Wacław Grądalski ma nadzieję, że może teraz, gdy wartość nagrody za wskazanie kłusownika wzrosła, ktoś wreszcie zdecyduje się mówić o problemie oficjalnie, a co najważniejsze wskazać człowieka, który kłusuje na ich terenach łowieckich.
Mieszkańcy mają jakieś typy, ale jeśli nie ma twardych dowodów, to sprawca może zostać nadal niewykryty. Tak było rok temu, gdy po raz pierwszy kłusownik zastrzelił byka, pozbawił go głowy i porzucił wartą około 2000 złotych tuszę.
- Po materiale w Gazecie Gorlickiej odezwał się do nas myśliwy z Grybowa, gdzie też dochodzi do podobnego procederu - mówi Wacław Grądalski, prezes Koła Łowieckiego Ryś. - Fakty można łączyć, na pewno będziemy w tej sprawie współpracować, ale nie chce mi się wierzyć, by był to ten sam człowiek, choćby ze względu na odległość, która dzieli gminy Sękowa i Grybów - dodaje.
Mimo że ani policji, straży leśnej czy myśliwym nie udało się wpaść choćby na trop kłusownika, Wacław Grądalski cieszy się i z tego, że proceder na razie ustał.
- To też jakiś sukces, choć z doświadczenia wiem, że nie ma się z czego cieszyć. W tamtym roku też wydawało się, że jest po sprawie, do momentu, dopóki nie znaleźliśmy kolejnego zastrzelonego zwierzęcia, pozbawionego głowy - tłumaczy.
Tylko w jednym z kilku przypadków udało się zabezpieczyć pocisk z tuszy zwierzęcia. Jest więc szansa, że odpowiedź na pytanie o kłusownika może dać badanie balistyczne. To z kolei pod warunkiem, że broń, z której strzelał, była zarejestrowana, a tym samym, legalna, a nie wykonana metodą chałupniczą w przydomowym garażu.
- Dlatego zwiększamy pulę nagrody do 7000 złotych. Otrzyma ją ten, kto wskaże kłusownika - dodaje prezes.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
