w niedalekiej przyszłości w każdej remizie w powiecie znalazła się defibrylator AED w kapsule typu ROTAID - mówi Przemysław Wszołek.
Urządzeń ma być 18, po dwa na każdą gminę. Decyzje, w których remizach powinny się znaleźć, podjęli wspólnie wójtowie gmin i gminne zarządy OSP. Urządzenia to łatwo odkręcane kapsuły, które same wszczynają alarm, włączając syrenę w remizie, a także wysyłają do strażaków wiadomości SMS o potrzebnej pomocy. Sam defibrylator głosowo prowadzi osobę, która go używa, podając komendy, co należy w danym momencie zrobić.
- Odpowiedzi o wybranych lokalizacjach, jakie dostałem z poszczególnych gmin, wskazują, że wszędzie wybrano na początek podobną ścieżkę, by większość pierwszych urządzeń instalować na remizach z krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego - mówi sekretarz Wszołek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?