Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemniczy głos wzywał mnie do służby Bogu i ludziom na …Wschód mówi - siostra Agata Krok

Marek Podraza
Siostra Agata Krok od dziewięciu lat pełni posługę ewangelizacyjną na Wschodzie
Siostra Agata Krok od dziewięciu lat pełni posługę ewangelizacyjną na Wschodzie Archiwum
Pochodząca z Gorlic siostra Agata Krok ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP NP od kilku lat pełni posługę ewangelizacyjną poza granicami naszego kraju. Przez siedem lat była w Mołdawii, a ponad dwa lata jest już w bardzo niespokojnej obecnie Ukrainie.

Mieliśmy okazję spotkać się z nią podczas historycznej uroczystości konsekracji kościoła parafialnego pw. św. Królowej Jadwigi. Nie było wówczas za wiele czasu na spotkanie i porozmawianie o jej posłudze ewangelizacyjnej , ale obiecała, że chętnie opowie nam o swojej pracy drogą e-mailową i słowa dotrzymała. To już dziewiąty rok jej pracy ewangelizacyjnej poza granicami Polski. Służy Bogu i ludziom, chociaż ta służba do łatwych nie należy. Po ukończeniu Liceum Zawodowego przy Zespole Szkół Ekonomicznych w Gorlicach w 1994 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP NP w Starej Wsi.
- Odkrywając swe powołanie, ze szczególną wdzięcznością spoglądałam na tych, którzy uczyli mnie, że trzeba od siebie wymagać - jak mawiał św. Jan Paweł II: „Мusicie od siebie wymagać, nawet, gdyby inni od was nie wymagali”. Myśl o poświęceniu swego życia Panu Bogu, towarzyszyła mi od dzieciństwa. Chociaż różnie to wyglądało w kolejnych latach, jednak ostateczną decyzję o wstąpieniu do Zgromadzenia, podjęłam po maturze. Poprzez kolejne etapy formacji, postulat i nowicjat, przygotowywałam się do złożenia I profesji zakonnej. Złożyłam ją 15 sierpnia 1997 roku w Starej Wsi. I rozpoczął się czas mej pracy w Tarnowie, przy parafii pw. Świętej Rodziny. Jednocześnie rozpoczęłam studia na ówczesnej ATK, późniejszym UKSW w Warszawie. W głębi swego serca czułam, że coś, a raczej Ktoś nie daje mi spokoju, że jakiś tajemniczy głos wzywa gdzieś dalej..... na Wschód – wspomina o swoim powołaniu.
Po raz pierwszy przebywała na Ukrainie w 2001 roku prowadząc oazę dla dzieci i uczestnicząc w pieszej pielgrzymce z Chmielnickiego do Berdyczowa. Wystarczyło, by jej serce już tam zostało. Przed złożeniem wieczystej profesji, poprosiła Matkę Generalną o posłanie na Ukrainę. Wieczyste „Tak”, dane jej było powiedzieć w gorlickiej świątyni, 15 sierpnia 2002 roku. Dwa lata później rozpoczęła posługę ewangelizacyjną na Wschodzie - w Mołdawii, w miejscowości Rybnica. Była tam przez siedem lat.
- Rybnica to miasto o charakterze przemysłowym, leżące na terenie Naddniestrzańkiej Republiki Mołdawskiej. Na Dniestrze znajduje się most z przejściem granicznym pomiędzy tymi dwoma państwami. Jak każde państwo, ma swoje piękne i bardzo malownicze zakątki. Na co dzień spotkać można było ludzi, którzy pragną dobra, szukają drogi do Pana Boga. Sprawy, które dla nas są oczywiste, czasami okazywały się innymi dla niektórych. Jedna z kobiet prosiła mnie: „Siostro, naucz mnie modlić się na różańcu”. Modlitwa różańcowa, którą wyniosłam z domu rodzinnego, dla kogoś innego była jeszcze nieznana – opowiada siostra Agata.
Tamtejsi ludzie pamiętali, ile trudu trzeba było, by odzyskać świątynię parafialną, z jakim ryzykiem sprowadzali kapłana, ile kilometrów trzeba było przebyć, by przystąpić do sakramentu pojednania i Eucharystii.
- Nie zapomnę widoku starszego mężczyzny, który wchodząc do kościoła, całował dłoń kapłana. Nieważne, że był od niego o wiele młodszy, ważne było to, że jest to kapłan. Katechizacją objęte były dzieci, młodzież i dorośli. Do I spowiedzi i Komunii św. przygotowywałyśmy ich wszystkich. Modliłyśmy się też przy konających parafianach. Uczestniczyłyśmy w ich pogrzebach. W takich chwilach, można było dostrzec ich zwyczaje. Podczas jednego z pogrzebów, w czasie trwającej już modlitwy, ktoś przyniósł kurę, by szła obok trumny i rozgrzebywała ziemię. Mają też piękny zwyczaj – kiedy przenoszą trumnę z ciałem zmarłego przez bramą cmentarza, ktoś w imieniu osoby zmarłej, trzykrotnie prosi: „ludzie, przebaczcie”. I jest to okazja ku temu, by jeśli ktoś nosi w sercu urazy, żale, mógł przebaczyć osobie zmarłej - mówi z ciekawością siostra służebniczka.
Szczególnym problemem były czary, rzucane uroki, życzenie komuś zła i jak podkreśla problem mordowania nienarodzonych dzieci.
- Patrzyłam kiedyś w oczy kobiety, która popełniła kilkanaście aborcji. Dziś wie, jak wielkie zło ma na sumieniu i że jest to grzech. Gdy nasze parafianki przebywały w szpitalu na oddziale ginekologicznym, na ile mogły, rozmawiały z tymi, które przyszły zabić swe maleństwa i próbowały ratować nowe życie. Patrząc na jednego z lekarzy, pomyślałam, że jest taki „modny” - dwa w jednym – jednym pomaga, leczy i ratuje, drugich morduje. Ciężko było na sercu, kiedy jedna z parafianek Oksana mówiła mi: „proszę siostry, za tą ścianą, mordują dzieci”. Szczególnej opieki potrzebowały też dzieci, których rodzice nadużywali alkoholu. Smutnym był widok kilkuletnich chłopców, wysłanych po alkohol i tych, którzy wałęsali się po ulicach, bo tato pijany, a babcia wygoniła ich z domu.... – wspomina ze smutkiem te trudne fakty z jej posługi.
Podczas pobytu w Rybnicy nasza siostra wraz z innymi siostrami nawiązały też współpracę ze szkołą - internatem w pobliskich Popienkach. W Domu Dziecka przebywały dzieci młodsze. Z chwilą rozpoczęcia edukacji w szkole, przechodziły do sąsiedniego internatu.
- Dwie dziewczynki przebywały w naszym domu podczas wakacji i innych dni wolnych od nauki w szkole. Kiedy jechałam po dziewczynki do Popienek, trudnym był moment, gdy utkwione były we mnie oczy wielu dzieci, jakby chciały powiedzieć: „weź mnie”. Ale przecież wszyscy nie zmieszczą się w naszym niewielkim domu. A one bardzo tęskniły za rodzicami i mimo wszystko, nigdy źle o nich nie mówiły. Tylko łza kręciła się w oku, jak śpiewały: „nie ma tak na świecie, by były porzucone dzieci” – mówi dalej siostra Agata.
Ze smutkiem w sercu opuszczała Mołdawię, ale i z nadzieją, że kiedyś wróci na Wschód. Po roku pracy w Polsce, w Wydziale Misyjnym Kurii Diecezjalnej w Tarnowie, z radością rozpoczęła pracę w Obertynie na Ukrainie.To właśnie tutaj 22 sierpnia 1531 roku, rozegrana została bitwa pomiędzy wojskami polskimi pod dowództwem hetmana Jana Tarnowskiego a mołdawską armią. Bitwa zakończyła się zwycięstwem Polaków i zdecydowała o zakończeniu konfliktu o Pokucie.
- Dziś na miejscu bitwy stoi krzyż a w kolejne jej rocznice, odprawiana jest Msza św. i odbywa się spotkanie wspólnoty polskiej. To, co bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie w tutejszej szkole i przedszkolu w miejscowości Tłumacz , to fakt, że w szkole jest kaplica i raz w tygodniu ojciec grecko-katolickiego obrządku odprawia Mszę św. W państwowym przedszkolu, do którego dojeżdżam raz w tygodniu, na wprost drzwi wejściowych umieszczona jest figura Matki Bożej. Jest pięknie udekorowana i zadbana. W jednej z grup, przed katechezą, pani informuje dzieci: „siadajcie, będzie słowo Boże”. I zaczynam z refleksją w sercu - mam przed sobą tych, którzy na to Boże słowo czekają, którzy chcą żyć według Jego zasad. Tym większe ma to znaczenie, że w żadnej z tych grup nie ma dziecka z rodziny obrządku rzymsko-katolickiego, ale to nikomu nie przeszkadza – wyjaśnia nam siostra Agata.
W wielu miejscach wioski zbudowane są kapliczki i wszystkie są zadbane. Zarówno w Mołdawii, jak i tutaj ludzie szanują dni świąteczne jednych jaki i drugich obrządków. Są bardzo życzliwi, chętnie dzielą się tym, co mają. Starsi i chorzy czekają na odwiedziny, na wspólną modlitwę w ich domach i miłą pogawędkę. Młodzi ze swymi troskami i nadziejami, dzieci ze swymi sprawami.... a wszystko ważne i nikogo nie można pominąć.
- Starsi ludzie chętnie wspominają nasze siostry, które tutaj pracowały przed II wojną światową. Pani Bronisława ze wzruszeniem śpiewa piosenki, których po polsku nauczyła się w ochronce, prowadzonej przez siostry. Płacze, gdy śpiewa o sierotce pasącej krowy i wspomina, jak bomba zabiła jej rodziców a ją wraz z dwoma siostrami, przygarnęła stryjenka. Ochronka była obok domu, w którym dziś mieszkamy. Później zamieniona została na szpital, obecnie znajduje się tam państwowe przedszkole. Ocalało jeszcze ogrodzenie poprzedniego kościoła parafialnego. Na miejscu dawnej parafialnej świątyni, obecnie znajduje się blok mieszkalny. A ludzie przechowali m. in. obrazy, modlitewniki i Pismo Święte ręcznie przepisywane, a przede wszystkim wiarę i nadzieję w swych sercach – kończy swoją opowieść siostra Agata.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto