Jeszcze niedawno nic nie wskazywało, że Arkowi przyjdzie stanąć do walki o byt. Mieszkał w Krakowie, pracował jako kierowca ciężarówki. Tak naprawdę życie dopiero się dla niego zaczynało – własne pieniądze, samodzielność, pewnie plany na przyszłość. Zaczęło się od zmęczenia, które nie mijało. Potrzebował coraz więcej czasu na odpoczynek, a jakby tego było mało, pojawiły się niespodziewane omdlenia. Trafił do szpitala, gdzie zaczęła się seria badań. Gdy wspomniał medykom historię mamy, która zmagała się z pląsawicą Huntingtona, lekarze nie mieli wątpliwości: konieczne są badania genetyczne, bo źródło kłopotów zapewne tkwi w chromosomach.
- Niestety, potwierdziły przypuszczenia – opowiada.
Zaskoczeniem było to, że o ile zazwyczaj choroba ta postępuje etapami, to u Arkadiusza od razu dała całą paletą objawów. Nietypowe wciąż pozostają jednak nagłe omdlenia. Z dnia na dzień musiał zrezygnować z pracy. Stara się o rentę. Zaczęły się też wędrówki od jednych szpitalnych drzwi do kolejnych. Jest ciężko, bo nie ma zbyt wielu lekarzy, którzy specjalizowaliby się w pląsawicy.
By wesprzeć Arkadiusza, wystarczy kliknąć TUTAJ
Arek wie, że efektem choroby są niemożliwe do odwrócenia czy zatrzymania zmiany neurologiczne. Na świecie nie ma lekarstwa, które mogłoby pomóc, a całe leczenie sprowadza się do opóźnienia procesu pojawiania się kolejnych symptomów, czyli tak naprawdę leczenia objawowego. Tylko on wie, jakie myśli przychodzą do głowy, gdy w bezsenną noc patrzy w sufit, albo, gdy kolejny lekarz rozkłada bezradnie ręce. Jak się ma trzydzieści lat, to zazwyczaj nie myśli się o śmierci...
- Nie mogę zbyt daleko wychodzić, bo się szybko męczę i mdleję. Ktoś zawsze musi być blisko mnie - opowiada.
Na co dzień opiekują się nim bliscy. Pomagają w podstawowych zakupach, podczas wizyt u lekarzy. On zaś, jak najwięcej stara się robić sam, ale wie, że rozwój choroby jest trudny do prognozowania.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?