Ekipa gorlickich krótkofalowców to mniej więcej piętnaście osób – z pewnością można o nich powiedzieć, że są światowcami. Na swój oryginalny sposób. Nie potrzeba im bowiem paszportu, samolotu ani dewiz. Do wypraw w nieznane wykorzystują fale radiowe.
- Mam na koncie połączenia z radiowcami w całej Europie, na Oceanii, Nowej Zelandii, Malediwach, obu Amerykach – mówi Piotr Piotrowski, prezes klubu.
Opowiada, że ostatnio udało mu się „dotrzeć” nawet do Watykanu. Choć geograficznie Gorlice i Stolicę Apostolską nie dzieli jakaś specjalnie duża odległość, to trzeba mieć sporo szczęścia, by uzyskać odpowiedź na radiowe zawołanie.
- Po prostu, każdy chce mieć na swoim koncie takie połączenie, a to sprawia, że w jednej chwili „dzwonią” tam tysiące ludzi z całego świata – dodaje.
Do Chin bez chińskiego?
Akurat, gdy siedzimy w siedzibie klubu, panowie postanawiają zaprezentować, jak to działa. Wołamy… Chiny! Oczywiście nie werbalnie, na zasadzie „hop-hop, tu Gorlice, Polska, czy mnie słyszycie". W grę wchodzi fizyka i informatyka.
- Wykorzystujemy łączność cyfrową – tłumaczy Piotrowski. - Najbardziej obrazowo wyjaśniając, wygląda to tak, że to mój komputer wywołuje krótkofalowca w Chinach. Oczywiście nikogo konkretnego, a losowo wybranego człowieka, który akurat siedzi przy radiu po drugiej stronie globu i potwierdzi, że odebrał nasz sygnał-wołanie – dodaje.
Krótkofalarstwo daje olbrzymie możliwości. Jedni wybierają kontakt foniczny z ludźmi w najdalszych zakątkach świata, innym wystarczy cyfrowy. Są i tacy, którzy próbują nawiązać połączenie z samolotami, które akurat przelatują nad naszymi głowami, rojami meteorytów, czy Księżycem.
- Wysyłają po prostu wiązkę fal radiowych w kosmos, by tam odbiła się od naszego naturalnego satelity i wróciła – tłumaczy dalej.
Mieć na koncie takie „spotkanie” to prestiż, co nie oznacza, że inne formy są gorsze. Tym bardziej że w przy tradycyjnych metodach, można liczyć na namacalny dowód połączenia w postaci karty QSL. To taka pocztówka, tyle że zamiast adresu, wpisuje się m.in. znak wywoławczy stacji operatora, rodzaj emisji, częstotliwość w MHz, jakość i siłę sygnału korespondenta, datę i godzinę rozpoczęcia łączności.
Krótkofalówka z kuchennego stołu
Czy to drogi sport? Krzysztof Piecuch, zastępca Piotra Piotrowskiego mówi z dozą pewności w głosie, że wcale tak być nie musi. Owszem, na rynku jest sporo sprzętu, za kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, ale i na to jest sposób.
- Krótkofalowcy mają ten prawny przywilej, że mogą korzystać z urządzeń bez homologacji. Krótko więc mówiąc, takiego, który stworzą sami w domowym zaciszu – wyjaśnia.
Dla kogoś, kto ma trochę wiedzy technicznej, a dołoży do tego garść doświadczenia z krótkofalarskiej pasji, zbudowanie odpowiedniego radia nie nastręcza wielu kłopotów.
- Radio może zrobić czy kupić każdy, ale by móc nadawać, trzeba zrobić stosowną licencję, a to wiąże się ze zdaniem egzaminu – podkreśla Piecuch.
Zdaje się go w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej. Wymagana jest podstawowa znajomość elektroniki, fizyki, budowy anten, radia, rozchodzenia się fal radiowych itp. Po nim dostaje się niepowtarzalny znak identyfikacyjny i można zacząć legalnie nadawać na krótkich falach. Świeżo po egzaminie są Maciej Mierzwa, Rafał Wrona oraz Bartłomiej Budzik. Ten pierwszy zadowolenie z pozytywnego wyniku ma dosłownie wymalowane na twarzy.
- Jak się zaczęło - wspomina Maciek. - W dzieciństwie jeszcze, gdy widziałem na dachach domów anteny CB i ciekawiło mnie, co to takiego, do czego służy. Jak już się tego dowiedziałem, to chciałem poznać, co trzeba zrobić, by móc też tak działać – dodaje.
Gorlicki klub zrzeszony jest w Krakowskim Oddziale Terenowym (OT-12), Polskiego Związku Krótkofalowców. Co więcej, należy również do Krakowskiej Amatorskiej Sieci Łączności Kryzysowej. Niedawno brali udział w testach łączności, na wypadek, gdyby na przykład padły sieci komórkowe.
- Krótkofalarstwo jest całkowicie niezależne od operatorów – podkreśla Piotrowski.
Zdanie przerywa mu komunikat, że połączenie z Chinami zostało nawiązane.
- Patrzcie – mówi i wskazuje na migoczącą ramkę na ekranie komputera. - Mamy potwierdzenie – dodaje.
Więcej informacji o Klubie, terminach spotkań oraz kontakty znajdziecie TUTAJ
- W Parku szumi solanka w tężni, a tuż obok unosi się woń czosnku niedźwiedziego
- Pomysł na majówkę na bezdrożach powiatu - kaczeńce, stare żeremie, żaby
- Teatr Migro z piękną opowieścią o tym, co jeszcze chwilę temu było teraźniejszością
- Gorlice. Uroczystości 77. rocznicy zakończenia II wojny światowej
- Gorlice. Dwa miliony dofinansowania na sprzęt medyczny dla szpitala
- Największe ryby ważyły kilkanaście kilogramów. Po selfie z wędkarzem wróciły do wody
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?