Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Śnietnicy wilki zaatakowały daniele. Zabiły sześć owiec

Agnieszka Nigbor-Chmura
Gospodarze ze Śnietnicy wiedzą już, że przed wilczymi stadami nie ma ochrony. W niedzielę zwierzęta dostały się do owiec zamkniętych na pastwisku w ogrodzeniu z siatki leśnej i zabiły sześć z nich. Część łupu zostawiły na pastwisku, resztę przeciągnęły pod siatką. Po okolicy porozrzucane były tylko resztki.

Tego można się było spodziewać po pierwszym ataku, którego dokonały jeszcze przed weekendem. Obiektem ich zainteresowania były daniele, ale ostatecznie tym wielkiej szkody nie zrobiły.

Do wsi przyszły ponownie, szukając łatwiejszego łupu. Tym razem się udało.

Edmund Woźniak, radny gminy Uście Gorlickie i hodowca bydła mówi wprost: - Mam cielęta. Dotychczas trzymałem je na ogrodzonej siatką leśną łące. Po ostatnich atakach wilków we wsi, po prostu zaganiam je do obory - opowiada.

Na miejscu był przedstawiciel Nadleśnictwa Łosie, który miał oszacować straty, ale zwierzęta nie były kolczykowane, a za takie odszkodowanie nie przysługuje. Od procedury więc odstąpiono.

To nie pierwsze doniesienie o ataku wilków w Gorlickiem. Pisaliśmy już o tym, jak wiosną napadły na owce w bacówce i zagryzły 27 sztuk, potem była szkoda rolnika ze Smerekowca, który stracił dorodne ciele, właściwie w przydomowej zagrodzie.

Franciszek Zygarowicz, nadleśniczy Nadleśnictwa Łosie mówi, że wilki atakują zwierzęta hodowlane dwa razy w roku. Wczesną wiosną, gdy mają młode i potrzeba dużo pożywienia, a potem, tak, jak teraz w lipcu i w sierpniu. Wtedy ich urodzone na przedwiośniu szczenięta są już podrośnięte. Zadaniem wadery, czyli samicy wilka jest zaś nauczyć młode polować i samodzielnie zdobywać pożywienie.

- W lesie łatwy łup mają, gdy zwierzęta rodzą młode. Potem ten czas się dla nich kończy, bo cielęta jeleni i koźlęta saren nieco podrastają, stają się coraz szybsze i coraz lepiej radzą sobie z atakami drapieżników - mówi nadleśniczy.

Wadery opuszczają więc las i wyprowadzają swoje młode na łąki, gdzie pasą się owce i krowy: - Zwykle są to duże stada, a łup jest dość łatwy. Na nieszczęście rolników drapieżniki te nie zadowalają się jednym osobnikiem, ale zabijają, ile się da - dodaje nadleśniczy.

Tak było zawsze. Pan Franciszek wspomina czas, gdy sam hodował owce.

- Na wiosnę straciłem siedem, a jesienią wilki wróciły i zagryzły jeszcze pięć - dodaje.

Nadleśniczy twierdzi, że teraz wilków może nawet nie ma więcej niż kiedyś, bo na terenie nadleśnictwa, którym zarządza, to nieco ponad 20 sztuk, ale zdecydowanie bardziej dają one o sobie znać.

Być może wynika to z faktu, że i po słowackiej stronie w pasie przygranicznym też się do nich nie strzela i zwyczajnie przestały się bać ludzi, a tym samym są coraz śmielsze w podchodzeniu do osad.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

WIDEO: Pierwsza pomoc. Jak pomóc dziecku?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Gazeta Gorlicka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto