Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wstrząs elektryczny 2022: rachunki za prąd w Krakowie i Małopolsce mogą wzrosnąć o 15 procent. A to dopiero początek podwyżek. Jak dużych?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Cena 1 kilowatogodziny (kWh) dla gospodarstw domowych w Małopolsce wzrosła w 2021 roku w porównaniu z rokiem poprzednim z 0,513 zł netto (0,63 zł brutto) do 0,573 zł netto (0,704 zł brutto), czyli o 12 proc. A jak to będzie wyglądać w roku 2022? Jeśli chcesz sprawdzić, ile zapłacisz, kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.
Cena 1 kilowatogodziny (kWh) dla gospodarstw domowych w Małopolsce wzrosła w 2021 roku w porównaniu z rokiem poprzednim z 0,513 zł netto (0,63 zł brutto) do 0,573 zł netto (0,704 zł brutto), czyli o 12 proc. A jak to będzie wyglądać w roku 2022? Jeśli chcesz sprawdzić, ile zapłacisz, kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.
Wzrost cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych o 40 procent – taką propozycję nowej taryfy chce skierować do Urzędu Regulacji Energetyki koncern Enea, jeden z czterech głównych graczy na polskim rynku. Podobnie jak pozostałe, jest on kontrolowany przez rząd. Wprawdzie jego sprzedająca prąd spółka operuje głównie na zachodzie kraju, a obsługująca Małopolskę i Śląsk grupa Tauron jeszcze pracuje nad nowym wnioskiem taryfowym do URE i nie zdradza zamiarów, ale eksperci są zgodni, że szalejące w Europie ceny prądu, węgla i gazu oraz rekordowe opłaty za emisję CO2 skłonią wszystkie koncerny energetyczne, w tym Tauron, do pójścia w ślady Enei. A to oznacza, że nasze rachunki za prąd będą zdecydowanie wyższe. O ile? Jeśli chcesz sprawdzić, ile zapłacisz, kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

Sprawdź, jaka grozi Ci podwyżka opłat za prąd

- Będziemy składać wniosek o zwiększenie taryfy dla gospodarstw domowych. Pamiętajmy jednak, że cena energii to mniej więcej połowa całego rachunku za prąd. Dlatego hipotetycznie gdyby taryfa wzrosła o 40 proc., to wzrost całego rachunku za prąd sięgnąłby 20 proc. Chyba trudno będzie uzyskać wzrost taryf na poziomie 40 proc. Ale nie ukrywam, że właśnie takim wzrostem cen bylibyśmy zainteresowani, by przynajmniej wyjść na zero – powiedział prezes Enei Paweł Szczeszek na konferencji podsumowującej wyniki tej grupy za I półrocze.

Prezes URE przyznaje: podwyżka cen prądu dla gospodarstw domowych będzie dwucyfrowa

Prezes URE Rafał Gawin nie przesądza o stawkach, bo – jak wyjaśnia – do urzędu nie wpłynęły na razie wnioski koncernów, a będą one wymagać szczegółowych analiz. Przyznaje jednak, że gospodarstwa domowe muszą się przygotować na dwucyfrowe podwyżki.

Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu prezes URE zatwierdził nowe gazowe taryfy dla PGNiG: w okresie od 1 października do końca grudnia cena gazu dla gospodarstw domowych wzrośnie o 7,4 proc. To trzecia podwyżka w tym roku. W kwietniu PGNiG podniosło ceny paliwa o 5,6 proc., a w sierpniu o 12,4 proc. Oznacza to, że w ostatnim kwartale tego roku gaz dla gospodarstw domowych od spółki dystrybucyjnej PGNiG będzie droższy o 27,44 proc. niż na początku roku! Gazownicy wskazują jednak, że w tym samym czasie hurtowe ceny gazu wzrosły o około… 400 procent.

- Jest niezwykle mało prawdopodobne, by prezes URE zgodził się na aż 40-procentowy wzrost cen prądu w gospodarstwach domowych. Ale już kilkanaście procent czy nawet 20 procent w obecnej sytuacji wydaje się możliwe. Z uwagi na skrajnie niekorzystny, oparty na węglu, miks energetyczny Polska ma od dłuższego czasu najwyższe hurtowe ceny energii w Europie - komentuje dr Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, obecnie minister ds. energetyki w Gabinecie Cieni BCC. Dodaje, że wcale nie wykluczałby kolejnej podwyżki w najbliższym czasie. Wtedy – podobnie jak przy cenach gazu – „wstrząs elektryczny” byłby rozkładany na nieco mniejsze szoki.

Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych odpowiedzialny w polskim rządzie za transformację energetyczną, tłumaczy, że największy wpływ na ceny energii mają dziś ceny surowców energetycznych (a te biją rekordy; dotyczy to także gazu, na który przerzucają się w Polsce z węgla liczne gospodarstwa domowe, ale też firmy – w tym elektrownie) oraz ceny uprawnień do emisji CO2.

- Jeszcze wiosną 2020 roku za każdą wyemitowaną tonę CO2 trzeba było zapłacić kilkanaście euro, a latem tego roku ceny przebiły granicę 60 euro. Spodziewam się w przyszłym roku 70 euro, a w 2023 r. może to być nawet 100 euro – prognozuje Artur Soboń.

Przypomnijmy, że wszystkie pieniądze z opłat za emisje trafiają do budżetu państwa i winny być przeznaczone na transformację energetyczną, czyli podążanie w kierunku zeroemisyjnej gospodarki i rozwój odnawialnych źródeł energii. Ale równocześnie obciążają obecnych konsumentów energii elektrycznej. Jak bardzo?

Janusz Steinhoff: za zaniedbania kolejnych rządów zapłacą zwykli Polacy w rachunkach za prąd

Janusz Steinhoff wyjaśnia, że wyprodukowanie jednej megawatogodziny prądu z węgla wiąże się w Polsce z emisją około tony CO2 (trochę mniej przy węglu kamiennym, a więcej przy brunatnym). Czyli do ceny wytworzenia każdej MWh trzeba dodać z tego tytułu 280 zł, a za dwa lata (jak szacuje minister Soboń) może to być nawet 460 zł. To oznacza, że każda kWh (kilowatogodzina) wytworzona w elektrowniach węglowych i sprzedawana potem do gospodarstw domowych, firm i instytucji przez dystrybucyjne spółki Tauronu, Enei, PGE i Energi, obciążona jest kwotą 28 groszy; niebawem może to być 46 groszy. Tymczasem spółki te sprzedają dziś prąd gospodarstwom domowym po 60-67 groszy (z czego sam prąd kosztuje 30-35 groszy, a reszta to koszt dystrybucji).

Mówiąc najprościej i najbrutalniej: gdyby Tauron chciał doliczyć koszty emisji do każdego sprzedawanego kilowata, to na rachunkach za prąd zobaczylibyśmy już teraz około 1 zł za kWh, czyli o prawie jedną trzecią więcej niż dotąd.

- Spółki energetyczne nie mogą dopłacać do interesu, więc żeby wyjść na plus rekompensują sobie zaniżone ceny prądu dla gospodarstw domowych wyższymi cenami dla przedsiębiorstw. To bardzo groźne, bo winduje koszty polskich przedsiębiorców i wydatnie osłabia ich konkurencyjność. Przy szybko rosnących innych kosztach – przede wszystkim surowców i wynagrodzeń pracowników – Polska może szybko stracić swe walory, jako dobre miejsce dla inwestycji zagranicznych oraz jako eksporter towarów i usług. A przecież eksport w głównej mierze ciągnął w ostatnich latach naszą gospodarkę – ostrzega Janusz Steinhoff. Dodaje, że obecne problemy energetyki nie wynikają wyłącznie z zaniedbań rządu PiS, bo i poprzednicy nie zrobili prawie nic, by przyspieszyć transformację energetyczną w naszym kraju.

Sprawdź, jaka grozi Ci podwyżka opłat za prąd

- Główna wina PiS polega na zakonserwowaniu najgorszych rozwiązań i trendów z czasów poprzedników oraz wzmocnieniu populistycznego przekazu, że Polska może iść jakoś trzecią, inną drogą niż reszta świata, stawiając na węgiel. To jest totalna mrzonka i wiedzą już o tym wszyscy. Straciliśmy przez nią cenny czas i wiele miliardów złotych. Teraz przychodzi czas zapłaty. Koszty poniosą polscy przedsiębiorcy, a finalnie ich klienci, a także właściciele gospodarstw domowych. To nieuchronne. Państwo nie ma przecież żadnych własnych pieniędzy, tylko te, które uzyskuje z podatków i innych danin – podkreśla były wicepremier.

Ceny chleba, ciastek i biletów w Krakowie silnie zależne od stawek za prąd

Janusz Kowalski, prezes Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości, mówi otwarcie, że przedsiębiorców, zwłaszcza tych wyniszczonych przez pandemię, jak hotelarstwo, gastronomia czy turystyka w Krakowie, nie stać na ponoszenie lawinowo rosnących kosztów surowców, robocizny i energii, więc muszą je finalnie przerzucić na konsumentów – uwzględniając w coraz wyższych cenach towarów i usług. - To już się w znacznej mierze stało, stąd rekordowa od 20 lat inflacja. I nie zanosi się, żeby jej spirala się zatrzymała – uważa prezes MIRiP.

Jak to działa w praktyce z punktu widzenia Kowalskiego i Malinowskiej? Np. cena najtańszego półkilogramowego bochenka chleba wzrosła przez rok z 2,70 zł do 3,69 zł i nadal rośnie – właściwie co tydzień. W tej cenie największy udział mają surowce i energia. Przy czym ceny większości surowców są także pochodną cen energii. Przykład pieczywa jest tu bardzo dobry. Mąka zdrożała rok do roku o ponad 50 procent - latem nie było tygodnia bez podwyżek! Młynarze tłumaczą, że to wina rosnących cen zbóż (zbiory były w Polsce bardzo dobre, ale rząd w walce z kryzysem i dziurą w budżecie osłabił złotówkę, więc opłaca się masowo eksportować pszenicę i żyto na Zachód – a to podbiło ceny rok do roku o jedną czwartą); równocześnie o 30 proc., a w niektórych firmach nawet o 50 procent (wszystko zależy od umowy i tego, kiedy została zawarta), zdrożał prąd, a jego cena silnie wpływa na cenę mąki. Energii zużywa się w młynach bardzo dużo.

Piekarze także zużywają mnóstwo prądu do wypieków (jedni stosują do tego gaz, inni – np. liczni właściciele krakowskich pizzerii – prąd). Podobnie - cukiernicy, którzy w dodatku muszą mieć lodówki i lady chłodnicze do przechowywania i sprzedaży swych produktów. A to są też urządzenia prądożerne.

- Na końcu jest Kowalski z Malinowską, czyli konsumenci, którzy muszą opłacić te wszystkie koszty. W tym wzrost cen energii u przedsiębiorcy. W przeciwnym razie poszlibyśmy z torbami

– wyjaśnia Grzegorz Krupa, starszy Cechu Rzemiosł Spożywczych w Krakowie, skupiającego m.in. piekarzy i cukierników. Przyznaje, że koszty energii to obok lawinowo rosnących cen surowców oraz podwyżek wynagrodzeń główny powód zmartwień branży spożywczej. I nie tylko jej.

Marek Gancarczyk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Krakowie, informuje, że wedle analiz tej firmy, cena zużywanej przez nią energii elektrycznej wzrosła rok do roku o około 30 procent. I znowu – nie są to jakieś abstrakcyjne dla Kowalskiego i Malinowskiej koszty ponoszone przez jakąś tam samorządową spółkę, lecz całkiem konkretne kwoty wpływające finalnie na ceny biletów. Zwłaszcza że najbardziej ekologiczne pod Wawelem pojazdy – czyli tramwaje – jeżdżą przecież napędzane prądem. Podobnie supernowoczesne autobusy elektryczne.

Uwolnić ceny energii dla gospodarstw domowych, ubogim wypłacać dodatki antywstrząsowe

Zdaniem Janusza Steinhoffa, ceny energii dla gospodarstw domowych w Polsce powinny zostać w pełni uwolnione, bo w obecnej sytuacji mamy fikcję, w której teoretycznie prezes URE chroni obywateli przed zbyt bolesnymi wzrostami kosztów prądu, a tak naprawdę owi obywatele i tak sami płacą za tę „ochronę” – ponosząc te koszty w podwyższanej ciągle cenie towarów i usług.

- Owszem, mamy w Polsce problem ubóstwa energetycznego, czyli pewnego odsetka gospodarstw domowych nie stać na opłacenie rachunków za uwolniony prąd. Ale ten problem należy rozwiązywać w ramach polityki społecznej, wspomagając te gospodarstwa odpowiednimi dopłatami do rachunków, a nie w ramach polityki energetycznej, bo to tylko dodatkowo komplikuje – i tak niełatwą - sytuację polskich spółek energetycznych – uważa były wicepremier.

System dopłat dla gospodarstw ubogich energetycznie działa m.in. we Francji. Dodatki od 48 do 277 euro wypłacane są jednorazowo w sezonie zimowym gospodarstwom o rocznym dochodzie poniżej 10,7 tys. euro na głowę. W tym sezonie rząd Francji podniósł dodatki o 100 euro z uwagi na rekordowe ceny prądu.

Prezes URE Rafał Gawin wyjaśnia, że już około 40 procent gospodarstw domowych w Polsce korzysta de facto z rynkowych ofert sprzedawców prądu, więc mamy do czynienia z samouwalnianiem się rynku. Zdaniem ekspertów, finalnie dopiero jego pełne uwolnienie – w połączeniu z przyspieszeniem transformacji energetycznej (przechodzenia z węgla na OZE) może długofalowo powstrzymać galopadę cen energii w naszym kraju.

Ile zapłacimy za prąd w 2022 roku

Propozycje nowych taryf, nad którymi pracują spółki energetyczne, w tym obsługujący krakowian i resztę Małopolan Tauron, są poufne, ale z przecieków wynika, że operatorzy mogą zawnioskować do prezesa URE o podwyżki cen energii rzędu 30 procent i więcej. Eksperci spekulują, na jaką skalę podwyżek może się zgodzić prezes URE, działający nie tylko w oparciu o dane ekonomiczne i inne przesłanki przedstawione we wnioskach przez energetyków, ale i pod (nieformalnym) wpływem/naciskiem polityków partii rządzącej, którzy w przeszłości udowodnili, że lubią – przynajmniej werbalnie – „bronić budżetów domowych przed podwyżkami”.

Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że spółki energetyczne mają nóż na gardle: muszą zgromadzić i pozyskać olbrzymie środki na konieczne inwestycje w nowe technologie oparte na odnawialnych źródłach energii oraz pozwalające taką energię magazynować. W przeciwnym razie – grozi im upadek, a Polsce – chroniczny brak prądu. - Polskie elektrownie muszą pilnie czymś zastąpić bardzo stare i nieefektywne bloki węglowe, które będą w najbliższych latach wygaszane. To wymaga olbrzymich inwestycji – mówi Janusz Steinhoff.

Inwestycji wymagają także sieci energetyczne, kompletnie niedostosowane do współpracy z niestabilnymi z natury OZE, jak wielkie farmy wiatrowe i fotowoltaiczne, ani tysiącami lokalnych prosumentów (czyli producentów, a zarazem odbiorców energii elektrycznej). Na to wszystko potrzebne są zarówno pieniądze samych firm energetycznych, jak i miliardy z zewnątrz, przede wszystkim z unijnego planu odbudowy oraz nowego wieloletniego budżetu UE.

Być może zbliża się więc kres administracyjnej „ochrony” gospodarstw domowych przed lawinowymi podwyżkami cen energii. Na razie jednak jest to segment regulowany przez prezesa URE. O ile więcej zapłacą za prąd od nowego roku gospodarstwa domowe w Krakowie i Małopolsce, jeśli prezes URE zgodzi się o podniesienie ceny samego prądu o 25 proc.?

Sprawdź, jaka grozi Ci podwyżka opłat za prąd

Pamiętajmy, że na rachunek za energię elektryczną składa się kilka różnych rzeczy. Oprócz kosztu samej energii (energia elektryczna czynna całodobowa – ponad 30 groszy netto za kWh), są to:

  • Opłata dystrybucyjna zmienna całodobowa (ponad 18 groszy netto za KWh)
  • Opłata dystrybucyjna stała (5,96 zł)
  • Opłata przejściowa (1,98 zł)
  • Opłata abonamentowa (4,56 zł)
  • Opłata kogeneracyjna całodobowa
  • Opłata OZE całodobowa (ok 2,2 zł za MW)
  • Opłata mocowa (od 1. stycznia 2021 roku - rzędu 10,46 zł netto miesięcznie na przeciętny dom).

Cena 1 kWh w tym roku wzrosła w porównaniu z rokiem poprzednim z 0,513 zł netto (0,63 zł brutto) do 0,573 zł netto (0,704 zł brutto), czyli o 12 proc. A jak to będzie wyglądać w roku 2022? Jeśli chcesz sprawdzić, ile zapłacisz, kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto