Zarząd powiatu, na wniosek dyrektora gorlickiej lecznicy wyraził zgodę na nieodpłatne przekazanie karetki pogotowia na potrzeby Regionalnego Centrum Ratownictwa Medycznego i Medycyny Katastrofy Dniepropietrowskiej Rady Obwodowej na Ukrainie. Karetka służyła niegdyś w naszym transporcie, ma podstawowe wyposażenie. Teraz będzie służyła na Ukrainie.
- To sprawny technicznie volkswagen transporter - wyjaśnia dalej Józef Biernat, dyrektor do spraw technicznych szpitala im. Henryka Klimontowicza w Gorlicach.
Trwają ostatnie procedury formalno-administracyjne, wiadomo jednak, że karetka dojedzie na przejście do Medyki, skąd obiorą ją ratownicy z Ukrainy.
- Przekazując karetkę wraz z wyposażeniem i materiałami medycznymi, wyrażamy wolę udzielenia pomocy dla narodu ukraińskiego – czytamy w uzasadnieniu zarządu powiatu.
I dalej: mamy nadzieję, że przekazany sprzęt okaże się pomocny w ratowaniu życia i zdrowia osób poszkodowanych w wyniku agresji Rosji.
Decyzja o tym darze nie będzie miała wpływu na sprawność i dyspozycyjność naszego pogotowia – karetek nie zabraknie. Poza tym, dzięki różnym zewnętrznym programom udało się wymienić tabor ratowniczy – nowe ambulanse mają już napęd 4x4, automatyczne skrzynie biegów, bogate wyposażenie medyczne.
Liczba spada powoli, ale systematycznie
Obecnie na terenie powiatu przebywa około 1100 uchodźców. Są rozlokowani w około pięćdziesięciu różnych miejscach, między innymi w bieckim internacie, ośrodkach wypoczynkowych, hotelach. Najwięcej na terenie gminy Uście Gorlickie.
- Nowych w zasadzie nie ma, a jeśli już, to są to pojedyncze przypadki – mówi Joanna Tenerowicz-Napora, dyrektorka Wydziału Polityki Społecznej, Promocji i Informacji starostwa gorlickiego.
Dotychczasowy Powiatowy Punkt Pomocy dla Ukraińców, który działał w Woli Łużańskiej został przeniesiony do Centrum Kształcenia Zawodowego w Gorlicach. Nie ma w nim już takiego ruchu, jak na początku. Nowe dary w zasadzie nie wpływają, a magazyn gospodaruje tym, co jeszcze zostało, głównie odzieżą czy środkami czystości.
- Wspomniana na początku liczba przebywających u nas Ukraińców powoli, ale systematycznie spada – dodaje Joanna Tenerowicz-Napora.
Trudne początki w nowej rzeczywistości
Ci, którzy przebywają w Gorlickiem radzą sobie na różne sposoby. Wielu próbuje konfrontacji z nowym krajem i warunkami. Pani Irina przyjechała z kilkuletnią córką do Gorlic z Kijowa w połowie marca. Zaopiekowała się nią jedna z rodzin. Początki nie były łatwe, bo choć ma polskie korzenie, to bez szczególnej znajomości języka. Wyjazd wiązał się ze stratą pracy.
- Nowe miejsce, nowi ludzie wokół. Nie raz płakałam w nocy w poduszkę – wspomina.
Rodzina, która ją przyjęła, zatroszczyła się o wszystko, ale młoda kobieta chciała sama stanąć na nogi. Na okrzepnięcie w nowym miejscu, nie dała sobie wiele czasu. Zaczęła szukać pracy. Najoględniej mówiąc, było różnie – ktoś obiecał, słowa nie dotrzymał albo praca okazało się ponad fizyczne siły. W końcu trafiła.
- Pracuję fizycznie, choć na Ukrainie skończyłam studia – mówi.
Znalazła lokum. Zapisała córkę do szkoły. Próbuje organizować sobie samodzielne życie – mebluje, wyposaża powoli kuchnię i łazienkę. Cieszy się z każdego kubka czy talerzyka.
Jest lepiej, ale bywa i gorzej. Nie zraża się.
-Muszę, bo nie mam do czego wracać – dodaje.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?