Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strajk w szpitalu. Śniadanie wydano, ale sprzątał dzisiaj nikt nie będzie.

Lech Klimek
Protestujący domagają się między innymi zaniechania ich zdaniem krzywdzącego systemu naliczania pensji
Protestujący domagają się między innymi zaniechania ich zdaniem krzywdzącego systemu naliczania pensji archiwum
Precz z wyzyskiem - z takimi okrzykami na ustach, dzisiaj, od wczesnych godzin rannych strajk w gorlickim szpitalu podjęli pracownicy firmy sprzątającej placówkę i wydającej w niej posiłki. Protestujący domagają się między innymi zaniechania ich zdaniem krzywdzącego systemu naliczania pensji, w którym jak podają m.in. odliczany jest czas na korzystanie z toalety.

FLESZ - Wyższe świadczenie 500 plus? PiS chce zmian

W umowach-zleceniach, które dostają od początku tego roku, zawieranych tylko na jeden miesiąc znalazł się zapis, że z każdej przepracowanej godziny jest im odliczane cztery minuty, za które nie dostają wynagrodzenia. To przerwa wypoczynkowa, jednak tego czasu nie mogą połączyć w dłuższe odcinki.

-Okazało się, że te niepłatne minuty, to w efekcie około 250 złotych mniej do wypłaty – mówią protestujące. - To był dla nas impuls do protestu, choć nie chodzi nam jedynie o pieniądze – podkreślają.

Pracują tylko te zatrudnione przez Zakład Usług Rehabilitacyjno-Socjalnych z Katowic na umowy o pracę. Ta firma jest od niedawna częścią grupy kapitałowej Impel.

Dyrektor szpitala spotyka się z protestujacymi

Natychmiast po przyjeździe do szpitala z przedstawicielami strajkujących spotkał się Marian Świerz, dyrektor gorlickiego szpitala. W tym czasie w drodze do Gorlic byli już przedstawiciele firmy zatrudniającej gorliczan pracujących w naszym szpitalu.
- Osoby protestujące, zatrudnione w grupie kapitałowej Impel zgodziły się dostarczać posiłki na oddziały - mówi Marian Świerz, dyrektor szpitala. - Nie zmienia to brutalnej prawdy, że ich całkowita rezygnacja ze świadczenia pracy w szpitalu sparaliżuje jego działalność – dodaje.
Spotkanie dyrektora z protestującymi miało na celu poinformowanie go o formie i postulatach tego strajku. Sami protestujący przyznają, że dyrekcja szpitala niewiele może w ich sprawie, jednak co bardzo silnie podkreślali, wszystko co dzieje się na terenie lecznicy, powinno być w kręgu zainteresowania dyrekcji, również ich warunki pracy.

Lista postulatów pracowników to 10 punktów. Sporo dotyczy spraw, które dla większości osób pracujących, mogą wydawać się zupełnie niezrozumiałe.

- To choćby szatnia – mówią oburzone kobiet, bo głównie one strajkują. - W naszym przypadku to same szafki, stojące tak wąsko, że nie można się między nimi wyminąć. Nie mamy tu nawet prysznica. To są warunki uwłaczające naszej godności – dodają.
Osoby, dzięki którym możemy z dumą mówić, ze nasz szpital lśni czystością domagają się, by na oddziałach zatrudnionych było więcej osób. W tej chwili sytuacja jest taka, że gdy ktoś wypadnie z grafiku, to nie ma go kim zastąpić, a praca musi być wykonana, więc spada na barki mniejszej grupy.

- Ze strony szefów słyszymy, że na miejsce każdej z nas jest po kilkaset innych, chętnych do pracy – mówią. - To chyba nie jest tak do końca. Pracujemy w szpitalu, i większość z nas odczuła na własnej skórze ostracyzm, wynikający z naszego kontaktu z chorymi na covid. Cierpimy nie tylko my, ale też nasze dzieci, wytykane palcami przez kolegów – dodają.

Panie podkreślały i jest to też jeden z ich postulatów, że firma w znikomym zakresie zaopatruje je w środki ochrony osobistej, choćby maseczki czy kombinezony ochronne. Nie dostały też żadnego dodatku za pracę w środowisku covidowym.

Do Gorlic przyjechała Edyta Lipina, przedstawicielka zarządu grupy kapitałowej Impel. W jednej z sal konferencyjnych szpitala rozpoczęły się rozmowy z protestującymi pracownikami. Przedstawicielka zarządu chciała rozmawiać albo z przedstawicielami protestujących, albo z małymi grupami. Powoływała się przy tym na obostrzenia związane z pandemią. Na takie rozmowy nie zgodzili się protestujący.

- Albo wszyscy, albo nikt - mówili twardo. - Chcemy by szanowano nas i naszą pracę - podkreślali.

Po godzinie rozmów z protestującymi, Edyta Lipina zaproponowała, że zostaną im wyrównane straty finansowe wynikające z niepłatnych czterominutowych przerw. I to tak naprawdę był jedyny efekt rozmów. Protestujący nie usłyszeli nic na temat poprawy warunków ich pracy. Rozmowy zostały zawieszone, a przedstawicielka firmy konsultowała się ze swoimi szefami. Po konsultacjach okazało się, że nie zostanie spełniony główny postulat protestujących, czyli likwidacja umów śmieciowych. Propozycja, jaką dostali to umowy w takim samym brzmieniu a jedynie na dłuższy okres. Protestujący zadeklarowali, że nie podpiszą nowych umów-zleceń, nawet jeśli będą one obowiązywać przez rok czy dwa. Akcji protestacyjnej w szpitalu trwa.

Otrzymaliśmy listę żądań pracowników. Publikujemy ją poniżej


  • 1. Umowa o pracę dla wszystkich pracowników.
  • 2. Szacunek dla pracowników.
  • 3. Więcej pracowników na oddziałach.
  • 4. Większa ilość godzin na wykonywanie pracy.
  • 5. Dostęp do świadczeń (urlopy, chorobowe)
  • 6. Odzież ochronna
  • 7. Dodatki covidowe
  • 8. Szatnie, które będą spełniały minimalne wymogi sanitarne.
  • 9. Wyrównanie strat poniesionych w styczniu i lutym, związanych z potrąconymi minutami na przerwy (1 godz. - 4 min., 12 godz. - 48 minut)
  • 10. Wypłacania wszystkich przepracowanych godzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto