Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tłumy gorliczan towarzyszyły śp. dr. n. med. Franciszkowi Rachelowi w ostatniej drodze. Kondukt żałobny przeszedł ulicami miasta

Agnieszka Nigbor-Chmura
Agnieszka Nigbor-Chmura
Na miejsce spoczynku ciało odnieśli ratownicy z gorlickiego pogotowia
Na miejsce spoczynku ciało odnieśli ratownicy z gorlickiego pogotowia Agnieszka Nigbor-Chmura
Mszą świętą w gorlickiej bazylice rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe, śp. dr. n. med. Franciszka Rachela, lekarza medycyny, który 60 lat swojego życia przepracował w gorlickim szpitalu, jako specjalista chirurgii ogólnej i onkologicznej oraz urologii, a także jako jego wieloletni dyrektor. Zmarł 19 maja, mając 86 lat. W ostatniej drodze towarzyszyli Mu bliscy, przyjaciele, pacjenci, lekarze, pielęgniarki, personel szpitala. Na miejsce spoczynku ciało odnieśli ratownicy z gorlickiego pogotowia.

- Panie Doktorze Franciszku! - tymi słowami zwrócił się do zmarłego Marian Świerz, obecny dyrektor gorlickiej lecznicy. - Jest poniedziałek. Powinieneś być od pięciu godzin w poradni chirurgii ogólnej. Pacjenci na Ciebie czekali. Jutro wtorek. Czekają na Ciebie pacjenci z poradni urologicznej i poradni chirurgii onkologicznej i oczywiście, jak od 60 lat powinieneś złożyć codzienną wizytę na oddziale chirurgii… Czemu Cię nie ma i już nie będzie. Tak trudno to zrozumieć… tak nagle odszedłeś - mówił dyrektor.

Marian Świerz odniósł się do życiorysu zmarłego, kariery zawodowej, zasług zmarłego dla szpitala, dla miasta, dla regionu.
Dyrektor przytaczał, że dr Franciszek zawsze był zwolennikiem nowoczesności w medycynie. To On wprowadził operacje laparoskopowe, uruchomił jedną z pierwszych w Małopolsce pracownię tomografii komputerowej.

- „Czas jest jedyną rzeczą, której nie da się zatrzymać. Przecina cicho to, co twarde, i to, co miękkie i stale posuwa się naprzód. Nic nie jest w stanie zakłócić jego biegu, za to on wszystko zmienia” Panu Doktorowi Franciszkowi udało się też w jakimś sensie zatrzymać czas. Przez wiele lat trudził się nad powstaniem Historii Gorlickiego Szpitala. I nie dalej jak dwa miesiące temu zakończył swoje dzieło - prawie 400-stronicową księgę, opatrzoną licznymi zdjęciami, która niebawem zostanie wydrukowana, stanowiąc dokument minionych lat. Bez tej Jego pracy, historia szpitala i ludzi w nim pracujących bezpowrotnie zagubiłaby się w odmętach czasu. Niestety nikt nie otrzyma już autografu autora - mówił dyrektor Świerz.

W homilii wygłoszonej przez ks. Józefa Wala, Misjonarza Saletyna, rodaka z Dominikowic, na co dzień posługującego w sanktuarium w Dębowcu, zebrani na uroczystości pogrzebowej usłyszeli słowa św. Augustyna.

- Nie pytamy dzisiaj Boga, dlaczego go zabrałeś, ale dziękujemy Bogu że nam go dał. Nie mówimy do zmarłego żegnaj, ale do zobaczenia - mówił kapłan.

Andrzej Łapiński, ordynator oddziału chirurgii wspominał, jak doktor Rachel przyjmował go do pracy, jak uczył się przy jego boku, jak cierpliwie udzielał rad. Młodym zawsze tłumaczył, że chirurgia to wymagająca towarzyszka, która nie wybacza błędów.

- Był niezwykle pracowity, rozwijał się do końca. 13 maja razem byliśmy na zjeździe chirurgów. Wiedza, sprawność manualna i intuicja - to cechowało doktora Franciszka i przynosiło Mu sukcesy w leczeniu chorych. Doktorze. Będzie nam brakowało rozmów, które toczyliśmy w dyżurce - żegnał zmarłego.

W imieniu rodziny dr. Franciszka Rachela pożegnał zięć Piotr Gajewski.

- Tata otrzymał od Boga dużo czasu na czynienie dobra i go nie zmarnował go. Nie tylko ratował ludzkie życie, ale poświęcał się pacjentom bez reszty. Był lekarzem, ale też naukowcem. Gdyby nie wybrał Gorlic, żegnalibyśmy dzisiaj wybitnego profesora. Marzył o upamiętnieniu Bitwy Gorlickiej w formie panoramy, na co zabrakło mu życia. Był dobrym człowiekiem i chyba tyle dobra uczynił, że Bóg zabrał go do siebie, by wreszcie odpoczął - mówił.

Karolina i Adam, wnuczęta doktora, dziadka Franciszka zapamiętają z jego dziecięcych opowieści o pasieniu krów i czytaniu książek. Zapamiętają go też, jako tego, który dowcipkował przy rodzinnych obiadach i droczył się z babcią, tego, który był lekarstwem na zły humor i największym... idolem.

Pożegnalną pieśń nad grobem zaśpiewał kolega doktora Franciszka ze szkolnej ławy, członek choru parafialnego w Kobylance.

Ciało zmarłego zostało złożone do grobu na Cmentarzu Parafialnym w Gorlicach przy dźwiękach karetki pogotowia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto